Wydrukuj tę stronę

„Przemysł turystyczny” – marka Kazimierza Dolnego, czy synonim nowego kierunku?

Oceń ten artykuł
(8 głosów)

We wtorek, 16 listopada 2010 r. rozpoczęto emisję cyklu 50-ciu krótkich audycji o Kazimierzu Dolnym, pod tytułem „KAZIMIERZ DOLNY W RADIO ZET”. Audycje są przygotowywane przez redakcję „Radia ZET” we współpracy z Urzędem Miasta w Kazimierzu Dolnym i będą zamieszczane sukcesywnie przez prawie rok na stronie internetowej rozgłośni www.radiozet.pl w zakładce „RADIO ZET POLECA”. Każdy nowo nagrywany odcinek będzie pojawiał się co tydzień, we wtorki. Audycje będą dostępne na stronie internetowej „Radia Zet” przez okres 6 lat. Kolejnym miejscem, gdzie potencjalni turyści bedą mogli znaleźć reklamę Kazimierza Dolnego, jest bezpłatna gazeta „Metro” obecna między innymi  w Warszawie, rozdawana przy wejściu do metra przemieszczającym się w wielkim pędzie warszawiakom, którzy w pośpiechu przeglątają nagłówki, a potem wyrzucają ją na śmiettnik.

Ten pomysł narodził się w październiku, pośród mędrców pewnej firmy, która miała wymyślać strategię promocyjną dla Kazimierza Dolnego. Ich hasłem przewodnim stało się zdanie, niczym z serialu „M jak miłość” – Kazimierz Budzi Zmysły.

Hasło jest piękne, ale czy niedzielny turysta, słuchający „Radia Zet” może mieć jakieś zmysły? To niezwykle komercyjne radio, proponujące sieczkę muzyczną w najgorszym stylu i zestaw inforamacji podany w sposób niczym z „Faktu”, możemy usłyszeć np. w sklepie mięsnym lub busie, jadąc do Puław. Rozgłośnie tę uwielbiają 15 latki, gdyż mogą usłyszeć kawałki Dody, lub Górniak, wysłać sms-a za 2,40 zł i wygrać 150 tysięcy... Ot. Radio Zet.

Większość jednak ludzi ze zmysłami, pasjami, i marzeniami słucha programu 2 Polskiego Radia, które proponuje wspaniałe audycje „źródła”, programy o sztuce, filozofii i nauce, zagadnieniach socjologicznych, muzykę w wykonaniu mistrzów. Inni czasem wolą jedynkę lub trójkę przez słabość do polityki i zagadnień gospodarczych. Poważni kierowcy TIRów wybierają Radio Drogowe, bo tam przynajmniej znajdą rzetelne wiadomości o korkach w Polsce. Miłośnicy lokalnej kultury włączają „Radio Lublin”.

Dlaczego więc ów mędrcy, obrali drogę promocji miasteczka, którą mogę porównać z zachętą do kupowania chińskich towarów niskiej jakości w supermarketach. Szkoda, że pracownicy Urzędu Miejskiego oceniają Kazimierz rangą takiego towaru. Pomijając już oddźwięk jaki spowodują te spoty, ciekawi mnie, czy mają one na celu przyciągnięcie jeszcze większej ilości masowych, niedzielnych „turystów”. Ci którzy poszukują ducha dawnego miasteczka Kazimiedza, nie mają już po co tu przyjeżdżać. W ich opinni Kazimierz jest swoistym rodzajem „Disneylandu”, dawny duch zaniknął, został pogrzebany i zmiażdzony przez ogromne hotele i quady w wąwozach. Na rynku przez całe lato możemy wsłuchiwać się w warkot motorów, namiastkę miejscowego folkloru. Możemy napatoczyć się na cygankę, która nas okradnie, potem połknąć w całości kebab z psa. I jak sen, powraca pytanie: „Panie Burmistrzu, gdzie znajdę ducha przeszłości? Jak mam obudzić te zmysły?”

Należy zadać pytanie, czy zdajemy sobie sprawę, że degradacja ostatnich już żyjących kamienic i starych murów postępuje w mgnieniu oka, doprowadziliśmy do ruinacji Esterki, spichlerza „Bliźniaka”, i dawnej przetwórni. Dlaczego piszę my? Bo skoro nie protestowaliśmy, to znaczy daliśmy przyzwolenie na zło.

Przy takim rozumowaniu scenariusz przyszłości jest następujący: przyjeżdża turysta, bo usłyszał hasło, następnie zamyka się w molochu serwującym pełną obsługę turystyczną. Kto na tym „zyska”? Właściciel molocha – może tak. Ale ów przybysz już nie odwiedzi knajpek, czy kafejek w mieście, nie będzie podziwiał ani Rynku, ani zwiedzał miasteczka, bo przecież nie ma tam żadnej dyskoteki.

Dlatego apeluję, zastanówmy się w jakim kierunku zmierza promocja naszego miasta. Czy aby na pewno jest ona właściwa? Czy pieniądze wydane tak niefrasobliwie, na moim zdaniem wątpliwą promocję, nie mogły być zainwestowane lepiej? Od momentu kiedy nowy kierunek promocji dla miasteczka stał się faktem, rozpoczął się również intensywny proces degradacji. Moment ten nastąpił w chwili, gdy konserwator zabytków unicestwił najstarszy spichlerz w Kazimierzu, rozprawiając się tym samym w sposób ostateczny z zabytkową tkanką miasteczka. Teraz kolejne obiekty czeka podobny los zagłady.

Ponadto, kiedy hotel Król Kazimierz zaczął „przerabiać masę turystyczną” zastanawiam się co potem? Wtedy  uświadomiłem sobie, że zło nie ma końca. Myślałem, z perspektywy nieudolnych i szkodzących urokowi miasta budowli z końca lat 90 (ul. Nadrzeczna) i temu podobnych.  Uświadomiłem sobie, że kiedy myślę, że coś  złego, absurdalnego stało się i myślę, że na tym koniec i nic gorszego już nie może się wydarzyć, po chwili stwierdzam, że  zło wczorajsze  jest początkiem nowego zła, bardziej wyrafinowanego i niewiarygodnego! ”Ten Kazimierz, to już inny Kazimierz” - to końcowy fragment z książki Mirosława Dereckiego Mój Kazimierz, który doskonale uwidacznia obecną sytuację.

Moje myśli po raz kolejny wróciły do wybuchu euforii grupy osób, z powodu zdobycia przez obecną administrację środków na „pozyskania masy turystycznej”, bezcennego surowca do „przerobu” w zagłębiu turystyki przemysłowej. ”Surowca”, który jest potrzebny do zapełnienia mega obiektów, będących w budowie, bądź bezpośrednim zamiarze budowy, super kombinatów turystycznych. Dla wyjaśnienia i uściślenia dodam, że w mieście, w  budowie  (pozwalają na to zapisy w MPZP) jest kilka obiektów turystycznych o powierzchni kazimierskiego Rynku. Ile dokładnie, nie wiemy. Ponieważ  niektóre zmiany MPZP są ukryte i „tajne” dla opinii publicznej. Skali zjawiska ja sam nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Wracając do meritum. Ile milionów „masy turystycznej ”do przerobu w tych kombinatach ma przyciągnąć propaganda Urzędu Miejskiego, wespół z komercyjnymi nośnikami przekazu. Jaski będzie efekt tych działań? Obecnie możemy tylko przypuszczać, że spowoduje to nieodwracalne zniszczenia. Wiem jedno, nasze miasto zostało potraktowane jak reklama proszku do prania, czy bielizny. Zadaję sobie na poważnie (specjalistom również) pytanie, ile to miasto może udźwignąć? Jak pseudo-promocja w „Radiu Zet” i „Metrze” pana Michnika, przełoży się na masę turystyczną wątpliwej jakości. Wiem jedno, w perspektywie czasu  stracą wszyscy, bowiem Kazimierz stanie się typową, jak wiele w Polsce, mieściną turystyki przemysłowej. Mieściną przeznaczoną dla ludzi o ograniczonej wrażliwości i zdolności do postrzegania rzeczy ważnych, pięknych. Uważam, że nadrzędnym celem nas wszystkich jest to, aby przywrócić ważność i znaczenie piękna a także na nowo odnaleźć ducha przeszłości.

J.K.

Media

Czytany 14493 razy