Wydrukuj tę stronę

Centrum….. nie powstanie (sic)!

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Na wczorajszym spotkaniu w sprawie Międzynarodowego Centrum Filmowego niespodzianek nie było. Burmistrz wraz z Towarzystwem Przyjaciół Kazimierza przekonali samych siebie, że budowa Centrum Sztuki Audiowizualnej to chory, niczym nieuzasadniony pomysł, służący (jak niektórzy sugerowanli) włącznie samemu prezesowi Bromskiemu. Kto zaś sądzi inaczej, temu należy odebrać głos, według prezesa Towarzystwa - Bartłomieja Pniewskiego. Takie działanie jest kwintesencją kazierskiego establishmentu. O takim rozwoju wypadków mówiłem już w dniu 12 października na spotkaniu komisji RM. Powiedziałem wtedy Radnym, że burmistrz Grzegorz Dunia nie chce w mieście Centrum Sztuki Audiowizualnej i będzie grał na zwłokę aż do osiągnięcia celu …. Rozsierdzony  Grzegorz Dunia zarzucił mi, że to kłamstwo. Jednak wczorajsze spotkanie potwierdza, kto miał rację. Przypomnijmy: Radni będący na Komisji w dniu w 10 października jednogłośnie poparli  inicjatywę budowy centrum Sztuki Audiowizualnej w miasteczku. W dniu 12 października również. Tylko, jak twierdzili, należy wyjść naprzeciw namowom burmistrza i zwołać zebranie z mieszkańcami. Wiedziałem, że burmistrz gra na zwłokę, nie miałem wątpliwości, ze pomysł umrze, bo jak zwykle na spotkanie w większości przyjedzie „Warszawka” która chce „śmierci” miasta. Było do przewidzenia, kto przyjdzie na zebranie i będzie bronił jak niepodległości chorych tez o unikalnych walorach kamieniołomu, który jest wyrobiskiem, terenem poeksploatacyjnym, po górniczym. Czasami zastanawiam się i myślę, że Oni …. (czytaj towarzystwa wzajemnej adoracji) naprawdę wierzą, że to wyrobisko  powinno być miejscem kultu i zastanawiam się nad tym, czy to geszeft, czy też poziom ich intelektualnego rozwoju. Wówczas na spotkaniu komisji powiedziałem również, że debata jest ważna i potrzebna, ale teraz jest na nią za późno. Debata z udziałem mieszkańców a nie „Warszawki” powinna być przeprowadzona dużo wcześniej na samym początku, kiedy powstał pomysł Stowarzyszenia Filmowców Polskich w sprawie Centrum Sztuki …..  Czas naglił, ponieważ do końca tego roku należałoby złożyć wniosek o fundusze zewnętrze jeśli myślimy o tym przedsięwzięciu poważnie. Rada Miejska w Kazimierzu miała jedynie zadecydować o wydzierżawieniu terenu, dać zielone światło burmistrzowi aby podpisał umowę dzierżawy na dodatek umowy warunkowej. Zakładała by ona, że w przypadku nieotrzymania dofinansowania, Stowarzyszenie bezwarunkowo traci prawo dysponowania  działką, bądź w przypadku nie zrealizowania inwestycji w okresie 5 lat od podpisania umowy również umowa traciłaby moc  bez względu na stopień zaawansowania. Niby prosta rzecz a trudna do pojęcia – prawda? Na komisji  wyszedłem  również z propozycja, że skoro Burmistrz nie ma czasu jak twierdził zajmować się rzeczami nieistotnymi, ja wezmę na siebie całkowity ciężar odpowiedzialności za tok formalny i przygotuję wspólnie z prawnikami  oczywiście umowę z SFP i przedłożę burmistrzowi do podpisu, łącznie z podaniem pióra do ręki. Niestety burmistrz obruszony moimi bluźnierstwami, rozsierdził się i zaczął indoktrynować Radnych zapewniając ich, że mamy do czynienia z działką kamieniołomów, o niewyobrażalnej dla przeciętnego zjadacza chleba wartości to „wrażliwa tkanka i tereny wycenione przypomnijmy na 18 mln zł”. Na spotkaniu wczorajszym pierwsze i kluczowe  pytanie jakie padło z ust Pani Olgi Doraczyńskiej, żony architekta nie dotyczyło meritum sprawy tylko zasadności wyboru architekta i kierowane było do architekta Mieczysława Brzozowskiego, który jest realizatorem koncepcji. Pytanie  brzmiało (cytat z pamięci) „Dlaczego Pan?”. To pytanie rozwiewa wszelkie wątpliwości. Następnie burmistrz Grzegorz Dunia starym sposobem próbował mnie zbagatelizować, ośmieszyć zadając kretyńskie  pytanie skąd ten pośpiech. Ciężko to proszę państwa wyjaśnić człowiekowi, który inwestycje zna wyłącznie z nazwy i  nigdy tak naprawdę nie robił ich za własne pieniądze. Dyskusja generalnie miała za zadanie rozmydlić sprawę do takiego stopnia, aby przeciętny mieszkaniec  nie wiedział, o co chodzi. Z ciekawą propozycją zagospodarowania kamieniołomów wyszła  pani Inspektor od spraw promocji miasta, Dorota Szczuka. Zaproponowała ona „swoją” wizję: otóż ona widzi kamieniołomy zabudowane małymi domkami itd. Dokładnie tak jak widział to arch. Tadeusz Michalak w swoim dziele pt „Kraina Szczęśliwości”, szczęśliwości nie dla nas czy szerzej rozumianego społeczeństwa a dla współczesnych królewiąt…  Debata  wniosła nie wiele. Kazmierzacy chcą centrum w kamieniołomach, „Warszawka” NIE! Ale generalnie dyskusja była rozmydlona, taki był zamiar burmistrza. Po części się Im udało. Jednak był przełom. Pierwszy raz byłem na spotkaniu tak dobrze prowadzonym, bez wielominutowych tyrad i laudacji burmistrza bądź na jego cześć. Prowadził spotkanie Leszek Furtas, który był konsekwentny i stanowczy bronił interesów miasta i mieszkających w nim ludzi, myśląc perspektywicznie o przyszłości i o młodzieży, czy będzie w ogóle następne pokolenie Kazimierczaków czy też nie. Na koniec zadałem oponentom pytanie. Czyje z Państwa dzieci mieszkają i pracuja w Kazimierzu bądź zamierzają wiązać się z Naszym miastem. Odpowiedzi na posępnych twarzach nie usłyszałem. Wszyscy w pośpiechu zaczęli wychodzić łącznie z burmistrzem.

J.K

Czytany 4495 razy