Wydrukuj tę stronę

Inspektorzy nadzoru „wzięci” w cudzysłów, czyli jak rozłożono na łopatki budowę szkoły

Oceń ten artykuł
(49 głosów)

W dniu wczorajszym (wtorek 11.04.2017 r.) w KOKPiT-cie odbyło się spotkanie poświęcone budowie szkoły. Obok burmistrza Pisuli, wzięli w nim udział projektanci oraz przedstawiciele wykonawcy (firmy Coprosa). Byli także mieszkańcy oraz liczne grono nauczycielskie. Niestety spotkanie przeznaczone było dla wybranych, aczkolwiek warto podkreślić, że mimo braku informacji na stronach Urzędu Miasta, sala była pełna. Swą obecnością zaszczycił nas również - po raz pierwszy od dwóch lat - były burmistrz Grzegorz Dunia wraz ze swą świtą (wejście „króla juliana” w kampanię wyborczą 2018). O dziwo na spotkaniu nie było żadnego z radnych, co zostało jednoznacznie skomentowane przez przybyłych.

Na wstępie Andrzej Pisula poinformował, że pytania należy kierować wyłącznie do siedzących za stołem prezydialnym (wielka szkoda). Jako pierwszy pytanie zadał dyrektor Jerzy Arbuz. Dotyczyło terminu oddania szkoły. Jego małżonka obawia się, że nauczyciele - nie przetną wstęgi we wrześniu. Troski o dzieci nie dostrzegłem.

Spotkanie chwilami miało wymiar groteski. Osoby zaangażowane w budowę nie szczędziły sobie złośliwych uwag (to łagodne określenie), a nierzadko podważali swoje kompetencje. Zgromadzeni mieli okazję przekonać się na jakim poziomie prowadzone są rozmowy oraz komu powierzyliśmy dziesiątki milionów publicznych pieniędzy.

Główny spór rozbija się o zabezpieczenie skarpy - wykonanie muru oporowego. Ma on kosztować 5 000 450,00 zł – słownie pięć milionów czterysta pięćdziesiąt tysięcy złotych. Na dodatek zostanie rozliczony kosztorysem powykonawczym, co oznacza, że ostateczna kwota może jeszcze wzrosnąć. Rozmowy z Coprosą toczą się non stop. I tu ciekawostka - w negocjacjach poza stronami - bierze udział zarówno Jerzy Arbuz jak i Grzegorz Dunia. Znamienne jest to, że Grzegorz Dunia zwraca się do urzędującego burmistrza per Andrzej, natomiast burmistrz Andrzej Pisula do Grzegorza Dunii per panie burmistrzu. Kabaret.

Inny z problemów dotyczy tzw. łącznika przebiegającego nad dziedzińcem szkoły. Przedstawiciel wykonawcy oświadczył, że łącznik nie jest realizowany, ponieważ został źle zaprojektowany. Chodzi o obciążenia statyczne - wykonawca ma obawy, że konstrukcja nie utrzyma przeszklenia. Coprosa nie powinna tym się przejmować, bo za rozwiązania projektowe odpowiada projektant. Ten problem rozwiązałby inspektor nadzoru (osoba reprezentująca interes gminy na placu budowy), ale jego nie ma ponieważ zrezygnował z pełnienia funkcji. Na spotkaniu nie było także koordynatora budowy (otrzymuje 4000 zł miesięcznie, właściwie nie wiadomo za co).

Wykazano też przykłady kardynalnych błędów ze strony pracowników Urzędu Miasta, którzy dostarczyli projektantom nieaktualne mapy do celów projektowych, czy w trącające o sabotaż, ekspertyzy geologiczne. Mówiły one o niestabilnym gruncie (górotwór lessowy), co skutkowało zaprojektowaniem absurdalnego rozwiązania związanego z gwoździowaniem górotworu. Faktycznie przy szkole jest lita skała, o czym doskonale wszyscy wiemy.

W trakcie dyskusji padły zarzuty, że inspektorzy nadzoru nie działają w interesie gminy. W czerwcu 2014 roku na sesji Rady Miejskiej sygnalizowałem problem „kupowania” przez wykonawców inspektorów nadzoru. Dość szczegółowo opisałem ten haniebny mechanizm działania. Ówczesny burmistrz sprawę skomentował w swoim stylu - abym doniósł tam gdzie trzeba, ponieważ mam praktykę. Zainteresowanych zachęcam do lektury: https://umkazimierzdolny.bip.lubelskie.pl/upload/pliki/Protokol_Nr_XXXVIII.pdf

Mimo ponad trzech godzin dyskusji, przyczyny zaistniałej sytuacji nie wybrzmiały należycie. Problem nie powstał obecnie, a leży w niekorzystnych umowach, podpisanych przez ówczesnego burmistrza Grzegorza Dunię. Potwierdziła to wczorajsza dyskusja, a całą sprawę rzetelnie podsumował uczestniczący w spotkaniu radca prawny Paweł Wojnowski. Warto podkreślić, że jako jedna z niewielu osób, godnie broni interesu gminy, choć oręż do walki ma kiepski, w postaci fatalnych umów i nieudolnych inspektorów nadzoru (należy dodać, że byłych).

Odniosę się na koniec do problemu skarpy. W ocenie części geologów, górotwór przy szkole mógłby zostać zabezpieczony metodą tzw. „półkowania”, podobnie jak jest to zrobione w kazimierskim kamieniołomie (kamieniołom ma 40 metrów, a skarpa przy szkole zaledwie 12). Taką metodę zalecał prof. Krasowski z Politechniki Lubelskiej. Jest to technologia praktycznie bez kosztowa. Niestety dzięki fatalnej dla gminy umowie z projektantami, nie możemy tego zrobić bez ich zgody (posiadają prawa autorskie do całego projektu).

Patrząc na to wszystko można stwierdzić, że poruszamy się w oparach absurdu. Z jednej strony zabezpieczamy coś, co nie wymaga żadnego zabezpieczenia. Z drugiej zaś podważana jest prawidłowość konstrukcji łącznika. Jak na to pozostać obojętnym? Jakby nie patrzyć, solidarnie zapłacimy za to wszystko my - mieszkańcy. Pamiętajmy tylko komu za to podziękować.

JK

wprowadzenie burmistrza Andrzeja Pisuli:

pytanie dyrektora Jerzego Arbuza:

przedstawiciel Coprosy odpowiada:

Grzegorz Dunia zadaje pytanie:

odpowiedź prawnika i Burmistrza:

o niekorzystnych umowach:

burmistrz o koordynatorze i inspektorach nadzoru:

kłótnia:

o negocjacjach z Coprosą:

 

Czytany 13168 razy