Wydrukuj tę stronę

NOWE TERENY BUDOWLANE, CZYLI ŻYJEMY TU i TERAZ

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Po publikacji na blogu materiału pt. „Europejski rekord?”, otrzymałem wiele ciepłych słów od obywateli. Przy okazji uzyskałem też informacje o innych miejscach składowania odpadów budowlanych. W miarę możliwości będę o tym pisał. Najbardziej jednak cieszy fakt, że zaniepokojeni ludzie, to głównie mieszkańcy Kazimierza. A na dodatek osoby w starszym wieku, od zawsze mieszkające w Kazimierzu. Utarło się bowiem przekonanie, że odpowiedzialnymi za niszczenie środowiska są głównie autochtoni. Zadaje to po raz kolejny kłam tezie, że to mieszkańcy prowincji nie wrażliwi na piękno przyrody - są głównymi sprawcami niszczenia kazimierskiego krajobrazu i środowiska.

Jak mantra powraca myśl o tysiącach ton odpadów „od króla kazimierza”, wsypanych do Wisły. Jest to przestępstwo. "Przestępstwo" całkowicie ignorowane przez osoby „wyczulone” na dziejące się zło. Jednak najbardziej zastanawia fakt bagatelizowania tego procederu zarówno przez władze miasta jak i osoby zajmujące się zawodowo (za nasze podatki) prawem, ochroną środowiska, bądź piastujące ważne funkcje samorządowe lub państwowe. Co na to osoby, które tylko doraźnie odwiedzają miasto, które mają tutaj swoje posiadłości?
I tak mamy do czynienia z nietypowym zjawiskiem socjologicznym – „pomroczność jasna”. Ludzie, którzy bogacą się niszcząc Kazimierz, a także ci, którzy z urzędu są zobowiązani
o dbanie o rozwój miasta - są ślepi na jego powolne zabijanie.

A co na to organizacje społeczne działające w Kazimierzu? Nie tylko milczą, ale także uważają, że degradacja środowiska, niszczenie masy zabytkowej są albo wyolbrzymione, albo wyimaginowane przez takich osobników jak Kowalski. Tymczasem kilka dni temu zostałem poinformowany przez zaniepokojonego bywalca ulicy Puławskiej, że przy wjeździe do miasta od strony Bochotnicy, tuż za wikliniarką wysypywany jest gruz z trwających na terenie miasta inwestycji budowlanych. Dodam, że proceder ten jest uprawiany od kilkunastu lat (w przeszłości zawodowo zajmowałem się tym gorącym tematem). Okazuje się, że ów pan próbował tym zjawiskiem zainteresować dyrektora RZGW w Lublinie, pana Leszka Bogutę. Ten jednak stwierdził, że działka jest prywatna, więc można robić co się chce. Rzeczywiście, częściowo ma rację, ale te tereny to przede wszystkim obszary zalewowe, należące do skarbu państwa. Nie zdziwię się, gdy któryś prominent wpadnie na pomysł, aby to „właściwe” miejsce przeznaczyć do wysypywania gruzu z kazimierskich (i nie tylko) placów budowy. Wszak na nowo utworzonych terenach mogłaby powstać Puławska Bis. Znajdą się wówczas miejsca na domy i nowe parkingi itp. A co dalej z zagrożeniem powodziowym?
Z walorami krajobrazowo-widokowymi?

- Ano, po pierwsze powodzie nie zdarzają się co roku, a po drugie co nas obchodzą przyszłe pokolenia. Przecież „żyjemy tu i teraz”...

Media

Czytany 9662 razy