Wydrukuj tę stronę

Urzędowszczyzna. Zapis choroby.

Oceń ten artykuł
(14 głosów)

Trudno nie odnieść się do pisma jakie od burmistrza Kazimierza otrzymał radny Rafał Suszek. W odpowiedzi na kwestie dotyczące zmiany terminów naboru wniosków o zmianę w Studium burmistrz poinformował, że pierwszy, jedyny i ostateczny termin naboru wniosków (zgodnie z ustawą) minął 15.11.2005 roku. Burmistrz podkreślił, że termin nie był przesuwany, a w procedurze formalno-prawnej był to termin ostateczny. Następnie padają informacje, iż po 15 listopada 2005 roku, czyli już po zakończeniu przyjmowania wniosków, nadal wpływały podania o przekształcenie działek, i w związku z tym „wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wnioskodawców” w porozumieniu z projektantem burmistrz podjął decyzję, by przekazać wnioski do pracowni projektowej, celem ich rozpatrzenia.

Zatem burmistrz przesunął termin naboru wniosków, oczywiście bez powiadamiania mieszkańców gminy, a jedynie wąskiej grupy osób i to w sposób uznaniowy, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom zainteresowanych. Nie wiedzieć czemu burmistrz brnie w kłamstwo wiedząc, że nie chodzi tu o kruczki konstrukcji formalno-prawnych, a stan faktyczny, polegający na tym, że po zakończeniu procedury nadal były przyjmowane wnioski wąskiej grupy ludzi. Wygląda na to, że o takiej możliwości wiedzieli nieliczni. Skoro nie wiedzieli nawet radni trudno oczekiwać, że informacja ta była powszechna. Ile razy zmieniano termin tego nie wiemy i tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Pewne jest to, że „ostateczny” termin przekazania „stale napływających wniosków” upłynął „ostatecznie” 2 września 2008 roku.

Należy zadać pytanie i zastanowić się dlaczego ów 2 września 2008 r był terminem ostatecznym, a nie 02 września 2009 r. Skoro w 2010 roku burmistrz pochyla się nad  niektórymi wnioskami i pisze w tonie „listu gniewnego” do konserwatora zabytków w Lublinie (kody „przekazu” znane jedynie zainteresowanym): „proszę o pozytywne zaopiniowanie ze szczególnym uwzględnieniem…”, itp. To hasło klucz wyjaśnia wszystko. Fragment pisma zmieszczony na blogu daje do myślenia i uwidacznia ułomny system panujący w magistracie.

Jak pisze burmistrz, wnioski nadal napływały, a mimo to z bliżej nieokreślonych przyczyn nie pochylił się nad wnioskami gawiedzi i nie przekazał wniosków projektantom (sic!).Należy również zadać pytanie, dlaczego informacja powyższa o zmianie terminu naboru wniosków nie była powszechnie znana, a pokuszę się o stwierdzenie, że informacja ta była ukrywana – znana tylko nielicznym. Dlaczego nie została zamieszczona na stronach BIP, u sołtysów, czy w gminnych miejscowościach na tablicach ogłoszeń. Otóż wiemy na pewno jedno, że w 2008 roku miała miejsce transakcja kupna sprzedaży nieruchomości o numerze 169. Sprzedającym był autochton, który wcześniej w żaden sposób nie mógł przekwalifikować działki. Kupującym - ktoś wpływowy, na ile? Po transakcji sprzedaży działka ta natychmiast zyskała miano uprzywilejowanej i w studium zaznaczono ją jako budowlaną o zabudowie pensjonatowej, mającej wchodzić w skład kompleksu hotelowego. Tak się składa, że z grubsza znam kulisy tej transakcji. Mimo, że działka kupowana była jako rolna otrzymała cenę „w ciemno” jako budowlana. Pikanterii nadaje fakt, że w pośrednictwie handlu tą nieruchomością uczestniczył miejscowy radny. Wprost niewiarygodnym wydaje się owy fakt. Dla zobrazowania patologii dodam, że po drugiej stronie gruntowej drogi (3 m dalej) jest działka, której wniosek o przekształcenie na budowlaną leży kilkanaście lat - bezskutecznie. Wnioskodawca chciał dla siebie i swoich dzieci wybudować dom. Niestety dbałość o unikalny charakter miejsca pradoliny Wisły, a jednocześnie unikalnych wysoczyzn, wybitnych walorów widokowych, niepowtarzalnego klimatu i wiele innych obłudnych i wytartych jak drelichy sloganów zatarł zdolność trzeźwego myślenia burmistrzom. Może zwykła złośliwość włodarzy zadecydowała o tym, że działka w obecnym studium nie została przekwalifikowana.

Takich przypadków w gminie mamy dziesiątki, a może i setki. Pokrzywdzonymi są nie tylko miejscowi, po prostu ludzie mniej ”operatywni”. Czy w tym kontekście obecne studium powinno być przyjęte, zdecydowanie nie! To studium nie może być przyjęte. Musi być ogłoszony termin naboru wniosków tak czytelny i powszechnie znany, aby nikt nigdy nie zarzucił nam, radnym, że nie przypilnowaliśmy jasnych i czytelnych kryteriów naboru wniosków. Czy zgodzi się na to rada tego nie wiem. Mam jednak nadzieje, że uczciwość weźmie górę nad zobowiązaniami…

J.K.

alt

alt

Czytany 8841 razy