Wydrukuj tę stronę

Pieszo z Kazimierza do Warszawy – w obronie prawa i prof. Królikowskiego

Oceń ten artykuł
(13 głosów)

Urodziłem się w Kazimierzu Dolnym, w miejscu, gdzie obecnie mieści się Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki, przy ul. Lubelskiej. Może to miejsce urodzenia, jak twierdzą niektórzy znawcy tematu, może wartości wyniesione z rodzinnego domu, a może jedno i drugie, sprawiły, że w swoim życiu kieruję się prostymi, uniwersalnymi i ponadczasowymi zasadami – dobrem wspólnym, umiłowaniem prawdy, piękna przyrody, poszanowaniem dla wiary w Boga i tradycji. Z obserwacji otaczającego świata, pełnego chaosu i niepewności, gdzie zazwyczaj króluje blichtr i pieniądz, wynika, że jest to towar deficytowy i mało popularny, z którego raczej chleba nie ma. Ludzi przyzwoitych, z zasadami, dbających o wspólny interes, w najlepszym wypadku spycha się na margines życia społecznego lub też robi się z nich niesfornych, mających problemy emocjonalne, krzykaczy. Gdy to nie wystarcza, zawsze znajdzie się jakiś „miłujący prawdę” dziennikarzyna (nie mylić z dziennikarzem) lub prawnik… Wszak ponoć najwygodniej jest płynąć z prądem, ani to człowiek nikomu się nie narazi, ma spokojną głowę, nie spotkają go żadne przykrości, a i o dobrą posadę łatwiej… Mimo różnych szykan, presji, przyprawiania gęby, wielokrotnie też kosztem spraw osobistych i zawodowych, z raz obranej ścieżki nie zszedłem. Krocząc drogą prawdy nigdy nie żałowałem dokonanego wyboru, nawet, gdy dominowało uczucie, że często mam pod górkę… Sprawy Kazimierza i Mieszkańców gminy od wielu lat były i są mi bliskie. Było tak na długo zanim zostałem radnym, w trakcie pełnienia mandatu, jak i po tym, kiedy radnym przestałem być.

Informacja o pomyśle budowy mega spa w kameralnym Kazimierzu Dolnym, miejscu, które jako cały kompleks zostało uznane przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę Zarządzeniem nr 417 z dnia 8 września 1994r za pomnik historii, zelektryzowała nie tylko mnie, ale wielu ludzi kochających Miasteczko. Kazimierz Dolny to nie Parzymiechy Dolne, czy Bździszewo Górne, jak chciałby inwestor i garstka klakierów, gdzie można bez żadnych konsekwencji natury estetycznej, społecznej, gospodarczej czy ekonomicznej lokować mega obiekty, tylko pomnik historii. A więc miejsce o szczególnym znaczeniu, ze względu na wartości architektoniczno przyrodnicze, które jest dobrem wspólnym Polski i Polaków. Tak wyjątkowych miejsce na mapie Polski jest zaledwie 60.

http://www.nid.pl/pl/Informacje_ogolne/Zabytki_w_Polsce/Pomniki_historii/

To cenne perełki kultury narodowej, które powinny być poddane szczególnej ochronie przed zakusami dużych pieniędzy i pazernych, pozbawionych gustu inwestorów. Co oczywiście nie oznacza całkowitego zakazu inwestowania w tych miejscach! Niech to jednak będzie z poszanowaniem historii, tradycji i ducha danego miejsca. To co lubelska firma Zana House proponuje w Kazimierzu, nijak się ma do historii czy tradycji tego miejsca o duchu nawet nie wspominając. Zimna, wielokrotnie przeskalowane, prymitywna kupa betonu nie pasuje do ciepłego, pełnego miękkich linii, uroczego Kazimierza. Zdaniem prof. Królikowskiego to „hipermarket wypoczynkowy” o estetyce magazynu.

https://www.facebook.com/samorzad.mieszkancow.kazimierza.dolnego/posts/478304132359116

Żadnym usprawiedliwieniem czy kompromisem nie może być fakt obsypania sięgającego 13 metrów ponad poziom ul. Krakowskiej molocha ziemią. Wartym uwagi i podkreślenia jest również to, że pośród 60 pozycji uznanych za pomnik historii, Kazimierz Dolny, obok Ostrowa Lednickiego, jest jedynym miejscem (chronionym)? jako całość!

Z uwagi na wybitne walory krajobrazowo przyrodnicze Kazimierza Dolnego oraz uznanie za pomnik historii, a więc miejsce o szczególnym znaczeniu dla kultury narodowej stanowiącej nasze dziedzictwo, tak kontrowersyjny projekt powinien być poddany pod szeroką społeczną dyskusję. Inwestor obrał jednak inną strategię. Zamiast spotkań jest kancelaria prawna, zamiast merytorycznych argumentów pojawiają się rozwiązania siłowe, zamiast rozmów, dyskusji są przedsądowe pisma z żądaniami wpłaty gigantycznych pieniędzy na cele charytatywne. Dostają je wszyscy Ci, którzy mają publiczną odwagę mówić wprost o niezgodności planowanej inwestycji z zapisami Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. Nie oszczędzono/uszanowano nawet prof. Królikowskiego, który w ostatnim czasie dostał z warszawskiej kancelarii prawnej „standardowe” pismo jakie otrzymują wszyscy oponenci budowy molocha w tym miejscu. Czy tak zachowuje się podmiot, który jest pewny swoich racji i działań zgodnych z obowiązującym prawem? Dlaczego jest taka obawa przed publiczną dyskusją? Dlaczego próbuje się zamknąć usta oponentom? Dlaczego w końcu LWKZ poprosił o zdjęcie z bloga nagrań z posiedzenia Rady Konserwatorskiej? Niepojęte. Państwo w państwie? Są równi i równiejsi?

Sprawa kontrowersyjnej mega inwestycji w Kazimierzu Dolnym, która w mojej ocenie jest niezgodna z obowiązującym Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego oraz agresywne działania inwestora, przestała być już sprawą lokalną.

https://umkazimierzdolny.bip.lubelskie.pl/upload/pliki/plan_miasta-Kazimierz_Dolny_2003.pdf str. 28,29

Staje się sprawą ogólnopolską - Zachowanie LWKZ jest tego najlepszym przykładem. Brak poszanowania prawa, agresywne, bezpardonowe zamykanie ust przeciwnikom nie mają nic wspólnego z zasadami demokratycznego państwa prawa i hasłami rządzącej partii – poszanowania i respektowania prawa.

Zachęcony efektami pieszego marszu do Wojewody Lubelskiego w 2013r ws. Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, w wyniku czego liczba terenów budowlanych wzrosła z 320 do 564, w trosce o przestrzeganie prawa i wolności wypowiedzi jestem gotów, jeśli zajdzie taka potrzeba udać się pieszo do Warszawy, do najważniejszych osób w państwie, z prośbą o dogłębne, wnikliwe przyjrzenie się całej sprawie mega inwestycji w Kazimierzu Dolnym.

Rafał Suszek

Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Teraz”

Czytany 8429 razy