Wydrukuj tę stronę

Komu przeszkadza tradycyjny Kazimierz, czyli rzecz o kazimierskim Logo.

Oceń ten artykuł
(14 głosów)

W czwartek 28 kwietnia Rada Miejska w Kazimierzu Dolnym będzie głosowała nad projektem uchwały w sprawie znaku promocyjnego – loga Kazimierza Dolnego. W uzasadnieniu do projektu uchwały czytamy, że znak promocyjny jest symbolem. Logo jest wyłącznie identyfikującym znakiem graficznym lub graficzno-słownym, którego natura jest pokrewna z heraldyką z uwagi na cechy takie jak: lapidarność, wyrazistość, komunikatywność i przyswajalność. Dalej w uzasadnieniu dowiadujemy się jeszcze czegoś więcej: otóż 1 lutego 2011 r. znak promocyjny (logo) Kazimierza Dolnego został przyjęty w całości, bez uwagi i zastrzeżeń przez Komisję powołaną Zarządzeniem Burmistrza Kazimierza Dolnego. Podkreślono z uznaniem, że przedstawione rozwiązanie w całości odpowiada przyjętej wcześniej strategii marki Kazimierz Dolny,stanowi istotny krok w przełamywaniu dotychczasowych stereotypów i będzie miało podstawowe znaczenie w budowaniu nowego obrazu miasta Kazimierz Dolny. Podkreślono atrakcyjność, prostotę i łatwość zastosowania przedstawionej propozycji do wszelkich form wykorzystania w mediach i publikacjach, akcydensach marki, co ma szczególne znaczenie wobec planu promocji marki Kazimierz Dolny. Na pozór rzecz błaha. Jednak gdy przyjrzymy się głębiej temu zagadnieniu, sprawa loga okazuje się być niezmiernie poważna i niepokojąca. Wyznacza bowiem nowy kierunek miasta zmierzający do pozbycia się tradycyjnych cech kulturalno-architektonicznych, kształtowanych przez stulecia. Kazimierz samoistnie wypromował się na tyle, że stał się miejscem już od XIX wieku odwiedzanym przez malarzy  turystów i intelektualistów. Obecne kierunki rozwoju (w tym logo) to akceptacja wielkogabarytowych kombinatów turystycznych, niszczenie na masową skalę krajobrazu, przyrody, lekceważenie nienegocjowanych zasad w planowaniu przestrzennym etc. Jak się okazuje ta przyswajalność, komunikatywność nowego znaku-logo wydaje się być cynicznym żartem Pana burmistrza i Pani odpowiedzialnej za wizerunek miasta. Jest kulawym  prezentem na pierwszy rok drugiej kadencji burmistrza Grzegorza Duni i jego „aparatu władzy”. Według agresywnie promowanych tendencji, w ostatnich latach kreuje się wizerunek zmierzający do porzucenia dotychczasowego charakteru miasta, jego prostej architektury i tradycji  nadwiślańskiego grodu, tak skwapliwie pielęgnowanego i otoczonego opieką przez stulecia, głównie przez mieszkańców (autochtonów). To czego nie zniszczyły zabory, wojny światowe i komunizm, udaje się zaściankowi intelektualnemu. To czego nie udało się okupantom, udaje się mentalnym spadkobiercom bylejakości i tandety. Grupie osób która kreuje nowy kierunek wydaje się, że tandeta jest wyrazem nowoczesności i europejskości. W żadnej mierze nie może się kojarzyć z historycznymi uwarunkowaniami miasta zarówno w architekturze jak i kulturze. Jak już pisałem wielokrotnie miasto jest dożynane przez „watahy Hunów”, ludzi o mentalności współczesnych filistrów drepczących stadnie ku mitycznej Europie. Zapomnieli, a raczej nie wiedzieli, że nie tak dawno centrum Europy środkowej stanowił Wawel.

            Po raz pierwszy oficjalnie mogliśmy zobaczyć logo Kazimierza 9 marca 2011 roku na Komisji  Edukacji… Podczas prelekcji referentka zagadnienia Dorota Szczuka, starała się  przez kilkanaście minut przekonać zgromadzonych o słuszności wyboru. Po kolei wprowadzała nas w tajniki masońskich symboli ku zadowoleniu części i zdumieniu innych przybyłych na spotkanie gości, myląc ikonografię chrześcijańską z ikonografią masońską. Bowiem oczywistym jest fakt, że czym innym jest Oko Opatrzności – o kształcie zbliżonym do migdała – utożsamiane z Bogiem Ojcem, a czym innym jest okrągłe oko wszechwiedzącego proroka, jeden z głównych symboli masońskich. Wobec tego zastanawiam się, jakie kryteria towarzyszyły przy założeniach do opracowania logo? Może podobne jak przy koncepcji projektu szkolnych obiektów sportowych, gdzie jednym z fundamentalnych założeń miało być pozbycie się Siczyńszczyzny, czyli tradycyjnej formy kazimierskiej architektury, takiej jaką skwapliwie budował przez lata na deskach projektowych i w rzeczywistości Karol Sicińskiego i Jan Koszczyc-Witkiewicz.

            Koniec końcem logo zostało wykonane przez Jarosława Koziarę – artystę lubelskiego, jurora pierwszego nieudanego konkursu. Nadmienię, że pierwszy konkurs był nieudany, ponieważ artyści związani z Kazimierzem nie mieli pojęcia o jego ogłoszeniu. A może wystarczyło każdemu z nich wysłać zawiadomienie i zaproszenie do udziału?

            Sam projekt nie ma żadnego, rozpoznawalnego  elementu charakterystycznego dla Kazimierza. Więc jak to ma się do uzasadnienia, że logo jest identyfikującym znakiem graficznym, lecz czego? Stąd też powstała nagła potrzeba  zarejestrowania znaku w Urzędzie Patentowym RP (co za tym idzie trwonienia nie małych pieniędzy), ponieważ znak logo, jest na tyle uniwersalny, że równie  dobrze może  szpecić lub profanować Kazimierz, jak każde inne miasto Europy posiadające starówkę. Wszelkie działania  formalno-prawne poczyniono przed akceptacją rady i podjęciem uchwały w tej sprawie, ale głównie z pominięciem głosu  opinii społecznej. Spotkanie na wspomnianej  komisji  edukacji miało charakter doraźny. Poza kilkoma stałymi osobami, często  uczestniczących w życiu publicznym, przybyło  kilka osób przychylnych pomysłom burmistrza. Takie doraźne, chodź pozytywne spotkanie nie zastąpi prawdziwej i rzeczywistej szerszej debaty społecznej, która powinna mieć miejsce podczas zebrania zwołanego przez burmistrza. Jego działania mogły być podyktowane dwoma aspektami. Po pierwsze Grzegorz Dunia z Góry założył, że rada podejmie uchwałę głosując  każdy bubel co jej się podsunie (mając swoich 8 pewniaków), bądź w co wierze święcie, że burmistrz ma Radę gdzieś…. Rzecz  kuriozalna ale również niebywała. Po rozmowach z kilkoma miejscowymi artystami i projektantami stwierdziłem że po pierwsze nie wiedzieli nic o konkursie na promocję miasta a po drugie w Kazimierzu mamy do czynienia ze swoistą rewolucja kulturową. Bowiem wszystko co kojarzyło się  dotychczas z Kazimierzem ma pójść w niebyt i zapomnienie. Nowe formy Kazimierza najbardziej  uwidaczniane w ostatnim okresie czasu poprzez obiekty wielkogabarytowe mają kreować  nowy wizerunek miasta. Twarzami Kazimierza Dolnego zdaniem promotorki wizerunku miasta powinny być Marek Konrad, czy Janusz Gajos, czyli mówiąc obrazowo kazimierski gont mamy zastąpić sidingiem.

            Podsumowując: proponowane logo jest ilustracją z podpisem a nie logiem (logo to logotyp, czyli słowo, projekt literniczy i typograficzny). Nie pokazuje Kazimierza, tworzy ilustrację starówki każdej jednej, a stare miasto nie stanowi o Kazimierzu. Kazimierz to przyroda, wąwozy, ogródki z malwami, „śródziemnomorskie niebo” i woda. Skala zabudowy w stosunku do przestrzeni jest żadna. Kamienic jest trzy na krzyż. Za to są wille i stare drewniane domy, kryte gontem. Proponowane logo obrazuje pożar w średniowiecznym miasteczku z ciasną zabudową. Ale ponieważ burmistrz dąży do ciasnej zabudowy, więc być może logo miało być profetyczne. Logo nigdy nie będzie czytelne z dużej odległości. W zmniejszeniu stanie się nieczytelnym kwadracikiem i nigdy się nie sprawdzi. Nie rozumiem, dlaczego nie można było dokonać  restailingu herbu, aby spełniał założenia współczesnej komunikacji wizualnej. Nie każdy herb się do tego nadaje, dlatego wiele miast loga musi projektować. Jednak herb Kazimierza Dolnego jest wybitny i można pokazać go we współczesnej wersji. Nadaje się na logo, czego przykładem jest identyfikacja kazimierskiego portalu internetowego, który używa przeprojektowanego herbu miasta.

J.K

Czytany 4409 razy