Śluza na Grodarzu, a może zapora na Wiśle ?
Jeśli komukolwiek zadano by pytanie na temat budowy zapory na Wiśle w Kazimierzu, parsknął by śmiechem. Jednak 54 lata temu realnie myślano o budowie zapory pod Kazimierzem. Jak się wydaje plany budowy zbiorników retencyjnych w ówczesnym czasie , były jednym z najbardziej rozważnych i dalekowzrocznych posunięć Polskich specjalistów. Czy we właściwym miejscu? Raczej nie, patrząc na walory krajobrazowo przyrodnicze tego terenu. Jednak sam pomysł godny laudacji na cześć jego twórców. Z perspektywy półwiecza, zabezpieczanie terenów przywiślanych, wałami przeciwpowodziowymi , jest droższa i w konsekwencji nieefektywna. Tym bardziej ,że specjaliści, tak na prawdę nie chcą, albo nie umieją projektować, nie tyle samych wałów, co terenów, które wały te miałyby zabezpieczać. Bowiem w jednym przypadku wały zabezpieczają olbrzymie tereny nieużytków, czy upraw rolniczych, zaś z drugiej strony słabe i niskie wały niedostatecznie zabezpieczają osady, osiedla mieszkaniowe, czy nawet całe miejscowości. Ubiegłoroczna powódź obnażyła doszczętnie głupotę i krótkowzroczność polityki prowadzonej w tej dziedzinie. Pisze to w kontekście budowy śluzy na Grodarzu. Przedsięwzięcia wydawałoby się prostego, praktykowanego na terenach południowej Polski od wczesnego średniowiecza, a obecnie stwarzającego trudność, czy niemoc , co najmniej porównywalną z trudnością, próby zaoraniem Księżyca.
J.K