Wydrukuj tę stronę

Relacja z ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym (28.03.2018)

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

W środowe popołudnie (28.03.2018 r) odbyła się XLII sesja Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym. Warto dodać, że poprzednia VI kadencja Rady Miejskiej w okresie czterech lat spotkała się 41 razy. Obecna Rada VII kadencji ten próg osiągnęła w nieco ponad 3-lata.

Porządek środowej sesji niczym szczególnym nie wyróżniał się od wcześniejszych. Nie było w porządku obrad punktów „niecierpiących zwłoki”, zatem przeważyła raczej magia świąt aniżeli faktyczny interes gminy.

Burmistrz poinformował, że podpisał z Wojewodą Lubelskim promesę na dofinansowanie z budżetu Państwa kolejnego zadania związanego z budową szkoły. Opiewa ona na sumę 225 tys. zł, gdzie łączna wartość dofinansowanego zadania wynosi ponad 400 tys. zł. Z tych pieniędzy zostanie wykonany kolektor burzowy przy szkole, wyposażenie szkoły(?), a także – uwaga – stolarka aluminiowa łącznika (sic). Powyższe prace budowlane, to efekt skandalicznego przygotowania inwestycji do realizacji, ale także braku nadzoru przy budowie ze strony inwestora.

O ile budowy kolektora nie była w projekcie, chodź być powinna, to łącznik był zaprojektowany i był częścią składową całego projektu szkoły, która miała być rozliczna kosztorysem ryczałtowym, a to znaczy ,że pieniądze na łącznik były już zabezpieczone w całej kwocie pierwotnie przeznaczonej na budowę szkoły. Burmistrz nie wyjaśnił, dlaczego po raz kolejny wykładamy pieniądze na łącznik. Zatem wszystko wskazuje na to, że finansujemy to, co już sfinansowaliśmy. Takie masło maślane... Radni nie byli zainteresowani szczegółami.

Burmistrz zapewniał, że zakończenie prac budowanych przy szkole miało nastąpić z końcem marca tego roku. Jednak w miarę upływu czasu termin zakończenia prac ewoluował na koniec kwietnia, choć z wypowiedzi burmistrza wynika, że wcale nie jest to takie pewne.

Z lustracji, jaką dokonałem w sobotę w obrębie szkoły można domniemywać, że zakończenie prac z końcem kwietnia jest mało prawdopodobne. Wskazuje także swego rodzaju marazm w pracach przy otoczeniu szkoły.

Burmistrz na sesji pochwalił się gazetą „Wieści z Kazimierza”, która będzie wydawana przez KOKPiT. Jak pamiętamy intencją zawieszenia gazety G. Dunii pt. „Gazeta Kazimierska” było przeświadczenie, że gazeta nie powinna być utożsamiana z magistratem. Ale oto mamy kolejny cud wyborczy. Facebooka burmistrza nie wszyscy czytają. Wedle słów burmistrza, w odróżnieniu od poprzedniej gazety, w tej nie będzie zdjęć burmistrza. Brawo!

W dalszej części sesji głos zabrali handlujący na Małym Rynku kupcy. Zarzuty dotyczyły organizacji targowiska i sposobu pobierania opłat targowych. Komentarz jest zbędny. Ten fragment sesji koniecznie należy zobaczyć.

Radny Adam Gębal zapytał o sprawę dębu na Górach. Pytał o tytułowe słowa artykułu Dziennika Wschodniego. Burmistrz nie czytał gazety a artykułu nie autoryzował, więc treści w tytule są niewiarygodne. Niezorientowani uwierzyli, zorientowani sprawę przemilczeli.

Będąc przy głosie zapytałem pana burmistrza o losy macew (płyt nagrobnych), użytych jako budulec przy budowie skrzydła zachodniego w latach 50-tych XX w. Macewy miały być zabezpieczone przy rozbiórce szkoły i godnie upamiętnione. Andrzej Pisula z ironią odpowiedział, że nie zna losu macew i nie jest pewny czy chce się tym interesować.

Pytałem również o losy trzech projektów uchwał obywatelskich, które były złożone w listopadzie 2016 r. i utknęły w szufladach. Otrzymałem odpowiedź od przewodniczącego Rady i prawnika Gminy, że projekty uchwał miały znamiona wady prawnej i w tym zakresie została sporządzona stosowana opinia prawna.

Wyobraźmy sobie obywatelski projekt jakiejkolwiek ustawy, gdzie grupa 100 tys. obywateli składa do sejmu. Co się wtedy dzieje? Czy sejm sprawdza projekt ustawy i w przypadku błędów formalnoprawnych odsyła taki projekt do wnioskodawców? Oczywiście, że nie. Wszelkie wątpliwości czy wady prawne poprawia biuro legislacyjne sejmu a następnie przesyła do komisji sejmowych.

W naszym przypadku prawnik miał obowiązek poprawienia ewentualnych wad, a nie pisania opinii. Inicjatywa obywatelska ma na uwadze zwrócenie uwagi naszych włodarzy na ważne dla mieszkańców sprawy. Oczywiście mieszkańcy zaproponowali jakąś drogę rozwiązania. Jeśli rada poddaje ją w wątpliwość, oczywiste jest chyba dla wszystkich, że powinna zaproponować alternatywne rozwiązania. Niestety naszym radnym specjalnie się nie chce angażować w takie sprawy.

Wspomniane projekty uchwał to jaskrawy przykład bezpardonowej walki z osobami, którzy zainicjowali aktywność obywatelską w naszej gminie. Andrzej Pisula z pomysłem inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców rozprawił się w podobny sposób jak z dyżurami radnych.

Kolejna sprawa, jaką poruszyłem to brak w magistracie kompetentnego pracownika zajmującego się planowaniem przestrzennym. Obecnie procedowane jest równolegle 6 projektów planów.

Burmistrz, po odejściu na urlop macierzyński urzędniczki, zatrudnił na umowę zlecenie pracownika, który na co dzień pracuje w Gminy Końskowola, a do pracy w Kazimierzu przyjeżdża w wolnym czasie. Za każdą godzinę ów pracownik otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 100 zł (słownie sto złotych). Takie rzeczy tylko u nas... Efektem takiego działania jest marazm w opracowywaniu projektów planów, w tym złamanie prawa przy podjęciu uchwały w sprawie planu dotyczącego działek pana Haczewskiego. Sprawa ta na wniosek Wojewody Lubelskiego trafiła do WSA w Lublinie.

Powyższe kwestie nie wzbudziły zainteresowania radnych, choć sprawa planowania przestrzennego w dużym stopniu zadecyduje o przyszłości naszej gminy. Zwróciłem się więc do radnego Gębala z prośbą, aby zapoznał się ze sprawą i wyjaśnił radnym i opinii publicznej przyczyny opóźnień w opracowywaniu projektów planu zagospodarowania przestrzennego dla Gminy Kazimierz. Moja uwaga obruszyła pana burmistrza na tyle, że insynuował, że osoby trzecie, czyli ja, nie mają prawa zwracać się z pytaniami do radnych, a w ogóle niestosownym jest eksponowanie problemu na forum publicznym. Burmistrz dodał, że właściwym miejscem do załatwiania takich spraw są kuluary (sic).

Burmistrzu Andrzeju przypomnę, że przed wyborami samorządowymi 2014 roku nie byłem osobą trzecią, gorszym sortem. Stałem się nim dopiero po wygranych przez ciebie wyborach.

Andrzej Pisula dalej ironizował pytając jak to jest, że trzy lata temu, był on dobry a teraz już nie jest dobry? Andrzeju sądziłem, że doskonale Cię znam, że jesteś uczciwym, odpornym na wpływy i naciski człowiekiem, a działania z pogranicza kodeksu karnego są ci obce. Mówiąc publicznie o sprawach miasta, chcę zwrócić uwagę na problem, którego nie zauważasz. Załatwianie spraw w kuluarach, w zaciszach gabinetów, czy pod stołem, nie są akceptowalne przeze mnie. Jak pamiętasz, twoje „świstki papieru” nieomal doprowadziły naszą gminę na skraj przepaści finansowej. Twoje kuluarowe sposoby załatwiania spraw przy budowie szkoły doprowadziły do wielomilionowych strat.

Andrzeju, niestety twoje czyny są sprzeczne z przyjętymi zasadami współżycia społecznego. Brak wstydu i poczucia zwykłej przyzwoitości to sprawa inna. Bliżej ludzi? Może... Tylko, których?

J.K

Czytany 3833 razy