Wydrukuj tę stronę

Nieuleczalna choroba.

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Ten tekst dedykuje wszystkim, którzy słowa wypowiadane w mediach przede wszystkim w głównym nurcie medialnym uważają za dogmat. Choroba  III RP ,to zorganizowane grupy wpływu. Ta choroba   również jest obecna Naszym mieście.

Polecam artykuł Stanisława Żaryna.

J.K

Układ - to słowo od czasu rządów PiSu stało się symbolem oszołomstwa, szukania spiskowych teorii oraz paranoicznego odbioru świata. Jednak układ, choć ja wolę słowo system, to nie jest wymysł chorego umysłu. System jest obecny w Polsce i dziś. Czym jest? To grupa osób powiązana wspólnymi interesami, często doświadczeniem i wspólną przeszłością, której udało się zdobyć dostęp do dóbr – władzy, pieniędzy, aparatu państwowego, by działać w sposób korzystny dla siebie a szkodliwy dla państwa polskiego. System działa na szkodę państwa, ponieważ jego cele są zawsze sprzeczne z celami kraju. Dlaczego system, a nie układ? Ponieważ członkowie tych patologicznych powiązań z jednej strony realizują własne zadania, z drugiej strony są elementem większej całości, która ma swoje cele i w imię ich ochrony jest w stanie ująć się za tzw. swoim. Pojedynczy system jest częścią sieci. Sieć taka działa podobnie jak Al.-Kaida. Każda komórka ma swoje wytyczne i nie musi się słuchać góry. Polskę oplata sieć takich systemów, stworzonych przez ludzi z różnych środowisk, o różnych celach. Jednak wszystkie mają jeden wspólny mianownik – w sposób zupełnie nieskrępowany realizują swoje interesy sprzeczne z interesami Polski.

Większość systemów działających w Polsce opiera się na ludziach związanych ze służbami, których korzenie sięgają PRLu, albo wręcz na współpracownikach służb sowieckich. Jednak nie musi tak być zawsze. Systemy oparte na tych samych szkodliwych dla państwa mechanizmach mogą być tworzone przez ludzi niezwiązanych ze służbami lub – co gorsze ludzi młodych, wykształconych już w III RP. Systemy bowiem, jak mafia odnawiają się i kształcą sobie nowe kadry. Młodzi myślą i działają w dokładnie ten sam sposób, co stara kadra budująca patologiczne dla państwa powiązania. To powoduje, że walka z systemami działającymi w naszym kraju staje się coraz mniej realna. Młodych kadr systemów nie da się w żaden sposób odciąć prawem od dostępu do aparatu państwa.

Choć systemy nie muszą być związane z ludźmi byłych służb, muszą stosować metody działania służb. Tylko to umożliwi im swobodne realizowanie własnych celów. Służby są tajne, kontrola ich działalności jest w pewnej mierze fikcją. Ich operacje często prowadzone są na granicy prawa, albo wręcz z ominięciem prawa. Ich działalność oparta jest na działaniach związanych ze światem utajonym, rzeczywistością zasłoniętą przed opinią publiczną. W ten sam sposób działają systemy. Mogą one istnieć tylko w ukryciu, poza kontrolą oraz przy wykorzystaniu wszelkich sposobów prowadzenia działań. Ich jawność skazuje systemy na likwidację, co świetnie pokazała akcja sprzeciwu wobec projektu lustracji w Polsce. Już samo naświetlenie powiązań ludzi tworzących te systemy zostało odebrane jako zagrożenie dla ich działalności. I słusznie.

Istnieje systemów, o których pisze, jest skutkiem fasadowej transformacji w Polsce oraz dowodem na fasadowość demokracji w naszym kraju. Przez przejęcie ludzi związanych ze służbami PRLu przez III RP istnieją bowiem całe obszary na styku państwa polityki biznesu i służb działające poza oficjalnym obiegiem informacyjnym, poza kontrolą społeczeństwa oraz państwa. Obszary, w których prowadzona jest pasożytnicza wobec Polski gra interesów. Istnienie takich obszarów jest czymś widocznym w Polsce od lat. W ostatnim czasie coraz więcej doniesień potwierdza zasadność tezy, że Polską rządzą ludzie z drugiego obiegu, którzy prowadzą swoje własne interesy sprzeczne z interesami Polski.

Dowodów na poparcie tej tezy dostarczają ostatnie newsy z kraju. Przytoczę kilka z nich:

- Prokurator Marek Pasionek został odsunięty od śledztwa smoleńskiego. Był on jedynym cywilem zajmującym się tym śledztwem. Nadzorował je i tworzył plan działań w związku z nim. Postulował postawienie zarzutów urzędnikom odpowiedzialnym za organizację lotu rządowego Tupolewa do Smoleńska – Tomaszowi Arabskiemu oraz szefowi MON Bogdanowi Klichowi.

- Byli funkcjonariusze UOP – Piotr Niemczyk, Bartłomiej Sienkiewicz i Antoni Podolski – pracują obecnie w firmie zajmującej się wywiadem gospodarczym. Jednocześnie zasiadają w grupie eksperckiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, doradzając jej. Dodatkowo Niemczyk jest ekspertem komisji sejmowej ds. służb specjalnych.

- Prokuratura w dziwnych okolicznościach wycofała się z postawienia zarzutów wiceministrowi finansów Andrzejowi Parafianowiczowi. Decyzje podjął prokurator nadzorujący śledztwo, uznając decyzje podwładnego za przedwczesną. Wiceminister miał usłyszeć zarzuty ws. nielegalnego umorzenia podatku rafinerii Trzebinia. W dniu postawienia zarzutów przesłuchany miał zostać rzecznik rządu Paweł Graś.

- Prokurator prowadzący śledztwa ws. nieprawidłowości w PTC – operatorze Ery, Andrzej Piaseczny stracił wszystkie śledztwa. Wcześniej natknął się na fałszerstwo szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, który kupił służbowe auto po zaniżonej cenie. Prokurator chciał postawić szefowi Agencji zarzuty, co wiązałoby się z utratą przez niego stanowiska w ABW. Nie zdążył.

- Wiceminister finansów – wspomniany skompromitowany Parafianowicz – podjął decyzję w imieniu ministra finansów i odwołał szefa Urzędu Kontroli Skarbowej z Białegostoku, który współpracował z Piasecznym podczas śledztwa ws. Ery. To on wydawał decyzje dot. kontroli w tym śledztwie.

- Związany z ludźmi z WSI Grzegorz Hajdarowicz przejmuje w dziwnych okolicznościach od spółki Mecom udziały w firmie wydającej „Rzeczpospolitą". Sprzedaż została poprzedzona nagonką na „Rz" oraz próbą przejęcia jej przez Skarb Państwa. Jednak się to nie udało. Ekonomiczny sens transakcji dla Mecomu jest wątpliwy, ponieważ Pressbublica po raz pierwszy od lat przynosi zyski, rozwija się, a jej tytuły są coraz lepiej sprzedawane. Transakcja budzi tym większe wątpliwości, że jest de facto przejęciem jednej z dwóch gazet codziennych (a jednej z trzech w ogóle) patrzących obecnej władzy na ręce.

To tylko kilka newsów z ostatnich tygodni. Pokazują one, że w Polsce obecny jest system powiązań, który realizuje własne interesy. W imię nich chroni własnych ludzi przed oskarżeniami, nawet jeśli musi zniszczyć uczciwych prokuratorów czy inspektorów. W imię własnych korzyści jest w stanie przymknąć oko na łamanie zupełnie elementarnych zasad i narażanie na straty polskiego państwa w związku z powiązaniami ludzi dawnych służb. W imię własnych interesów chroni skompromitowanych ludzi i trzyma ich przy władzy, jeśli są jeszcze potrzebni. I w imię ochrony tych interesów jest w stanie wyłożyć ogromne pieniądze, żeby zniszczyć do reszty polski rynek medialny i przejąć nad nim kontrolę.

Działalność systemów, o których piszę, dla znawców tematyki służb specjalnych czy niejawnych powiązań politycznych w Polsce jest czymś oczywistym. Jednak po raz pierwszy od lat ludzie tworzący systemy zaczynają działać w sposób zupełnie jawny, na widoku. Ich obecność staje się coraz częściej czymś widocznym dla tzw. zwykłych odbiorców. Czy system stał się na tyle potężny, że postanowił nie przejmować się dalej tajnością działań? A może prowadzi testy i przygotowania do jakiejś ogromnej akcji, np. fałszowania wyborów (choć dla wielu to kolejny oszołomski pomysł) i musi sprawdzić na co może sobie pozwolić? To tłumaczyłoby otwartość graniczącą z bezczelnością ostatnich działań ludzi, którzy traktują Polskę jak koryto, z którego można czerpać zyski wyjadając Polsce z michy.

W kontekście coraz większej buty ludzi systemu bardzo niepokojące stają się ostatnie przetasowania na rynku mediów. Przejęcie „Rzepy" przez ludzi, zza pleców których już uśmiechają się środowiska WSI, oraz przejęcie „Dziennika Polskiego" (o czym mniej się pisze) przez prorządową Polskapresse to doskonały grunt pod prowadzenie jawnych już działań związanych z realizacją interesów sprzecznych z polskimi oraz na niszczenie resztek swobód demokratycznych w naszym kraju. Dziś tylko media prawicowe są zainteresowane patrzeniem rządowi na ręce oraz walką z niejawnymi powiązaniami, które uderzają w polskie interesy. Tymczasem na polskim rynku pozostają już tylko te media prawicowe, które mają bardzo mały potencjał przyciągania nowych czytelników. Wydaje się, że przejęcie „Rz" i „DP" to świetne warunki, by systemy wytworzyły nowe metody działania oraz prowadziły swoje szemrane interesy w świetle ślepych kamer. Kamer, które będą obsługiwane przez ludzi systemu.

Czytany 3717 razy