Wydrukuj tę stronę

Przedwyborcza rozmowa ze Zbigniewem Bagińskim kandydatem na burmistrza.

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

W dniu 18 listopada 2010 roku, w przedwyborczej atmosferze odbyło się spotkanie kandydata na burmistrza Kazimierza Dolnego, Pana Zbigniewa Bagińskiego z kandydatem do rady miasta, Panem Januszem Kowalskim. Rozmowie przysłuchiwała się Romana Rupiewicz.

Janusz Kowalski:Uważam, że działalność polityczna partii „zbrukała“ życie publiczne naszego kraju. Pan startuje z listy PO, która rejestrowała się w niemalże ostatniej chwili przed wyborami. Wyglądało to mało poważnie i wzbudzało wiele wątpliwości nie tylko moich, ale i mieszkańców. Czy jest Pan działaczem PO?

Zbigniew Bagiński:Jestem zarejestrowany jako bezpartyjny kandydat PO. Między nami doszło do porozumienia niedawno. Zdecydowałem się na ten krok, ze względu na istnienie sztabu wyborczego. PO miało miejsce dla kandydata, a ja chciałem kandydować. Ja sam nie byłbym w stanie stworzyć własnego komitetu, nie mam takiego zaplecza ani możliwości. Jestem z Lublina i tam mieszkam. Z Kazimierzem Dolnym wiąże mnie praca w Kolegium Sztuk Pięknych no i - oczywiście - sympatia do miasteczka. Chciałem kandydować, aby móc przynajmniej podjąć publiczną debatę w sprawie tej uczelni.

Janusz Kowalski:Ja znam sprawę Kolegium z mediów, a te nie pokazują Pana i Kolegium w najlepszym świetle. Po tym co pisały gazety, możnaby rzec, że Kolegium to rozwalające się baraki.

Zbigniew Bagiński:To nieprawda, media pokazują to, co chcą pokazać, mnie nie poproszono o żaden komentarz czy przedstawienie naszego (tj. UMCS) punktu widzenia. Ten rozwalający się barak od początku był przewidziany do rozbiórki. UMCS przebudował halę główną obrabiarek na sale dydaktyczne. Ta część kolegium należy do starostwa a przebudowa odbyła się siłami i nakładami UMCS. Liczbę pracowni artystycznych podwoiłem po podjęciu zatrudnienia. Odbywało się to sposobem gospodarczym i dzięki temu mamy dodatkowo pracownie: grafiki warsztatowej, rzeźby, sitodruku, ciemnię fotograficzną, fotoatelier i salę audytoryjną. Przed moim zatrudnieniem z wymienionych istniała tylko pracownia grafiki w innym pomieszczeniu. Gazety i telewizja pokazały jedynie rozpadający się barak, który znajduje się na działce UMCS, ale nie jest do niczego potrzebny i nie nadaje się do odremontowania. Urządzonych pracowni nie pokazano, aby sprawić wrażenie, że Kolegium nie istnieje, że istnieją tylko ruiny. A przecież obecnie Kolegium Sztuk Pięknych to dziesięć pracowni dydaktycznych wraz z odpowiednim specjalistycznym wyposażeniem. Mamy już pięć roczników absolwentów. O tym chciałem mówić mieszkańcom Kazimierza. I o tym, że przygotowujemy dla młodzieży lubelskiego Powiśla nieartystyczne kierunki studiów, aby każdy z okolicy mógł tu studiować, gdyby nie mógł sobie pozwolić na wyjazd z domu. Dodam, że warszawska ASP, wbrew powszechnie kolportowanym opiniom, nie jest zainteresowana Kazimierzem, gdyż prowadzi w Warszawie budowę swojej nowej siedziby.

Janusz Kowalski:Kiedy zdecydowałem, że chcę kandydować, postanowiłem również, że chcę rozmawiać z ludźmi, aby móc przekazać im to, co mam do zaoferowania. To co Pan mówi jest ważne, zwłaszcza w kontekście kazimierskiej rzeczywistości, gdzie nie ma żadnej debaty, a ona jest potrzebna. A zmieniając temat: jakie właściwie są Pana poglądy? Ja nie muszę mówić o swoich, konserwatywnych, bo mnie tu wszyscy znają, ale Pan jest spoza Kazimierza... Mam też wrażenie, że dziś przyznać się do tego, że się jest konserwatystą, to tak jak przyznać się podczas wojny do ukrywania Żydów, i pójść na dobrowolną śmierć. Radykalne poglądy PIS nie są dziś na fali.

Zbigniew Bagiński:Mój ojciec był oficerem Kampanii Wrześniowej, pięć lat spędził w niemieckim oflagu. Matka żołnierzem Armii Krajowej. Wiele lat byłem członkiem UPR i przez trzy kadencje przewodniczącym rady sygnatariuszów w tej partii a przez dwanaście lat jej prezesem w Lublinie. Byłem członkiem Zarządu Miasta Lublina III kadencji, zastępcą prezydenta Pruszkowskiego, członka PiS. Byłem jedynym nie-PiSowskim członkiem tego zarządu a jednak współpraca była możliwa i efektywna. Unia Polityki Realnej jest partią konserwatywno-liberalną. Pan Janusz Korwin-Mikke jest zdeklarowanym liberałem, ja zaś w tej partii byłem zwolennikiem i wyznawcą linii konserwatywnej. Od kilku lat poniechałem działalności partyjnej. Wspomnę jeszcze o ciekawostce rodzinnej. Mój pradziadek Hipolit Bagiński był przez 37 lat, a więc przez prawie całe życie zawodowe, burmistrzem Dubna, miasta powiatowego w województwie wołyńskim.

Janusz Kowalski:Przejdźmy do sprawy kamieniołomów. Czy nie uważa Pan, że alabastrowa biel kamieniołomów powinna być utożsamiana z Kazimierzem? Mieszkańcy nadal powinni korzystać z kamieniołomu, który tworzy w pewnym sensie historię tego miasta.

Zbigniew Bagiński:Tak, zgadzam się z Panem. Nieopodal, w starych barakach przy Wiśle miałem pomysł utworzenia ośrodka plenerowego dla studentów wyższych szkół artystycznych - polskich i zagranicznych. Artyści mogliby rzeźbić z miejscowego kamienia. Chciałem je wydzierżawić na pięć lat. Ale pomysł ten został odrzucony przez kazimierskich radnych, więc miejsce to wciąż straszy swoim wyglądem. Kamieniołom trzeba zagospodarować nieinwazyjnie, ale z korzyścią dla miasteczka. Małe muzeum pamięci miejsca, odkryty basen z ruchomym zadaszeniem, może maneż szkółki jeździeckiej? No i geotermia. To jest przyszłość.

Janusz Kowalski:Nie rozumiem, czemu w Polsce wciąż wzbraniamy się przed geotermią a przecież na Zachodzie ta metoda pozyskiwania energii jest powszechna. Warto podjąć dialog z mieszkańcami na ten temat, a do publicznej debaty zaprosić kompetentnych ludzi.

Zbigniew Bagiński:Widziałem w Austrii całe miasteczko ogrzewane dzięki geotermii. Domy wczasowe i domy prywatne. A w środku miasteczka basen z gorącą wodą, otoczony śnieżnymi zaspami (to było w lutym).

Kolejnym ważnym problemem jest bezrefleksyjne niszczenie zabytkowej tkanki miejskiej poprzez wpuszczanie zbyt wielkich budynków, bez żadnego stylu. Prowadząc taką politykę gubimy sami siebie.

Janusz Kowalski:Byłem oburzony sprawą XVI-wiecznego spichlerza, (dawnej przetwórni) z którego dziś prawie nic nie zostało, mamy za to hotel „Król Kazimierz“. Interweniowałem w tej sprawie po zapoznaniu się z dokumentacją. Obecnie trwa śledztwo, było wiele niedopatrzeń. Ten zabytek nie powinien być zniszczony. Jako radny chciałbym powziąć wszelkie starania o możliwość powołania stanowiska miejskiego konserwatora zabytków dla Kazimierza Dolnego, aby kolejnych obiektów nie spotkał los zagłady.

Zbigniew Bagiński: Jestem przeciwny mnożeniu niepotrzebnych stanowisk. Wybierajmy kompetentnych radnych, to oni przecież kreują rzeczywistość gminy. To oni nie powinni dopuszczać do takich zaniedbań. Uważam, że w dobrej gminie radni pilnują burmistrza a burmistrz radnych.

Janusz Kowalski:Władza nie powinna ulegać zewnętrznym naciskom a razem z Wojewódzkim Konserwatorem tworzyć jedność, współpracować po tej samej linii frontu. Mam czasem wrażenie, że w przypadku Kazimierza od wielu już kadencji rada jest tylko po to, by legalizować działania burmistrza. Nie ma pytań, nie ma debaty.

Zbigniew Bagiński:Władza okazała się za mało odporna na naciski inwestorów. Może nadejść czas (oby nie), gdy już wszystkie zabytki zostaną podmienione przez swoje atrapy, wykonane z doskonałych i trwałych materiałów, z zastosowaniem najnowszych technologii. Małoduszność zarządzania może zaprowadzić nas do nowoczesnych skansenów.

W zarządzaniu gminą ważne jest dla mnie podejście indywidualne i ważni są mieszkańcy, ktorzy mają prawo do godnego życia. Trzeba chronić rodzinę, dzieci przed złymi wzorcami. Mieszkańcy powinni mieć dobre szkoły. W Kazimierzu jest pełny zakres edukacyjny: od przedszkola do szkoły wyższej. To dość rzadka i cenna okoliczność w tak małym miasteczku. Ci, których nie stać na studiowanie daleko, mogą kształcić się na miejscu. Należy podnosić jakość kształcenia na każdym jego etapie. Ważne, aby rozszerzyć zgodną z potrzebami nowych czasów ofertę szkoły zawodowej a w Kolegium utworzyć nowe kierunki studiów – jak np. turystykę czy hotelarstwo.

Janusz Kowalski:Mam nadzieję, że zgadzamy się co do tego, iż granice miasteczka należy przesunąć na granice całej gminy. Nie ruszajmy zabytkowej tkanki miejskiej, chrońmy ją, a agroturystyka i małe pensjonaty niech będą również priorytetami, ale niech rozwijają się w całej gminie i na obrzeżach miasta. To sprowokuje również potrzebę budowania wodociągów, dróg i kanalizacji.

Zbigniew Bagiński. Zgadzam się. Ja te potrzeby określam jako sieci cywilizacyjne. Przede wszystkim drogi, następnie wodociągi i kanalizacja. Trzeba też pamiętać o sieci teleinformatycznej jako współczesnym składniku codziennego życia.

WIĘCEJ INFO O KANDYDACIE NA BURMISTRZA NA STRONIE www.baginski.co lub www.baginscy.pl

Czytany 15426 razy