Wydrukuj tę stronę

Dwa oblicza miasta, jak Dwa Księżyce...

Oceń ten artykuł
(9 głosów)

Projekt unijny pt. „Wykorzystanie walorów rzeki Wisły” obejmuje m.in. przebudowę fragmentu ulicy Sadowej od strony stacji paliw do Amfibaru. O tym szerzej pisałem w poprzedniej notce. Fragment tej drogi kosztował ponad 1 mln złotych. W projekcie kompleksowo zagospodarowano bulwar wraz z alejkami. Wydawałoby się, że wszystko pięknie, bo rzeczywiście teren zagospodarowano dobrze. Niestety po raz kolejny, zabrakło wyobraźni i „postawienia kropki nad i”. Jak niektórzy mówią, w przypadku tej inwestycji zadbano głównie o interes wielkich…

Zapomniano, że pomiędzy Sadową a wałem wiślanym jest zaewidencjonowana 3 metrowa droga – przejście, które aż się prosi o utwardzenie - jest to idealne miejsce do spacerów i skraca drogę przejścia na wał z parkingów. O utwardzenie przejścia właścicielka baru „Rybka” prosiła od kilku lat. Niestety bezskutecznie. Co więcej kilka lat temu za zgodą ówczesnego burmistrza A. Szczypy, utwardzono teren na długości posesji poprzez ułożenie kostki. Nie spodobało się to obecnemu burmistrzowi. W konsekwencji właścicielka baru musiała rozebrać utwardzony teren, bo doszukano się, że nie były spełnione wszystkie formalności, w tym brak pisemnej (nie ustnej) zgody magistratu.

Nie mam teraz wątpliwości, że przebudowany fragment ulicy Sadowej do Amfibaru był wynikiem nie tyle gospodarskiego oglądu sprawy,ale potrzebą przyszłego inwestora, który w miejscu tworzenia najlepszych zapiekanek w Polsce (wypiekanych od ponad 30 lat), zapewne w przyszłości wybuduje kolejną pralnię… Nie mam wątpliwości, ponieważ brak wyobraźni w tym konkretnym przypadku po prostu razi, co więcej zagospodarowanie całego terenu bulwaru także z uwzględnieniem wspomnianej drogi było konieczne. Po raz kolejny ktoś zadbał o własny wizerunek, a nie wizerunek miasta. Ta sprawa ma wymiar z goła jeszcze inny. Świadczy bowiem, że obecny burmistrz nie szanuje decyzji poprzednika, co jest synonimem nieodpowiedzialności, która nie daje gwarancji na ciągłość i stabilność pracy magistratu. Czy zatem upieranie się przy swoim (jako atrybut władzy), dokuczanie ludziom, to wszystko na co stać naszego gospodarza?

W ubiegłym roku sprawą zajmowała się komisja budżetu Rady Miejskiej, która wprawdzie zobowiązała burmistrza do pewnych działań, jednak ten tkwił przy swoim. Szkoda, że pan burmistrz nie podchodzi to innych spraw z podobnym zacięciem. Obecnie właścicielka baru prowadzi działalność w błocie, a pan burmistrz po raz kolejny pokazuje poziom swojego zaangażowania w sprawy mieszkańców. Szkoda tylko, że jest to nie powód do dumy, a synonim głupoty i lekceważenia podstawowych zasad estetyki. I nie pomoże działanie doraźne – „pijar”. Nie załatwi sprawy wysypanie kilku wywrotek gruzu.

J.K.

Czytany 3300 razy