Wydrukuj tę stronę

Szkoły ocalone?

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

W piątek i sobotę odbyły się spotkania władz miasta i organizacji pozarządowych wraz z mieszkańcami Rzeczycy, Dąbrówki i Bochotnicy. W spotkaniach uczestniczyli zarówno rodzicie, nauczyciele jak i mieszkańcy miejscowości ,w których zaplanowano zamknięcie szkół. Zaproszonymi gośćmi byli przedstawiciele “Federacji Inicjatyw Oświatowych” z Warszawy, a zagadnienie pt. „Stowarzyszenie jedyną deską ratunku dla szkół wiejskich” referowała Pani Elżbieta Tołwińska-Królikowska, Wiceprezes Stowarzyszenia (mam nadzieje, że wybaczy mi  parafrazę tytułu ). Prelegentka zrelacjonowała temat związany z powoływaniem stowarzyszeń, opowiedziała czym jest owa organizacja, jak działa i jakie są jej pozytywy i negatywy. Pani Prezes na przykładzie kilku szkół działających na terenie Polski (obecnie w Polsce podobnych jest około 300), próbowała pokazać, że taka metoda jest  ratunkiem dla gmin niewydolnych finansowo. A wedle tego co mówi Pan Burmistrz, my do takiej się zaliczamy.

            Wniosek który mi się nasunął to taki, że owe stowarzyszenia to tak naprawdę organizacje, bez której ciężko żyć i niegodziwością jest nie skorzystać z tego dobrodziejstwa... W gruncie rzeczy dobrze, ze istnieje taka federacja ponieważ zainteresowani mogą liczyć na wysoko wyspecjalizowaną pomoc, co wydaje się być pewne. Ogólne wnioski płynące z odbytych spotkań są następujące: po przejęciu ( Boże nie dopuść) szkół przez stowarzyszenia poza należną subwencją idącą z gminy za każdym uczniem, tak naprawdę nie ma co liczyć na pomoc gminny. Poszczególne stowarzyszenia muszą  szukać sponsorów, bądź borykać się z projektami finansowymi. Niestety, mówiąc wprost, uczciwie muszą szukać środków finansowych, poprzez organizowanie imprez dochodowych.

Bowiem nie mogłyby liczyć na pomoc burmistrza, bo jak do tej pory pieniądze na jedyną taka placówkę w Skowieszynku nie były przekazywane w przyzwoitych kwotach. Oczywiście teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce nie stosowane. Obawy mieszkańców i troska o dzieci była olbrzymia i bezsprzecznie uzasadniona. W Rzeczycy determinacja rodziców i mieszkańców zaangażowanych w obronę szkół była tak wielka, że zaskoczyła wszystkich, mnie również. Mieszkańcy tej miejscowości , byli doskonale przygotowani merytorycznie na spotkanie z burmistrzem, cytowali statystyki które robiły naprawdę wrażenie. Najbardziej obrazowo sprawę zreferował Pan Andrzej Saran, rodzic, który przytaczając konkretne dane wyliczył, że gmina na likwidacji szkoły w Rzeczycy „straci” (słowa tego nie sposób napisać bez cudzysłowu) jedynie około 40 tyś zł rocznie. Mieszkańcy porównywali również stan finansów w innych miejscowościach naszego powiatu z których wynikało, że gminy o niższym budżecie nie likwidują szkół, więc coś z wydatkowaniem pieniędzy w gminie szwankuje i temu musimy się przyjrzeć. Pytanie, które padało z ust zgromadzonych (chodź nie na forum, ale po cichu) to, czy burmistrz nie wpadł na pomysł … pt. “robimy szkołę centralną (czytaj szkolny kołchoz)” i dowozimy dzieci z całej gminy do ZS w Kazimierzu? Jednym autobusem, przez wszystkie wsie od piątej rano. Nie wiem! Ja tylko powtarzam!      

            Nie mniej emocji było w Dąbrówce. Tam przed rozpoczęciem prelekcji, wypowiedziane słowa pani dyrektor szkoły  dawały pewność, że w Dąbrówce będzie przełom i tak się stało. Burmistrz na koniec spotkania   słysząc grad  merytorycznych argumentów   nie mógł  zachować się inaczej, niż wziąć po uwagę głos mieszkańców po czym przedstawił swoje stanowisko : “nie będę przekonywał radnych i nie złożę radnym propozycji uchwały o restrukturyzacji szkół gminnych. W tym roku szkoły w gminie pozostają na dotychczasowych warunkach, będą prowadzone przez Gminę” - powiedział burmistrz. Ale mieszkańcy Dąbrówki pytali dalej, chcieli znać fakty byli zdeterminowani , między innymi pytali o konkretną pomoc gminy dla szkoły w Skowieszynku. Oczywiście poza subwencją, która oscyluje (jak się dowiedzieliśmy) w granicach 18 tys. miesięcznie. Tu burmistrz brnął ,kluczył w zagadnieniu sprawiając wrażenie zagubionego chłopca  . Mimo, że burmistrz usiłował przekonać zgromadzonych, że jakiejś pomocy udzielał tej placówce, to jednak stwierdził, że olbrzymią pracę wykonało stowarzyszenie. Z kontekstu  można było wywnioskować, że na konkretną pomoc gminy  szkół po ich likwidacji liczyć nie mogą. Radny, Leszek Furtas podkreślił po raz kolejny, że Rząd Polski uchylając się od obowiązku finansowania kształcenia, zrzucił ciężar prowadzenia szkół na gminy, ciężaru którego samorządy unieść nie mogą. Były dyrektor szkoły w Kazimierzu ,Jan Dzikoń podał  przykład  z terenów Zamościa ,biednych gmin rolniczych, których  wójtowie nie zamykają swoich szkół, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności jaka na nich ciąży ,za edukacje młodzieży.

            W Bochotnicy było podobnie jak w pozostałych miejscowościach. Po prelekcji padło wiele pytań i wątpliwości rodziców, nauczycieli i mieszkańców. Burmistrz podobnie jak wcześniej zadeklarował już na początku spotkania, że szkół likwidować nie będzie, przynajmniej w tym roku. Jedna z mieszkanek powiedziała: “Pragnieniem mieszkańców jest mieszkać w gminie, dla której priorytet stanowi edukacja... i mieć takiego burmistrza, który miałby za cel, aby nasze szkoły były najlepsze, w powiecie i województwie. Burmistrzu, bez remontu dróg, remontów zamku i innych inwestycji przetrwamy, ale bez szkół nie”. Edukacja jest inwestycją, i to najlepszą – to nie ulega żadnej wątpliwości.

            Jednak na zadane przeze mnie pytanie, dotyczące pomocy w pozyskiwaniu funduszy Unijnych dla szkół gminnych (dotacje miękkie), burmistrz odpowiedział, że pomoc taką otrzymało kazimierskie Gimnazjum z siedzibą w ZS w Kazimierzu. A do tego gimnazjum chodzą przecież dzieci z całej gminy. Sprytnie, ale nie do końca uczciwie, panie burmistrzu! Nie obyło się bez kontekstu szkoły w Skowieszynku, która jest punktem odniesienia dla propagandy burmistrza (“Historia o szczęśliwym człowieku” –szkoły prowadzonej przez stowarzyszenie)  Burmistrz stwierdził na koniec, że on był przeciwny likwidacji szkoły w Skowieszynku. Stwierdził, że jako radny, będąc w opozycji do byłego burmistrza Szczypy, głosował za utrzymaniem szkoły w Skowieszynku - mówił to z dumą. Stojąca obok mieszkanka Bochotnicy powiedziała, że to kłamstwo. Należy zauważyć, że burmistrz w sposób bezkompromisowy całe zło jakie jest w naszej gminie przypisuje poprzednikowi, który w żaden sposób nie może sie bronić, to sprawdzona praktyka obecnego burmistrza, atakować pod nieobecność drugiej strony . Oczywiście zapominając celowo o jego roli (Grzegorz Dunia) w kształtowaniu obecnego wizerunku miasta  gminy Kazimierz Dolny, jako wice burmistrza i  radnego, którą obecność  doświadczamy  od 15 lat   w  kazimierskim magistracie. Jak ustaliłem w rozmowach   z radnymi  poprzednich kadencji wynikało że , Grzegorz Dunia jako radny ,głosował za likwidacją szkoły w Skowieszynku. Panie burmistrzu nie wstyd Panu kłamać! Cała Pańska konstrukcja misternie knuta, lansowania się na ojca gminy uległa dewaluacji, podzieliła los wieży Babel, co warte jest podkreślenia.

            W Bochotnicy Pan Burmistrz zapewniał w obronie własnej, “ależ ja dbam o edukację...!” W tle słychać było mnóstwo komentarzy, dotyczących także szkolnictwa średniego w naszej gminie, i doprowadzenia do śmierci naturalnej liceum, w którym już drugi rok nie ma naboru. Ale to  temat  na  kolejny  artykuł.

J.K

Czytany 12171 razy