Walka o wspólne dobro

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

 

O niepowtarzalnym krajobrazie i architekturze Zakopanego, Mazowsza oraz Kazimierza Dolnego dyskutowano podczas konferencji zorganizowanej w siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Przesłanie wynikające z dyskusji jest proste: czas rozpocząć walkę o wspólne dobro, które jest poważnie zagrożone. A co jest tym wspólnym dobrem i jakie zagrożenia na nie czyhają?

Konferencja pt. „Zagrożenia dla polskiego krajobrazu kulturowego. Mazowsze-Kazimierz Dolny- Zakopane” odbyła się 22 marca w siedzibie SDP w Warszawie. Wzięli w niej udział dr Romana Rupiewicz, Tadeusz Strzępek, Prof. Jeremi Królikowski, Agata Nowakowska-Wolak oraz Barbara Jezierska. Wśród zgromadzonej na Sali publiczności obecni byli m.in. zarówno czynni jak i emerytowani dziennikarze oraz osoby żywo zainteresowane kontrowersyjnymi zmianami, jakie zachodzą w krajobrazie wspomnianych regionów.

O trendzie zmierzającym do „zabetonowania” Zakopanego opowiadała Agata Nowakowska-Wolak, reprezentująca Towarzystwo Opieki nad Zabytkami. W swoim wystąpieniu zwróciła uwagę na fakt, iż stolica Tatr stanowi najbardziej łakomy kąsek dla deweloperów spośród wszystkich miast w Polsce. Faktowi temu sprzyja zły plan zagospodarowania przestrzennego, w którym dopatrzono się aż 6000 błędów, a który według Nowakowskiej-Wolak napisany jest pod interesy poszczególnych inwestorów.

Największe zainteresowanie przybyłych na konferencję gości wzbudził jednak temat Kazimierza Dolnego. Romana Rupiewicz w swojej prelekcji przybliżyła historię Miasteczka oraz zmiany, jakie nastąpiły w związku z uchwalaniem kolejnych planów zagospodarowania przestrzennego. Wskazała na negatywne aspekty wynikające z bezmyślnego, technokratycznego planu z lat 1968-70. objawiającego się w takich „kwiatkach” lokalnej architektury jak Dom Dziennikarza przy ul. Małachowskiego, zaburzone poziomy widoczne na ul. Senatorskiej czy „Batory” straszący w centrum Miasteczka. I mimo, że jak wspomniała Rupiewicz, działania Jerzego Żurawskiego pełniącego przez wiele lat funkcję konserwatora miejskiego uchroniły Kazimierz przed wieloma zagrożeniami architektonicznymi, to niestety historia zatacza koło.

- Największym zagrożeniem dla Kazimierza Dolnego jest postępująca suburbanizacja miasteczka i kolejne plany zagospodarowania przestrzennego, które stanowią swoisty koncert życzeń dla inwestorów. Pojawiają się nowi inwestorzy, którzy usiłują wpłynąć na to, żeby albo w indywidualnym trybie uzyskać przekształcenie działek budowlanych lub wprost są naciski na całościową zmianę planu – mówiła Rupiewicz - Wydawało się, oczywistym, że lokalna zabudowa nie powinna być rozproszona wobec tak cennych przyrodniczo terenów. Niestety tak nie jest. Wszędzie gdzie się da, na wzgórzach, nad wąwozami, powstają nowe domy, wyglądające jak gotowce z „Muratora” – dodała.

Przewodnicząca Samorządu Mieszkańców wspomniała również o architektach, dla których Kazimierz stanowi pole realizacji swoich manifestów artystycznych. Wprowadzają oni do Miasteczka nowoczesność w postaci betonu, szkła oraz nowych form architektonicznych, które całkowicie nie przystają do charakteru nadwiślańskiego Miasteczka. Sprzyjają temu indywidualne przekształcenia działek niebudowlanych w budowlane, których od 2000 roku dokonano blisko 65 w miejscach które nigdy nie powinny być zabudowane. Rupiewicz wspomniała także o zakończonej niedawno batalii ze spółką „Zana House”, która dotyczyła kontrowersyjnego projektu budowy kompleksu SPA w kamieniołomach, zaprojektowanego przez Bolesława Stelmacha. Niestety wygląda na to, że na tym nie skończą się zakusy różnych podmiotów związane ze zmianami w zabudowie Kazimierza.

- Władza dokonuje zmian planów mimo sprzeciwów gminnej komisji urbanistycznej, ponieważ miasto zarządza planami, a konserwator właściwie ma w nosie Kazimierz Dolny. Nikt nad tym nie panuje, nie czujemy wsparcia od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Usiłuje się wprowadzić zapis o zabudowie śródmiejskiej, umożliwiający wprowadzenie wielokondygnacyjnych budynków, które będą mogły dominować nad pozostałą zabudową – opowiadała Rupiewicz – jakiś czas temu byłam na posiedzeniu wojewódzkiej komisji konserwatorskiej, padały tam zadania typu „dość w Kazimierzu z tą sicińszczyzną, dość z Koszczycem, teraz trzeba wprowadzić w Kazimierzu nowoczesną architekturę”. Właśnie tacy ludzie zasiadają w komisjach – podsumowała.

O tym, że kuriozum życia w naszym kraju polega na tym, iż ważne stanowiska piastują nieodpowiednie osoby, mówił Stefan Truszczyński, Sekretarz generalny SDP. Swoją tezę poparł przykładem z kazimierskiego podwórka, a dokładnie wnioskami z emisji programu „To jest temat” w TVP Info, dotyczącego sprawy Zana House. Jak się okazuje, również dziennikarze pracujący w Warszawie byli poruszeni użyciem określenia „świstek papieru”…

Kwestię konieczności wyboru odpowiednich władz podniósł również Tadeusz Strzępek wskazując jednocześnie, że batalia o zachowanie naturalnego krajobrazu Kazimierza nie jest jeszcze zakończona.

- Dopóki nie sięgniemy przyczyn choroby, która objawia się we wspomnianych negatywnych działaniach, to żadne lokalne narady, decyzje nie pomogą. Przyczyna jest „na górze”. My nie jesteśmy suwerenem w Polsce. Nasz kraj jest permanentnie niszczony. Nie zniszczono nas ogniem, ani mieczem więc usiłuje się nas zniszczyć siłą pieniądza – mówił Strzępek – nasza walka w Kazimierzu jeszcze się nie skończyła, na razie to przycichło, inwestor zbiera siły, zbiera prawników i zaraz znowu uderzą – dodał.

A o co toczy się walka? Jak wspomniał prof. Jeremi Królikowski, w świetle dwóch pierwszych artykułów Konstytucji można powiedzieć, że krajobraz jest dobrem wspólnym należącym do wszystkich obywateli, a tym samym powinien pozostawać pod ochroną. Niestety, to słuszne skądinąd założenie, nijak ma się do otaczającej nas rzeczywistości.

- Nadal jest tak, że zmieniają się rządy i władze i nadal wszyscy myślą, że żyjemy „w Polsce, czyli nigdzie”. Nie budujemy tożsamości, a w gruncie rzeczy ją tracimy. Te wszystkie poruszone przykłady powinny wiązać się w całość i stanowić jeden głos, że po to jest państwo, by chronić krajobraz, nie po to żeby wydawać centralne dyrektywy, tylko żeby nie pozostawiało społeczeństwo bezbronnego wobec różnych drapieżnych mechanizmów – mówił prof. Królikowski.

Barbara Jezierska, która do niedawna pełniła funkcję Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wskazywała, że w praktyce nawet organizacje, które teoretycznie winny ochraniać zabytki, czynią wręcz odwrotnie.

- Nie zawsze organizacje chronią zabytki, część z nich jest zakładana przez deweloperów. Wtedy niektóre organizacje pod pozorem ochrony zabytków walczą z nimi – tłumaczyła Jezierska. Źle się dzieje, że Kazimierz jest zagrożony, że Zakopane jest zagrożone. Miejsca, które pamiętamy z czasów naszej młodości praktycznie przestają istnieć – dodała.

Czy  w związku z mało optymistycznymi konkluzjami wynikającymi z wystąpień oraz dyskusji wynika, iż walka o wspomniane dobro wspólne jest z góry skazana na porażkę? Zarówno prelegenci jak i zgromadzeni goście podkreślali wartość ruchów społecznych oraz organizacji obywatelskich, które mają siły i chęci do wpływania na organy uprawnione do ochrony zabytków oraz cennej zabudowy. Walka bowiem nie toczy się tylko o ochronę tego czy innego historycznego budynku czy ogólnego krajobrazu. Tutaj chodzi o coś większego, co prof. Królikowski określił jako „genius loci”, czyli „duch miejsca”

- Trzeba wczuć się w ducha miejsca. Na świecie mówi się o „slow cities”, miastach wolnych, miastach dla pieszych. Kazimierz jest doskonałym przykładem równowagi, bowiem nie powinno się zapominać co jest największą wartością tego miasta. Kazimierz ma jedną, niepowtarzalną rzecz - swoiste piękno krajobrazu, przyrody połączone z architekturą. Miasteczko od dawna przyciągało artystów. Pytanie tylko brzmi: dlaczego Kazimierz przestał teraz być tak atrakcyjny, dlaczego tylu artystów ambitnych już tutaj nie przyjeżdża? – retorycznie pytał prof. Królikowski. Wiele rzeczy możemy robić w innych miejscach w Polsce. Możemy tam budować hotele czy Spa. Problemem tego typu miejscowości jak Kazimierz jest to, że mieszkańcy nie zawsze doceniają to co mają i kiedy miejscowość całkowicie się przekształci pod wpływem pazerności mieszkańców i deweloperów, turyści przestają przyjeżdżać, bo nie mają po co. To jest pewna pułapka, kryzys naszego myślenia. Szukamy łatwych rozwiązań, które nam podsuwa się z zewnątrz. Zaś oryginalność to powrót do źródeł, to jest klucz do sukcesu miejsca, które ma swojego ducha – podsumował.

Patrząc na agresywne zachowania inwestorów i deweloperów trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż jesteśmy w stanie wojny kulturowej. Wojny, która toczy się na poziomie przekształceń architektury i naturalnego krajobrazu. Warto jednak podnosić głos i walczyć w obronie dobra wspólnego, jakim jest nasze najbliższe otoczenie. Wnioski wysnute przez prelegentów oraz gości przybyłych na wspomnianą konferencję pokazują, że jeszcze nie jest za późno.

 

Kasia Gurmińska

Galeria

Czytany 3418 razy

Komentarze

-1
#18 MORS 26-03-2017 12:57
Tak Dunia Grzegorz musi siedzieć ALE NA FOTELU KTÓRY OPUŚCIŁ CZYLI W URZĘDZIE MIASTA.
Zorientowany zastanów się co piszesz!!!!!!!!!
+5
#17 JPG 26-03-2017 10:26
Cytuję Zosia:
Pisula musi odejść !


Najlepsze hasło w historii blogu!!!
-1
#16 Zgory 26-03-2017 09:14
Cytuję grymas50:
To ciągłe utyskiwanie, żeby nie powiedzieć opluwanie obu Byrmistrzow doprowadzi do sytuacji, że NIE BEDZIE chętnego mieszkańca Gminy, który zechciałby kandydować na ten urzad.
To co ? Andrzej Szczypa z Puław ?

Ja będę
-2
#15 grymas50 26-03-2017 08:59
To ciągłe utyskiwanie, żeby nie powiedzieć opluwanie obu Byrmistrzow doprowadzi do sytuacji, że NIE BEDZIE chętnego mieszkańca Gminy, który zechciałby kandydować na ten urzad.
To co ? Andrzej Szczypa z Puław ?
-1
#14 Kazimierzak 26-03-2017 07:33
Cytuję kol:
To jakieś plotki z tą kostką w korzeniowym. Nie przesadzajcie, tylko idiota mógłby coś takiego wymyśleć, więc opanujcie się!

Nawet oświetlenie
-2
#13 marek 25-03-2017 15:17
Na Dołach to się nie dz iść ani chodnika ani pobocza w niektórych miejscach nie ma a ulica nie wspomnę.Poprzedni burmistrz nic nie zrobił to mośe wreszcie teraz.
-3
#12 ktoś 25-03-2017 14:43
Cytuję kol:
To jakieś plotki z tą kostką w korzeniowym. Nie przesadzajcie, tylko idiota mógłby coś takiego wymyśleć, więc opanujcie się!

oczywiście ,że plotki nawet wiadomo kto je rozsiewa.
+1
#11 kol 25-03-2017 10:04
To jakieś plotki z tą kostką w korzeniowym. Nie przesadzajcie, tylko idiota mógłby coś takiego wymyśleć, więc opanujcie się!
+13
#10 jeziorak 24-03-2017 18:59
Cytuję zGory:
Cytuję Bsrtek:
Nie wiem czy to prawda, ale się mówi o tym Koreniowym coraz gorzej. Co tam jest planowane? Burmistrz mieszka obok i mógłby chociaż o tym pomyślec, poza tym na Dołach iść się nie da taki tam kurz w lecie

I jeszcze biech chodnik sobie do domu zrobi!

I jeszcze sobie fakturę wystawi? Dajcie spokój, mam go dość
+5
#9 zGory 24-03-2017 18:46
Cytuję Bsrtek:
Nie wiem czy to prawda, ale się mówi o tym Koreniowym coraz gorzej. Co tam jest planowane? Burmistrz mieszka obok i mógłby chociaż o tym pomyślec, poza tym na Dołach iść się nie da taki tam kurz w lecie

I jeszcze biech chodnik sobie do domu zrobi!

Dodaj komentarz