Wydrukuj tę stronę

Kleszcze

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

kleszcze-1

Kilka lat temu, przywiozłem do Kazimierza zaczęty w latach 70-ch ubiegłego wieku obraz, który malowałem ze wzgórza cmentarnego i który chciałem dokończyć w tym samym miejscu. Kiedy wszedłem po latach ponownie na to wzgórze już nie zobaczyłem miasteczka, a jedynie ścianę bujnej zieleni, która zakrywała wszystko.

Tak samo widzę teraz ze wszystkich kazimierskich wzgórz –ściany zieleni przykrywające architekturę.

Kazimierz Dolny i okolica w sposób niekontrolowany całkowicie zarosły drzewami, krzakami i agresywną roślinnością, która już teraz stała się przekleństwem mieszkańców i turystów nieświadomych niebezpieczeństw, jakie czyhają na nich w czasie spacerów po okolicy. Wystarczy przejść się na kazimierskie Miejskie Pola, które kiedyś były starannie uprawiane i stanowiły źródło warzyw i owoców dla okolicznej ludności żeby zobaczyć, co stało się z cennym dla nas areałem rolnym. Coraz wyższe drzewa, krzaki i całe połacie roślin uważanych powszechnie za chwasty.

Wszystko puszczone w ugór. Ktoś, kto uprawiał kiedykolwiek jakiś kawałek gruntu doskonale wie jak trudno doprowadzić ugór zarośnięty krzakami i chwastami ponownie do kultury rolnej. Nikt tego, w żaden sposób nie kontroluje, nie opisuje, ani nie zastanawia się nad tym jak to wpływa na nas samych. Kiedy oglądam fotografie Kazimierza sprzed 80-ciu, albo 50-stu laty, pierwsze, co rzuca mi w oczy to odsłonięte wszystkie wzgórza i architektura zewsząd do oglądania.


kleszcze-2

Ugory na Miejskich Polach

Ktoś mi mówił, że to kozy zjadały wszystko, ktoś inny, że ludność zbierała chrust i wszystko, co się nadawało do palenia. Zapewne to wszystko razem. Teraz, gdy każą nam płacić kary za emisję CO2, żaden polityk nie zwraca uwagi na fakt, że całe połacie Polski porośnięte zostały przez ostatnie 30 lat bujną roślinnością, co zwiększyło jej masę o 30-40 %, która jak ktoś wyliczył pochłania tę emisję całkowicie.

O kleszczach i chorobach od nich jest bardzo dużo w Internecie. Nie będę się, więc tutaj rozpisywał o boreliozie i innych roznoszonych przez te krwiopijcze pajęczaki paskudztwach, które w zastraszającym tempie rozprzestrzeniają się w Polsce i nie tylko w Polsce.

Niewiele jest jednak w Internecie na temat naturalnych wrogów kleszczy, wśród, których najważniejszym jest Kusak Cezarek (Staphylinus caesareus), chrząszcz z rodziny kusakowatych. Ten niewielki chrząszcz został prawie całkowicie wytępiony przez powszechnie stosowane opryski typu chemitrails (wystarczy wpisać na Google to hasło żeby dowiedzieć się co to jest, albo zobaczyć film:http://www.youtube.com/watch?v=4cK6nYpKNvc) oraz opryski pestycydami, co spowodowało masowy wzrost populacji kleszczy i masowe ginięcie pszczół. Nasze (a może to nie jest nasze?) manipulowanie Naturą odbija się na nas samych.

Kusak Cezarek

http://swiatmakrodotcom.wordpress.com/2013/06/17/kusak-czerwonopokrywowy-staphylinus-erythropterus/

W młodości często przyglądałem się tym pięknym chrząszczom. Wyobrażałem sobie, że to takie jakby małe tygryski (żółte plamki). Latem widywałem je prawie codziennie w moim poniemieckim ogrodzie (wychowałem się na Opolszczyźnie) jak tygrysimi ruchami uganiały się wśród trawy. Kleszczy w tym ogrodzie nie było.

Kusak Cezarek osiąga długość 17–25 mm. Ciało ma wydłużone i znacznie skrócone pokrywy, pod którymi spoczywają błoniaste skrzydła. Odnóża ma silnie zbudowane. Kusaki znakomicie biegają i mają ruchliwy odwłok. Gdy są zaniepokojone, wyginają go do góry, podobnie jak to robią skorpiony. Postacie dorosłe i również larwy polują na inne owady i drobne bezkręgowce. Wchodzą nawet do chodników korników i zjadają ich larwy. Żywią się też szkodnikami owoców, tam opryski są niepotrzebne.

Bardzo proszę, poszukajmy go w okolicy! Konia z rzędem temu, kto go znajdzie.

W moim ogrodzie z dzieciństwa nikt nie opryskiwał drzew owocowych, mimo to nie było tam robaczywych czereśni ani jabłek. Była za to znakomita równowaga w przyrodzie, którą wkrótce zaburzyły najpierw kwaśne deszcze, idące od Czech, a potem inne paskudztwa.

Jeszcze jedno; tam na Opolszczyźnie, na obszarach, gdzie gospodarowali Niemcy, roślinność była wspaniale kontrolowana, a kleszczy i komarów nie pamiętam w ogóle. Drogi i aleje obsadzane były owocowymi drzewami, albo lipami. Na miedzach rosły jeżyny, agrest i porzeczki. Lasy były pełne owoców leśnych i grzybów…

Wracając do kleszczy to znam w okolicy Kazimierza ludzi ciężko doświadczonych przez boreliozę odkleszczową. Wielu z nas nawet nie jest świadoma, że ją ma. Choroba ta podstępnie niszczy nasz organizm bezobjawowo przez lata całe uaktywniając się po 10-ciu albo nawet 20-stu latach.

Postuluję do władz gminnych o rozpowszechnienie odpowiednich ulotek na ten temat (wciąż duży odsetek ludzi nie posługuje się Internetem).

Być może wielu z nas uniknie dzięki temu przykrych potem doświadczeń.

http://www.erys.pl/blog/?p=1&id_blog=3&lang_id=5&id_post=3485

Dzięki temu być może unikniemy stresu, wizyt u lekarzy, a spacer przez las czy łąkę będzie się nam kojarzył wyłącznie z dobrze spędzonym czasem. Uchronimy się przed wszelkimi kłopotami z kleszczami i innymi owadami, stosując odpowiednie ubranie, najlepiej jaśniejszego koloru -bo widać na nim owady (długie spodnie, koszula z długim rękawem, dobre, kryte buty, czapka lub kapelusz) i zabezpieczając się profilaktycznym środkiem chemicznym zakupionym w aptece. Po powrocie ze spaceru w miejscach, gdzie można spodziewać się kleszczy niezbędna jest kontrola ciała. Jeśli już dojdzie do ukąszenia, należy jak najszybciej usunąć kleszcza z naszego ciała. Jest to zabieg prosty, bezbolesny i nie wymaga pomocy lekarskiej. Obecnie wszędzie są dostępne rozmaite przedmioty ułatwiające usunięcie kleszcza ze skóry. Są to między innymi różnego rodzaju lassa, haczyki czy przyssawki:

kleszcze-4

Możemy go usunąć także zwykłymi szczypczykami. Kleszcza należy uchwycić jak najbliżej skóry, następnie wyciągać go wzdłuż osi wkłucia, lekko obracając. Gdy uda nam się wyciągnąć pajęczaka w całości, rankę należy przemyć środkiem odkażającym, natomiast ręce umyć wodą z mydłem. Domowe metody polegające na smarowaniu kleszcza różnymi specyfikami nie są godne polecenia. Ułatwiają wprawdzie usunięcie pasożyta, lecz jednocześnie odcinają mu dostęp do powietrza i zwiększa u niego wydzielanie śliny i wymiocin wstrzykiwanych do krwi człowieka. To skutkuje zwiększonym ryzykiem zakażenia poważnymi chorobami. Po usunięciu kleszcza ze skóry należy dokładnie sprawdzić, czy nie ma ich w naszym ciele więcej. Przez 30 dni po ugryzieniu należy zwracać uwagę na wystąpienie niepokojących objawów: rumienia czy podwyższonej temperatury oraz objawów podobnych do grypy. Gdy takie wystąpią, wtedy należy zgłosić się do lekarza.

Jeszcze bardziej „wredne” są meszki. To malutkie owady, występujące w wielkich „chmurach”, są szczególnie aktywne o określonych porach dnia, zwłaszcza przed deszczem i burzą. Samice meszek do rozwoju jaj potrzebują krwi i bez żadnych zahamowań atakują ludzi:

Doskonale wyczuwają drobne ranki i skaleczenia. Należy na nie bardzo uważać, bo ukąszenia meszek mogą być nawet groźne dla życia. Owad wpuszcza do ciała „ofiary” ślinę, która powoduje w organizmie reakcję podobną do alergicznej. Liczne ukąszenia powodują złe samopoczucie, bóle głowy i dolegliwości sercowe. Szczególnie zagrożone są małe dzieci. Naukowcy obliczyli, że około 20 tysięcy ukąszeń jest w stanie zabić krowę! Dodatkowo meszki, podobnie jak komary mogą przenosić groźne choroby i rozmaite pasożyty. Trzeba na nie uważać, zabezpieczając się przed nimi podobnie jak przed kleszczami.

Artur Besarowski.

Czytany 12471 razy