Wydrukuj tę stronę

Skarpa, skarpa i skarpa...

Oceń ten artykuł
(21 głosów)

W dniu wczorajszym otrzymałem pismo burmistrza Pisuli kierowane do Wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Adama Gębala dotyczące problematyki muru oporowego. Pismo jest odpowiedzią na pytanie Radnego dotyczące zabezpieczenia skarpy przy szkole - dodajmy zbędnego zabezpieczenia.

Dokument w sposób oczywisty ukazuje nie tylko bezradność burmistrza Andrzeja Pisuli, ale daje także światło na to, kto podejmuje decyzje w Urzędzie. Ponadto z pisma wynika, że plan budowy kosztownego zabezpieczenia muru oporowego został zaplanowany wyłącznie po to, by później, już na etapie budowy można było trochę pokombinować. Oczywiście to jest moja subiektywna ocena.

Z dokumentu wynika jasno, że wykonawca (Coprosa) zobowiązał się do przedstawienia propozycji nowego sposobu zabezpieczenia skarpy w oparciu o nowe badania. Jeszcze raz podkreślę, że wszystkie badanie geologiczne, które są w posiadaniu magistratu dowodzą jednoznacznie, że skarpa jest stabilna i nie jest narażona na osuwiska. Zatem nie wymaga tak monstrualnego zabezpieczenia. Z ekspertyz geologów płynie sugestia, ze najbardziej optymalną forma zabezpieczenia skarpy jest zabezpieczenie metodą tzw. schodkowania, podobnie jak jest to wykonane oczywiście na większą skalę w kamieniołomie.

Wykonywanie nowych badań, wobec kilku już wykonanych ekspertyz, zresztą przez osoby o największych kwalifikacjach, również z tytułem profesora, jest pozbawione najmniejszego sensu. Wypadałoby więc zapytać burmistrza - po co to wszystko?

Ale to nie wszystko. Choć przed opracowaniem nowego projektu zabezpieczenia skarpy należało te bezsensowne badania wykonać, to w opracowanej dokumentacji brak jest wzmianki o jakichkolwiek nowych badaniach. Jest natomiast wzmianka o dokumentacji z 2013 r., czyli tej którą zamówił magistrat.

W swym piśmie burmistrz wskazuje też na osoby, które odpowiadały za taką a nie inną decyzję w kwestii zabezpieczenia skarpy. O pani Beacie Gałek nie będę tu wspominał z uwagi na toczący się proces. Druga osoba to znajoma pani Gałek zatrudniona przez gminę za duże pieniądze (4000 zł miesięcznie), pełniąca funkcję koordynatora zadania pani Zofia Uhle. W kontekście pani Uhle przypomną, że przeprowadzony w 2015 r. audyt prawny stwierdził, że ów koordynator został zatrudniony z naruszeniem wewnętrznych procedur wyboru obowiązujący w magistracie, a także wspomina o dużym zakresie obowiązków pani Uhle, choć jej odpowiedzialność za ewentualne błędne decyzje jest żadna. Cytuję: „Biorąc pod uwagę w/w szeroki zakres obowiązków koordynatora, budzi zdziwienie audytorów fakt, że umowa na usługi koordynatora jako jedyne przypadki zapłaty przez koordynatora kary umownej na rzecz Zamawiającego przewiduje:

1. zwłokę w wykonaniu przedmiotu umowy w wysokości 1% ceny brutto wynagrodzenia miesięcznego za nieobecność nieusprawiedliwioną w wyniku skutecznego wezwania telefonicznego lub pisemnego zamawiającego

2.odstapienie od umowy z przyczyn, za które odpowiada wykonawca”.

Przedmiotowe pismo, które załączyłem poniżej, było komentowane na ostatniej sesji RM, choć bez większego zainteresowania radnych i przy braku obecności burmistrza. Temat skarpy i fikcyjnego zagrożenia bezpieczeństwa miał być także jednym z tematów posiedzenia komisji rewizyjnej jaka odbyła się w dniu 6 lipca. Ostatecznie temat muru został zdjęty z obrad w noc poprzedzająca komisję, a dokładnie mniej więcej pomiędzy 19.45 a 7 45 szóstego lipca. Teraz skarpą ma się zająć komisja budżetu. Kiedy to będzie, niestety nie wiadomo, bo w najbliższym czasie żadne komisje Rady Miejskiej nie będą obradować.

Choć temat jest bardzo poważny i kosztowny, w cyniczny sposób został zmarginalizowany. Nie ulega wątpliwości, że radni nie zdają sobie sprawy z wagi problemu. Dotychczasowe zainteresowanie radnych szkołą sprowadzało się do wizyt turystycznych na budowie lub podniesieniem ręki za kolejnymi zmianami w budżecie...

Wykonanie muru oporowego będzie kosztowało nas około 4,7 mln zł. Kwota taka nie robi na nikim z władz większego wrażania, bo wiadomo - to nie ich pieniądze. Za powyższą kwotę, którą utopimy w murze oporowym można kupić mieszkania dla 15 rodzin lub wykonać kilka kilometrów porządnych dróg lub rozwiązać raz na zawsze problem chodników w mieście i poza nim. Zostałoby jeszcze kilka stówek na tak oczekiwaną przez niektórych grillową imprezę integracyjną, może nawet z „lampką” wina... Tymczasem ani dróg, ani chodników, ani mieszkań jak nie było tak nie będzie. Ale za to będziemy mieć piękny, zbędny mur...

J.K


 

Czytany 4037 razy