Wydrukuj tę stronę

Kto burmistrzowi zabroni? Wycinka dębów

Oceń ten artykuł
(28 głosów)

Przed kilkoma laty było głośno o mieszkańcu Gór, któremu urząd naliczył kilkadziesiąt tysięcy kary za wycięcie dęba bez zezwolenia. Ów mieszkaniec dostał zezwolenie na wycięcie drzewa, ale w opinii urzędników wyciął inne, sąsiednie, choć o podobnych rozmiarach. Sprawa znalazła finał w sądzie i ostatecznie mieszkaniec wygrał.

W połowie grudnia wycięto drzewa przy ul. Zbożowej. Pod piłę poszły trzy piękne, zdrowe dęby. Dwa z nich miały obwody przekraczające 3 metry, trzeci był „jedynie” dwumetrowym drzewem. Powód ich wycinki był prozaiczny. Rosły w drodze. Pewnie jakby wiedziały, że nie wolno, wybrałyby inną lokalizację...

Przez lata nikomu nie przeszkadzały aż do teraz. A początek całego zamieszania miał miejsce w ubiegłym roku, kiedy burmistrz postanowił wylać kilkadziesiąt metrów asfaltu na ulicach Zbożowej i Nadedworce. Kilkadziesiąt metrów drogi będącej w nie najlepszym stanie, ale i tak nie gorszym niż głównej ulicy Góry, dochodzącej do Rynku a pełnej dziur i nierówności. Przez pośpiech w realizacji tej nieco abstrakcyjnej inwestycji drogowej nie przyszło władzom do głowy, że przebieg drogi w terenie może być inny od tego na mapie. Jest to o tyle dziwne, że dla całej inwestycji opracowany został projekt budowlany. Dziś mając do dyspozycji geoportal http://mapy.geoportal.gov.pl/imap/?locale=pl&gui=new&sessionID=3626347, tego typu informacje są dostępne dla każdego, kto posiada dostęp do Internetu. Zatem burmistrz nakazał wylanie asfaltu bez uprzednich pomiarów geodezyjnych, wkraczając bezprawnie na prywatną własność.

Właściciel sąsiadującej z drogą działki 405 doznał lekkiego szoku, kiedy zobaczył asfalt na swojej nieruchomości. W sumie gmina zajęła 135m2 jego działki. Ze strony właściciela padła propozycja ugody, zgodnie z którą gmina w ciągu 4 lat miałaby usunąć drogę z jego działki. Właściciel nie miał przy tym żadnych roszczeń finansowych. Chciał też uzyskać zapewnienie, że gmina przywróci zajęty teren jego działki do stanu sprzed zajęcia go przez drogę i nie będzie wpływała na realizację zgodnego z prawem ogrodzenia jego działki.

Niestety nasz burmistrz gdyby podjął ugodę, tym samym musiałby przyznać się do błędu, a to przecież nie w jego stylu. Nie wykazał chęci współpracy i nie przystał na propozycje porozumienia. Finalnie o całej sprawie powiadomiony został nadzór budowlany oraz Rada Miejska w Kazimierzu Dolnym.

Wracając do drzew. O planowanej wycince nie została powiadomiona Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Lublinie, choć wprost z ustawy o ochronie przyrody wynika obowiązek uzgodnienia z RDOŚ wycinki drzew rosnących w pasie drogowym. Burmistrz raz mówił, że posiada zezwolenie na wycinkę od starosty. Z kolei na zebraniu z mieszkańcami stwierdził, że posiada zezwolenie od Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwator Zabytków. W odpowiedzi na wniosek o udzielenie informacji publicznej w przedmiocie udostępnienia decyzji zezwalającej na wycinkę drzew, zastępca burmistrza stwierdził, że drzewa zostały usunięte w celu przywrócenia właściwego przebiegu drogi i, że urząd nie posiada decyzji zezwalającej na ich usunięcie.

Na zebraniu z mieszkańcami burmistrz napomknął o kolejnym problemowym dębie, także na Górach. Też biedak rośnie w drodze. I cóż z tego, że na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego...

W normalnych warunkach za wycinkę drzewa bez wymaganego zezwolenia naliczana jest kara. Dla dużych dębów wynosi ona 70 zł za każdy centymetr obwodu pomnożony przez 2. Zatem dla tych drzew powinna ona wynieść ponad 100 000 zł. Zobaczymy, czy ktoś ją naliczy. Zobaczymy też ile wydamy na nowy asfalt. Zobaczymy wreszcie, z czyjej kieszeni zostanie to wszystko pokryte, choć to akurat jest oczywiste.

 

 

Krzysztof Wawer

Czytany 5684 razy