Wydrukuj tę stronę

Kamienicy Gdańskiej grozi katastrofa budowlana

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W miniony piątek wspólnie z przedstawicielem magistratu dokonaliśmy wizji lokalnej Kamienicy Gdańskiej, na prośbę mieszkańców. Inicjatorem  spotkania byli  wspólnie radni: R. Rybczyński, P. Guz, J. Kowalski oraz przedstawiciel magistratu . Oprócz radnych w oględzinach udział wzięła Romana Rupiewicz, od lat zaangażowana w ideę generalnego remontu kamienicy. Tym razem wzięła udział w spotkaniu jako członek społecznego komitetu rewitalizacji. Kamienica Gdańska to temat rzeka. W centrum Rynku stoi obiekt od dziesięcioleci  w opłakanym stanie, nigdy nie remontowany od czasów jego powojennej odbudowy przez Karola Sicińskiego. Warunki w jakich ludzie mieszkają urąga godności ludzkiej. Budynek jest kompletnie zdegradowany, pękają ściany, a przeciekający dach powoduje coraz większe zagrzybienia. Niestety od lat władza nie kwapi się z rozwiązaniem sprawy, uważając że ciągle jest coś ważniejszego, a to zamek, a to drogi powiatowe.

W najgorszym stanie rujnacji pozostaje dach. Posiada mocno wybrakowane dachówki, a jego konstrukcja jest całkowicie przegniła. Podczas ulewy woda leje się do środka strumieniami. Mieszkańcy podstawiają naczynia by ratować się przed całkowitym zalaniem. Kominy są w tak złym stanie, że w każdej chwili grożą zawaleniem.

Jak dotąd dział inwestycji w kwestii Gdańskiej zajmował się wyłącznie przysłowiowym łataniem dziur. Odnoszę jednak wrażenie, że coś się zmieniło na plus. Nowy kierownik tegoż referatu, p. M. Markowski osobiście dokonał wizji i oględzin, co jest nową jakością pracy w naszym magistracie. Nadto temat potraktował poważnie rozważając możliwe rozwiązania. Oczywiście pracę taką wykonuje z upoważnienie i na zlecenie burmistrza. Wreszcie nasze wołanie zostało usłyszane! A może stan tak tragiczny spowodował zwrot w myśleniu.

Przypomnę, że kamienica ma nieuregulowane stosunki własnościowe, w sądzie sprawa toczy się od 30 lat i końca nie widać. Burmistrz wiosną tego roku podjął decyzję, aby temat próbować rozwiązać. Odbyło się spotkanie z prawnikiem reprezentującym magistrat przed sadem. Następne spotkanie przewidziane jest na 28 sierpnia. Dotychczasowi kolejni burmistrzowie problemem się zbytnio nie przejmowali. Wydaliśmy morze pieniędzy na prawników, a sprawy są kompletnie bez sensu.

W 2016 r Romana Rupiewicz i Krzysztof Wawer podjęli działania, aby stan ten zmienić. Sami społecznie, po godzinach, przygotowali dokumentacje i napisali wniosek do Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków na pozyskanie blisko trzech milionów na pierwszy etap remontu, który byłby możliwy bez wyprowadzania ludzi. Prace miały objąć między innymi kompletny remont dachu i elewacji, wymianę stolarek okiennych, odgrzybianie ścian i umocnienie fundamentów. Kosztorys społecznie pomógł im przygotować pan Rozpendowski, który remontował obiekty sakralne w Kazimierzy Dolnym. Wniosek pod względem merytorycznym uzyskał bardzo wysokie noty, ale nie dostał finansowania z powodu braku punktów za wkład własny. Ówczesna Rada oraz burmistrz nie zamierzali przeznaczyć żadnych pieniędzy na ten cel. Rupiewicz i Wawer nalegali, by wniosek uzupełnić o jakikolwiek wkład własny i złożyć ponownie w kolejnym roku. Niestety… burmistrz Pisula temat zaniechał,a radni zgodnie milczeli. Miejmy nadzieję, że tym razem coś się ruszy. Są radni, którym bardzo na tym zależy, i im wszystkim dziękuję.

J.K

Czytany 2718 razy