Strategia eliminacji kazimierskiego mienia

Oceń ten artykuł
(11 głosów)

W czwartek 28 kwietnia br. odbyła się VII sesja RM w Kazimierzu Dolnym. Wzorem ubiegłych poczynań, dzień przed sesją burmistrz Grzegorz Dunia zwołał komisję budżetu - „kuj żelazo póki gorące”. Mówiąc krótko: dwie kluczowe komisje obradowały tuż przed sesją. Głównym tematem rozważań komisji było zaopiniowanie projektów uchwał na VII sesję Rady Miejskiej. Najbardziej kontrowersyjnymi tematami poza logo Kazimierza, były projekty uchwał związane ze sprzedażą Łaźni i działki zabudowanej szaletami przy ulicy Browarnej, a także sprzedaż Amfibaru.

Sprawa Łaźni to od wielu lat wzbudza kontrowersje. W mojej ocenie ten drażliwy temat wynika z tego, iż budynek ten jest jednym z najciekawszych architektonicznie obiektów, z dobrą lokalizacją, z parkingami - co w realiach kazimierskich ma istotne znaczenie. Obiekt, który mógłby być przeznaczony nie na restaurację i hotel, ale na pomieszczenia Urzędu, lokale dla organizacji społecznych itp. Z takim wnioskiem kilka lat temu wyszło Stowarzyszenie Kupców w Kazimierzu Dolnym. Podobne zdanie ma kilku radnych, także pani Ewa Wolna - przewodnicząca komisji oświaty. Właściciel Łaźni, burmistrz Kazimierza nie interesował się zbyt intensywnie mieniem miasteczka, obiekt  był dewastowany przez dzierżawców od początku lat 90-tych. Wówczas został oddany do użytkowania po kapitalnym remoncie, przy absolutnym braku kontroli ze strony UM. Działo się tak dlatego, że ze strony Urzędu Miasta nikt tak naprawdę nie nadzorował należycie remontów jak i nie pilnował wywiązywania się z umów. Doszło do tego, że w 2003 roku budynek ponownie „wyremontowano”za gigantyczne pieniądze. Otóż na „papierku” (suma faktur VAT) remont przewyższył niemalże wartość budynku Łaźni, a umowa była tak skonstruowana, że o mały włos dzierżawcy nie przejęliby na własność obiektu w zamian za remont. Nasuwa się pytanie, co w owym czasie robili zarówno p. Dunia ( 15 lat w samorządzie kazimierskim) jak i p. Maciej Żurawiecki. Jak można było przygotować tak fatalne umowy?! O prawniku gminnym wspominać nie będę - to zagadnienie poza zasięgiem mojego rozumowania i nie warte wzmianki. Dobrze, że z pomocą magistratowi przyszedł wymiar sprawiedliwości i dzierżawców osądzono i skazano za tzw. pranie kart płatniczych. Faktem jest, że ręki do interesów nasi włodarze nie mieli, a może nie chcieli? Oczywiście obecna ekipa zarzuci, że to wszystko działo się za poprzedniego burmistrza - prawda, ale pytam gdzie byli jego doradcy? Chyba nie pracowali w PGR-rze? Nie mniej ostatnio Łaźnia po raz kolejny popadła w ruinę i finansową zapaść. Wygląda na to, że tradycją miasta jest dokładanie do interesu, szkoda że nie ze swojej pensji …

Jak informuje burmistrz, z ostatnim dzierżawcą jest sprawa w sądzie. Burmistrz chcąc przerwać złą passę podjął „męską” decyzję i chce sprzedać obiekt. Sęk w tym, że jest to zabytek i miasto ma obowiązek udzielenia kupującemu 50 % bonifikaty, ku uciesze jedynie kupującego.Kolejną niewiadomą jest wartość Łaźni, chyba nikt poza burmistrzem nie wie ile jest warta Łaźnia. Nie ma nawet szacunkowej wartości, więc tak naprawdę rozmawiamy o niczym konkretnym. Nie wiem, czy sprawa jest warta zachodu, bo może otrzymamy mniej niż sądzimy albo przez lata nie znajdziemy nabywcy, interes może być taki jak na kamieniołomach. Dlatego pytałem o kwoty, o szacunkowy rząd wielkości. Pani Justyna od przetargów stwierdziła, że ostatnia wycena to kwota 300 000 złotych. Oczywiście nie jest to kwota obecnie miarodajna, ale żeby rozważać sprzedaż należy znać przynajmniej szacunkową wartość sprzedawanego obiektu.

Inna moja wątpliwość dotyczy sprzedaży szaletów miejskich. Obawiam się, że po sprzedaży szaletów w miejscu dogodnym na sikanie może powstać kolejny hotel bez miejsc parkingowych. Otóż moje wątpliwości rozwiał burmistrz Grzegorz Dunia i powiedział, że nie ma takiej możliwości – trzymamy za słowo. Sprawa kolejna to Amfibar. Po trzydziestu latach przygotowywania w tym miejscu doskonałych zapiekanek, najlepszych w regionie, dzierżawcy lądują na bruku. Fakt nie poinformowania dzierżawców o zamiarze sprzedaży, uważam za skandal. Rada przełożyła ten punkt porządku obrad do ponownej dyskusji na komisji budżetu i sprawa będzie rozpatrywana po raz kolejny.

Kolejna kwestia dotyczy logo Kazimierza Dolnego, jako produktu nowej strategii (czytaj: wizji miasta). To planowane „dziecko” Doroty i Grzegorza ma symbolizować, utożsamiać miasto. Rada Miejska przy trzech przeciwnych głosach (Furtas, Kowalski, Suszek) podjęła uchwałę, aby odtąd Kazimierz Dolny kojarzył się z zakładem pogrzebowym. Jak zauważył jeden z mieszkańców kolorystyka złoty czarny to barwy zastrzeżone dla zakładów pogrzebowych… Strategia promocji miasta pod kierownictwem Doroty Szczuki to powolna agonia tradycyjnego Kazimierza. Pani Dorota ma kolejny pomysł promocji słabo znanego miasteczka. Potrzebuje na ten cel 600 tysięcy złotych. Radni przegłosowali zmarnowanie publicznych gminnych 60 tyś  zł  (udział  własny)na wspieranie medialnych koncernów.

J.K.

Czytany 4465 razy

Komentarze

+4
#5 tadek 01-05-2011 13:53
Niestety, pan Furtas zawiódł moje zaufanie, głosując za sprzedażą łaźni. Miałem nadzieję, że mamy w nim sprzymierzeńca. Ale Dunia mydli oczy wszystkim
+7
#4 Ewka 29-04-2011 17:17
Przeczytałam i ciśnienie mi się niebezpiecznie podniosło pod koniec artykułu .Jedynie pocieszenie to , że kolejny radny Pan Furtas włączył funkcję myślenie i opowiedział się po właściwej stronie .
+6
#3 Ewka 29-04-2011 16:44
Wyglądają jak by w kamieniołomach tyrali , aj jacy zatroskani , oj coś się musiało nie po myśli wydarzyć kiedy nosy na kwintę .
+5
#2 kowal 29-04-2011 16:32
Bezradne!!!!!!
+6
#1 maniek 29-04-2011 13:27
Coś nietęgie miny ma nasza władza...

Dodaj komentarz