Wydrukuj tę stronę

Jak nie skarpa, to łącznik...

Oceń ten artykuł
(12 głosów)

We wtorek burmistrz Kazimierza Dolnego zorganizował w KOKPiT-cie kolejne spotkanie poświęcone problemom przy budowie szkoły. W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele Coprosy SA (choć zasiedli na widowni) i oczywiście Urzędu Miasta z burmistrzem Pisulą na czele. Zabrakło osób reprezentujących firmę Archistudio, która zaprojektowała nową szkołę, mimo, że w dniu spotkania byli w Kazimierzu na terenie budowy. Radnych przyszło „aż” pięcioro mimo, że to właśnie z inicjatywy Rady burmistrz zorganizował spotkanie. Dość licznie, jak na kazimierskie warunki, przybyli mieszkańcy.

Powszechnie wiadomym jest, że nowy termin oddania szkoły mija z końcem grudnia. Termin ten jest realny jedynie w teorii, bowiem pora roku niekoniecznie sprzyja pracom, a i czasu nie zostało już wiele. Wiodącym tematem spotkania były problemy z dokończeniem budowy tzw. łącznika. Od roku projektant nie może dogadać się z wykonawcą, jak mają wyglądać szczegóły konstrukcyjne tego elementu. Elementu, którego funkcja pozostaje nieznana...

W moim odczuciu łącznik jest tematem zastępczym, który ma przykryć skandal związany z zabezpieczeniem skarpy. Na przedłużającym się terminie oddania szkoły traci wyłącznie gmina. Pozostałe strony budowy zarabiają, a na pewno nie tracą. Coprosa już dostała ekstra kilka milionów za (zbędne) zabezpieczenie skarpy, projektant zaś co miesiąc zgarnia po 6000 zł.

W kwestii łącznika mam pewną propozycję. Jeśli nie wiadomo, czemu ten element ma służyć, proponuję go wykorzystać jako szklarnię. Będzie to nawiązanie do niegdyś świetnie funkcjonującej w Kazimierzu szkoły rolniczej. Pozostaje jedynie rozstrzygnąć co w niej hodować. Z pewnością uprawa marihuany leczniczej byłaby dobrym argumentem do „zapełnienia” szkoły.

Głównym graczem w procesie budowy powinien być inwestor. Niestety nie jest. Rolę dominująca przejął projektant i po części wykonawca. Za ten stan odpowiedzialny jest oczywiście inwestor, ale błędy popełnione zostały przede wszystkim na etapie przygotowania inwestycji.

Mało kogo obchodzi doprowadzenie gminy na skraj bankructwa. Za to padają pytania ze strony nauczycieli i rodziców, co będzie, jeśli szkoła nie zostanie ukończono do końca roku? Co z kontenerami? Mało kogo obchodzi także kwestia bezpieczeństwa konstrukcji łącznika, gdzie płaska szyba stanowiąca jego dach, może nie wytrzymać obciążenia spadającego śniegu.

Coprosa jako generalny wykonawca musiała zapoznać się z warunkami przetargu i musiała sobie zdawać sprawę z problemów jakie może nieść ta konkretna inwestycja z uwagi na wiele niedopowiedzeń w dokumentacji. Gmina w osobie poprzedniego burmistrza także powinna być świadoma, jakie problemy wiązały się będą z budową szkoły na warunkach określonych w podpisanych umowach. A z tych jednoznacznie wynika, że gmina jest wyłącznie od płacenia, a jej wpływ na to co i jak będzie robione jest marginalny.

Bardzo cenne uwagi wniósł do dyskusji uczestniczący w spotkaniu pan Grzegorz Dunia. Otóż stwierdził, że podpisana z Coprosą umowa nie odbiega od innych umów jakie były podpisywane za jego czasów na prowadzenie inwestycji w naszej gminie. To tłumaczy dlaczego modernizacja oczyszczalni ścieków czy renowacja wzgórza zamkowego zostały przeprowadzone tak nieudolnie. Grzegorz Dunia stwierdził, że gdyby to on był burmistrzem szkoła byłaby już zrealizowana. Trudno w to uwierzyć patrząc na dokonania pana Duni. Zamek, gdzie robota była banalnie prosta, pochłonął grube miliony, przekraczając zdecydowanie pierwotne założenia. Pięć lat remontu zamku i tak okazało się zbyt krótkim czasem na zrealizowanie wszystkich założeń.

Nagrania których fragmenty zamieszczam poniżej, są znamienne i pouczające. Warto poświęcić chwilę czasu aby je odsłuchać.

J.K

Andrzej Pisula:

Maciej Żurawiecki:

Janusz Kowalski:

Kamil Wydra:

Andrzej Pisula i mecenas Wojnowski:

Grzegorz Dnia:

Andrzej Pisula:

Czytany 3302 razy