Szanowni miłośnicy Kazimierza Dolnego!
Szanowni miłośnicy Kazimierza Dolnego!
Być może do świąt uda się wydać „Brulion Kazimierski”. Ostatni! Oczywiście, nie wszystkich odwiedzających, czy żyjących w mieście interesował. Kto był ciekawy i męczyła go chęć dowiedzenia się czegoś o miejscu, do którego zawitał, wiedział że w Kazimierzu jest takie pismo. Grube, drukowane na dobrym papierze, w którym przeczyta na pewno coś ciekawego i nieprzemijającego.
„Brulion Kazimierski” był jak podręcznik o historii miasteczka, jego ludziach i kulturze. To bardzo ważne w dzisiejszych czasach. Był czymś trwałym, stałym, i można było na nim polegać. Nie miał nic wspólnego z internetową dezynterią mózgu.
Przyjeżdżało się raz, czy dwa razy w roku do Kazimierza i kupowało pismo, które wyglądało jak profesjonalny periodyk, wręcz ekskluzywne wydawnictwo dla wybranego kręgu czytających. To się skończy.
Muszę powtórzyć to zdanie: „Brulion Kazimierski” był jak podręcznik o historii i kulturze miasteczka, czyli jego ludziach. Ostatnio ukazywał się raz w roku i niestety, nawet tak sporadyczne wydawnictwo okazało się finansowo nie do udźwignięcia .
„Brulion Kazimierski” stworzył Tadeusz Michalak. Nie trzeba go w tym gronie przedstawiać. Przez dwadzieścia lat, pokonując małomiasteczkowe mielizny stworzył pismo jedyne w swoim rodzaju. Dobrze zredagowane merytorycznie, o przyjaznej i klarownej szacie graficznej. Michalak zebrał wokół siebie grono ludzi dysponujących wiedzą, która na dzisiejsze standardy kosztuje krocie, pracujących nad „Brulionem” społecznie. Autorzy artykułów nie dostawali tzw. „wierszówki”, czyli wynagrodzenia za napisany tekst, nie mówiąc już o redaktorach, którzy zapewniali czasopismu ciąg produkcyjny.
Na koniec warto powiedzieć jak finansowany był „Brulion”. Przed laty Towarzystwo Przyjaciół Miasta Kazimierza Dolnego sprzedało za kilkaset tysięcy złotych działkę. Pieniądze włożono na lokatę oszczędnościową, z której oprocentowany zysk przeznaczano na wydawanie czasopisma. W ostatnim czasie oprocentowania lokat spadły tak drastycznie, że nie było już nadwyżki pieniędzy na druk. W związku z tym prezes TPMKD oznajmił, że kończymy wydawanie „Brulionu”, bo nie ma za co tego robić.
Czy naprawdę tak być musi? Dlaczego wypracowaną przez dwadzieścia lat markę likwiduje się bez jakichkolwiek prób utrzymania jej? Dlaczego pozbawia się Kazimierz Dolny jedynego wartościowego periodyku, nie próbując zdobyć pieniędzy na jego druk? Można przecież postarać się pozyskać środki, znaleźć odpowiedni program, napisać do niego projekt, poprosić o wsparcie ludzi, którzy się na tym znają, poszukać sponsorów. Myślę, że nie jest to niemożliwe. Naprawdę nikomu nie szkoda „Brulionu”? Czy TPMKD nie zależy na utrzymaniu przy życiu czasopisma, które w gruncie rzeczy było jedynym, namacalnym dowodem jego działalności?
Wojciech Kiss-Orski