Wydrukuj tę stronę

Komisje powołane ,Burmistrz dostał podwyżkę .

Oceń ten artykuł
(8 głosów)

Wczoraj o 14.00 zaczęła się II Sesja Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym. Obrady rozpoczęły się od zaprzysiężenia burmistrza. Odbyło się uroczyste ślubowanie, w obecności zaproszonych gości, rodziny, pracowników Urzędu Miasta (tych na urlopach również ) i mieszkańców Kazimierza - w sumie około 50 osób. Po zaprzysiężeniu burmistrz wygłosił expose, w czasie którego mówił głównie o tym, co zrobił i o walce z żywiołem, ze szczególnym naciskiem na uratowanie wałów w Parchatce. Niestety (dla burmistrza) będzie trzeba niedługo zapytać o obietnice wyborcze, rozliczyć go z mijających się z prawdą zapewnień. Głównie z powodu nadętych i wydumanych ambicji burmistrza Grzegorza.

Wracając do expose, generalnie wiało optymizmem. Następnie ciepłe słowa pod adresem przystojnego burmistrza wygłosili mieszkańcy. Nie brakowało pytań i wątpliwości. W przerwach, rozmowy ze starą gwardią (sprzed 40 lat), kolegami, nauczycielami. Osobiście byłem pod wrażeniem doskonałej formy przybyłego na spotkanie pana Jana Żukowskiego, naszego profesora, prekursora w dziedzinie sportów wszelkich, organizatora zawodów itp. Ja oraz mój kolega z ławki – Andrzej, byliśmy pod wrażeniem fenomenalnej wręcz pamięci pana Jana. Ciepłe słowa pani profesor Zofii Sikory - instruktorki od strzelania i żelaznej dyscypliny (tak panią zapamiętałem). Miło było powspominać stare czasy.

Po przerwie przeszliśmy do konkretów. Pierwsza uchwała, która była głosowana, to uchwała w sprawie ustalenia wynagrodzenia Burmistrza Kazimierza Dolnego. Propozycje podwyżki, zresztą ustalone niewątpliwie w zaciszu gabinetu (zapewne z samym zainteresowanym), zaproponował przewodniczący Rady. Nie było chętnych do dyskusji, więc zabrałem głos, obawiając się, że niektórzy radni przejdą nad tym do porządku dziennego, tak jakby był to jakiś formalny bzdet. Zaproponowałem, aby uposażenie pieniężne naszego burmistrza pozostało na dotychczasowym poziomie. Niestety głosami swoich radnych, burmistrz otrzymał podwyżkę, bez większej dyskusji. Oczywiście jak dotychczas (w ważnych kwestiach) obowiązywała dyscyplina „Partyjna”. Tak jak pisałem swojego czasu, układ sił zawsze będzie taki sam - 8 do 7. I tym sposobem burmistrz Kazimierza otrzymał podwyżkę o około 1000 zł z hakiem, co w konsekwencji zarobki wzrosły do ponad 10 000 zł. .Dla zobrazowania tej kpiny dodam, że nasz kazimierski burmistrz zarabia tylko nieco mniej niż prezydent Warszawy (sic!). W obliczu „udanego” roku turystycznego, trzeba nie mieć za grosz wstydu, aby z jednej strony przyjąć taką podwyżkę, a z drugiej strony nie mieć poczucia przyzwoitości, aby ten pomysł przegłosować. A może te pieniądze należą się burmistrzowi za noszenie worków z piaskiem w czasie powodzi, albo za odwołanie turystów, może za walkę z zimą? Nie, to z pewnością wynagrodzenie za sobotnie stanie na mrozie i ściskanie rąk Kazimierzaków. No cóż płacić trzeba, tylko dlaczego z naszej kieszeni? A może pan burmistrz jest tak bardzo przekonany o swojej wielkości, że my szarzy obywatele powinniśmy sami zacząć przynosić mu dary. Jak tego nie zrobimy to w naszym imieniu przekażą je radni z koalicji pana Duni. Ciekaw jestem, czy na następnej sesji radni równie chętnie zagłosują za podwyżką dla kazimierskiej budżetówki (o identyczną wartość 12 %), którą osobiście zaproponuję. Dla kolorytu dodam, że burmistrz jak na razie strzela, popularne dzisiaj „Bronki”, raz za razem (ostatnio pisałem o pierwszej wpadce). Teraz z powodu tajemniczej „odprawy” radnych tuż przed sesją, zorganizowanej w jednej z sal. Zapewne chciał tym samym przekazać instrukcje do głosowania dla „swoich” radnych.

Idąca na sesję przypadkowa kobieta została zaczepiona na korytarzu i zapytana „pani Radna do 7 proszę”. Jak widać burmistrzowi podziały (na swoich i obcych) w Radzie idą jak się patrzy, w myśl przysłowia „Dziel i Rządź”. Po takiej odprawie, radni zgodnie z własnym sumieniem i odpowiedzialnością, głosowali w imię dobra wspólnego. W tym kontekście, końcowe słowa ślubowania burmistrza „tak mi dopomóż Bóg” brzmią jak cyniczny żart. Jedyna z niewielu rzeczy warta podkreślenia to to, że radni (chyba nie przez roztargnienie), przegłosowali zaproponowaną przeze mnie wersję głosowania imiennego (w sprawie głosowania nad uposażeniem Burmistrza). Następnie Rada zajmowała się uchwałą dotyczącą zmiany Statutu Gminy, powołującą, o zgrozo, dodatkową piątą komisję ds. Planowania i Zagospodarowania Przestrzennego oraz Dziedzictwa Kulturowego. Moim zdaniem jest to niepotrzebny twór, ponieważ rozdziela Komisje budżetu na dwie. Cel? Burmistrz wie najlepiej czemu ma to służyć, a radni? Niekoniecznie. Z czasem odniosę się do tego fatalnego posunięcia. Chyba burmistrz nie przemyślał do końca tego „pomysłu”. A może mu też chodzi o to, że powierzenie najważniejszej komisji w „jedne ręce” nawet swojemu człowiekowi, może okazać się porażką. Starałem się wytłumaczyć radnym, że to skucha, nieracjonalne podejście, bowiem w poprzedniej kadencji właśnie rozdzielone komisje były łączone z identycznych powodów. Tłumaczyłem to właśnie, ale nie zrozumieli. Zastanawiam się, jak ma się do tego Komisja Zdrowia, Spraw Socjalnych, Porządku Publicznego, Ochrony Środowiska i Rolnictwa. Idąc tokiem rozumowania burmistrza, ta komisja powinna być podzielona na co najmniej trzy mniejsze komisje. W kontekście tego co wydarzyło się na ostatniej sesji, nic innego mi nie pozostaje tylko uczulić część radnych, aby mieli odrobinę poczucia wstydu. Następnie odbyło się głosowanie komisji, „dyscyplina partyjna” obowiązywała jak dotychczas, więc przegłosowali to co chcieli. Wkrótce po otrzymaniu protokołu z posiedzenia II sesji Rady Miejskiej podam do publicznej wiadomości, składy komisji, etc. Oczywiście ustosunkuję się merytorycznie do niektórych posunięć Radnych. To konieczne! Dla opamiętania…

 

J.K.

Ps. DO ZAPOZNANIA SIĘ!

Wstyd to zespół reakcji organizmu (np. rumieniec), połączony z możliwym do przewidzenia działaniem (ukrycie się), przykrymi myślami („Jestem głupi”, „Co ona sobie o mnie pomyśli”). Odczucie to jest czymś więcej aniżeli zwykła emocja.

Według Patricii i Ronalda Potterów – Efronów „wstyd to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej”.

Według personalistów wstyd chroni ludzką godność, a wstydliwość łączy się z doświadczeniem i przekonaniem o własnej wartości.

Wstyd możemy podzielić na wstyd zdrowy i toksyczny. Toksyczny wstyd, wstyd, który zniewala, subiektywnie odczuwany jest jako wszechogarniające poczucie własnej niedoskonałości, ułomności. Jeżeli ktoś odczuwa toksyczny wstyd, to czuje się bezwartościowy, przegrany, czuje, że nie stanął na wysokości zadania, jako człowiek. Toksyczny wstyd powoduje rozczepienie 'ja'. Rodzi poczucie izolacji i całkowitego osamotnienia.

Czytany 10911 razy