Wydrukuj tę stronę

Decyzje burmistrza niekorzystne dla miasteczka …

Oceń ten artykuł
(8 głosów)

Od jakiegoś czasu trwa batalia o utworzenie na terenie Kazimierza Centrum Filmowego. Część kazimierskich rajców na czele z burmistrzem Grzegorzem Dunią, a także z kazimierskim establishmentem sprzeciwiają się pomysłowi Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Wydawać by się mogło, że takiej inwestycji kulturotwórczej chcą wszyscy, a już na pewno osoby stawiające się w roli autorytetów w kwestiach sztuki. Niestety nic bardziej złudnego. W dniu 10 października po dwumiesięcznej przerwie ponownie pochylono się nad problemem. Chodzi wyłącznie o wydzierżawienie (dzierżawa warunkowa) jednej z działek położonej w kazimierskich kamieniołomach. Radni jednogłośnie poparli inicjatywę takiego przedsięwzięcia. Szkoda, że burmistrzowi nie było to na rękę. Zaczął kluczyć i odwlekać sprawę. Wystarczyły dwa dni, aby przekonać niektórych radnych do swoich racji.

W dniu 12 października burmistrz odkrył karty. Tym razem bez udziału Pana Jacka Bromskiego radni wysłuchali tyrad defetystów: Grzegorza Duni i Bartłomieja Pniewskiego, obecnego prezesa TPK. Burmistrz stwierdził, że teren kamieniołomów to wrażliwa tkanka i nie można postępować pochopnie. Doszedł do wniosku, że sprawę trzeba oddać pod konsultacje społecznie. Słusznie, tylko o dwa miesiące za późno. Stąd też moje pytanie, co w czasie dwóch ostatnich dwóch miesięcy burmistrz wraz z radnymi robił? Otóż przez dwa miesiące nie zwrócono się do Pana Jacka Bromskiego o szczegóły, które interesowałyby radnych, czy też mieszkańców. Nie upubliczniono zagadnienia Centrum Filmowego tak, aby każdy zainteresowany mógł dowiedzieć się o tym przedsięwzięciu czegoś więcej. Tak naprawdę nie zaproponowano Stowarzyszeniu Filmowców Polskich terenu, na którym mogliby zrealizować przedsięwzięcie. Jak stwierdził burmistrz Pan Prezes nic mu nie zaproponował (sic!). Słowa burmistrza uważam za lapsus słowny, mówią wiele.

Już 12 października burmistrz prawił, że na nas radnych spadnie odpowiedzialność. To majątek gminy wart miliony… Socjotechniczne sztuczki i wydumane konstrukcje gramatyczne przeraziły zarówno mnie jak i niektórych radnych. Wobec tego na spotkaniu wysunąłem tezę, że burmistrz nie chce tej inwestycji. Burmistrz przemawiał do nas jak do motłochu. Jak się jednak wydaje, to on sam i jego kompani (czytaj: establishment) mają ograniczoną zdolność do rozpatrywania rzeczy dobrych i pożytecznych. Przykładem niech będzie reakcja radnej Pani Ewy Wolny. Otóż na moje słowa, iż inwestycja jest nam potrzebna, ponieważ niesie za sobą olbrzymi kapitał zwłaszcza w aspekcie niematerialnym, rzekła: „radny Kowalski, racja jest jak dupa - każdy ma swoją”.

Użycie rzeczownika „dupa” przez nauczycielkę języka polskiego uważam za mieszczące się obowiązujących w kanonach, ale przyznacie szanowni Czytelnicy, że argumentów tu brak. Notabene dwa dni wcześniej ta sama radna stwierdziła, że cały pomysł podoba jej się, włącznie z projektem koncepcyjnym. Generalnie nic zadowalającego wszystkich nie uradzono. Odwlekanie gra na niekorzyść jasnej strony mocy. W międzyczasie Pan Jacek Bromski przysłał e-mail do burmistrza oraz radnych. W zamian otrzymał ordynarne pismo świadczące o tym, że burmistrzem Kazimierza Dolnego na pewno nie jest człowiek poważny.

Chciałbym podkreślić jedną rzecz. Planowane Centrum Filmowe jest pierwszą od lat inwestycją, która nie ma wymiaru komercyjnego (przynajmniej nie jest to najważniejsze) i służyć będzie wszystkim, podnosząc ofertę turystyczną miasteczka. Wystarczy, że przedmiotowa działka zostanie wydzierżawiona Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. NIE SPRZEDANA czy PRZEKAZANA a WYDZIERŻAWIONA. Jeżeli w kamieniołomach nie może powstać Centrum Filmowe to warto zadać burmistrzowi i jego poplecznikom pytanie, co tam może być? Prawdopodobnie burmistrz wolałby sprzedać kamieniołomy, oczywiście nie byle komu, tak by powstały tam kolejne „piękne” hotele.

J.K.

bromski-1 bromski-2

Czytany 4201 razy