Studyjne „kwiatki”, czyli dlaczego chcę przejść pieszo 50 km do Wojewody Lubelskiego.
Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego choć nie jest aktem prawa miejscowego, to stanowi bardzo ważny, o fundamentalnym znaczeniu, dokument w gospodarce planistyczno przestrzennej gminy. O ile w przypadku innych samorządów taka procedura trwa od roku do dwóch, o czym na spotkaniu z Mieszkańcami w dniu 11 lipca 2013r mówiła pani dr Wieczorek, to w przypadku Kazimierza o zgrozo trwa to już ponad 8 lat, stanowiąc ewenement w skali kraju. Dlaczego jest to tak istotny dokument obok którego zarówno radni jak i mieszkańcy nie powinni przechodzić obojętnie i nonszalancko? Dzieje się tak głównie za sprawą wyznaczenia na kilkadziesiąt lat kierunku rozwoju gminy poprzez naniesienie nowych terenów budowlanych, przemysłowych, usługowych itd. Tym samym taki dokument będzie miał decydujące znaczenie przy wielu życiowych decyzjach podejmowanych przez mieszkańców. Zostać, czy wyjechać? Prowadzić jakąś działalność gospodarczą, czy też uprawiać tanie zboże i ziemniaki? Sprzedać przyjezdnym po 5zł metr ziemi będący w posiadaniu rodziny z dziada, pradziada, czy też walczyć o swoje prawa w nierównej walce z machiną urzędniczą…? Oto jest pytanie…
W moim najgłębszym przekonaniu dobre i przemyślane Studium to takie, które daje odpowiedź nie tylko na zgłoszone przez właścicieli działek wnioski, ale również jest wyznacznikiem pewnej wizji rozwoju gminy przedstawionej przez lokalne władze. To władza- burmistrz i rada ma wręcz obowiązek aby wykorzystując lokalny potencjał – ludzki, przyrodniczy, topograficzny itd. stworzyć rozwiązania, które zapewnią zrównoważony rozwój gminy. A jak to się dzieje w Kazimierzu? Kiedy z radny Kowalskim mówiliśmy o potrzebie wyznaczenia na obszarach wiejskich terenów przeznaczonych pod małe przetwórnie, chłodnie, tereny rekreacyjno- sportowe (głównie chodziło nam o małe wyciągi w okolicach Rzeczycy) to w odpowiedzi od pana burmistrza usłyszeliśmy- ale przecież nikt takich wniosków nie składał… Pozostawiam to bez komentarza. Dzisiejsza podkazimierska wieś, przy obecnej opłacalności produkcji rolnej, z małym i rozdrobnionym areałem ziemi żyje głównie dzięki rentom babć i dziadków. Szansą aby to zmienić jest rozwój turystyki, jak również drobna działalność gospodarcza. Cóż jednak może o tym wiedzieć człowiek, który miesiąc w miesiąc pobiera ponad 10 tys złotych, a o wsi przypomina sobie jedynie przed wyborami, zamieszczając w ulotkach wyborczych pozowane zdjęcia z prac polowych…
Dobre Studium będące swego rodzaju umową społeczną musi również spełniać warunki transparentności, przejrzystości oraz równego traktowania, w oparciu o jednakowe kryteria dla wszystkich właścicieli działek, bez wyjątku. Czy tak było w naszej gminie? Odpowiedzią na tak postawione pytanie niech będzie fakt, iż do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy odpowiedzi z firmy Budplan na pismo grupy radnych z dnia 28 października 2012r, dotyczące kryteriów wyznaczania terenów budowlanych w gminie Kazimierz Dolny.
Również rezultatu nie przyniosło pismo jakie skierowaliśmy w tej sprawie do Przewodniczącego Rady Miejskiej pana Henryka Kozaka, gdzie obok poruszanej kwestii kryteriów przy wyznaczaniu terenów budowlanych mówiliśmy również o konieczności składania przez radnych oświadczeń dotyczących ilości posiadanych w studium przekształconych gruntów, swoich i najbliższej rodziny. W odpowiedzi usłyszeliśmy jedynie, że przecież radny też ma prawo mieć działki budowlane. Owszem ma takie prawo. Naiwnością zaś jest wierzyć, że ilość posiadanych gruntów nie będzie determinować sposobu głosowania ws. Studium. W sytuacji, kiedy po raz kolejny zmarginalizowano lokalną ludność pozbawiając ją prawa równego dostępu do dobrodziejstwa jakim jest ziemia budowlana z jednej strony, zaś z drugiej słyszy się o ilości przekształconych działek będących w posiadaniu radnych i ich najbliższych, to elementarna przyzwoitość nakazuje aby opinia społeczna miała taką wiedzę.
http://www.januszkowalskikazimierz.pl/z-miasta/panie-przewodniczacy-radyprosimy-o-interwencje.html
Po spotkaniach z paniami z Politechniki Warszawskiej, które zawodowo od wielu lat zajmują się planowaniem przestrzennym oraz aspektami prawnymi, jak również po zainicjowanym przeze mnie i radnego Sejmiku Wojewódzkiego pana Piotra Rzetelskiego spotkaniu mieszkańców naszej gminy z panem Szychem- Dyrektorem w Biurze Planowania Przestrzennego w Lublinie (opiniuje studium) nie mam najmniejszej wątpliwości co do tego, że po raz kolejny zadrwiono nie tylko z mieszkańców, ale i z rady. Nasze spotkania radnych z paniami z Budplanu, gdzie pochylaliśmy się nad każdą działką okazały się farsą na którą było przyzwolenie pana burmistrza tylko dlatego, że wiedząc o skali draństwa obawiał się przeprowadzenia referendum. Tak naprawdę decyzje w sprawie Studium zapadały gdzie indziej… Kiedy na jednej z Sesji pan Leszek Skocz chciał powiedzieć u kogo w Mięćmierzu obradowało szanowne gremium, które dopiero na sam koniec pracy radnych przy Studium zredagowało opel w obronie kazimierskiego krajobrazu, to nie został przez Przewodniczącego Kozaka dopuszczony do głosu… Nie bez znaczenia w tej sprawie jest również zachowanie jednej z dziennikarek, która wówczas w kuluarach przekonywała, iż dobrze się stało, że pan Skocz nie został dopuszczony do głosu- tylko by się skompromitował- zapewniała. To był koncert, a nie obrady architektów i planistów. Coż, gdyby tak faktycznie było pani redaktor, to pan Skoczy z pewnością mógłby głos zabrać…Wielce wymowna oraz dająca wiele do myślenia w sprawie sposobu opracowania Studium jest również wypowiedź Prezesa jednego z kazimierskich stowarzyszeń, który na połączonych obradach komisji, przy okazji omawiania zapisów dla terenu należącego do Parafii Rzymsko Katolickiej (za Św. Anną) stwierdził, że Ksiądz nie jest w stanie uzyskać odpowiednich zapisów, a my tak… Na pytanie zaś radnego Kowalskiego aby pan Prezes zechciał odpowiedzieć kto kryje się za słowem my, zapadła głucha cisza…Reasumując należy stwierdzić, iż 2 lata nadziei na uczciwe i równe traktowanie ludzi przy dostępie do ziemi budowlanej prysło jak mydlana bańka. Można się było z tym liczyć. Czasami zmienia się dużo, by nie zmieniło się nic… Nie wolno jednak składać broni- sprawa jest zbyt poważna. W sytuacji kiedy zawiodły wszystkie konwencjonalne metody należy działać niekonwencjonalnie. Wkrótce będzie opracowana przez grupę radnych petycja dotycząca mówiąc delikatnie wątpliwego sposobu procedowania nad Studium, gdzie zabrakło transparentości i przejrzystości, pod którą będą zbierane podpisy. Następnie wraz z podpisami trafi ona do Wojewody Lubelskiego. Postanowiłem, że dostarczę to pismo idąc pieszo 50 km z Kazimierza do Lublina… Gdyby to było 3 lata temu, przed moim wypadkiem, to bym powiedział, że to nic wielkiego i na pewno dam radę. Teraz gdy nie uprawiam od 3 lat sportu i mam pogruchotaną nogę będzie to z pewnością bardzo trudne, ale spróbuje. Wierzę, że się uda…
Rafał Suszek
Komentarze
Obecny stan to: dostali zlecenie, wykonali i PODPISALI sie pod tym, dostali pieniadze za wykonanie.
Ich rola SKOŃCZYŁA się DEFFINITYWNIE. Co zrobi Rada, to ich problem.
Nawet jeżeli "to oni" czyt. BUDPLAN czy inny wykonawca popełnią błędy w opracowaniach planistycznych, to co im zrobisz po uchwaleniu i zapłaceniu?
Co im zrobisz jak za 5-10 lat wyjdzie, że coś zostało zrobione nie tak jak powinno?
Jakie masz na to środki prawne?
A co jeżeli wtedy firma nie będzie już istniała?
Co im zrobisz jak wszystko jest przyjmowane uchwałą RADY MIASTA ?
Chętnie posłucham, przyda mi się Twoja wiedza w tej materii.
Pozostaje Ci tylko droga cywilna.
Gwarantuje Cię, że szybciej będzie wtedy zrobić mała zmianę studium/planu w tym miejscu niż ciągać się po sądach i czekać na termin rozprawy.
To Radni powinni czuwać nad tym co uchwalają a pomocni w tym powinni być urzędnicy ratusza, w końcu trudno jest się znać na wszystkim.
"
Podsumowując - bez względu na to czy się podpiszą czy nie i tak za dokument odpowiada organ, który go uchwalił - RADA MIASTA.
I wszystkie skargi na plan kieruje się do Rady Gminy/Miasta a nie Burmistrza."
A pieniadze za wykonanie komu?. Też Burmistrzowi?
A bierzesz pod uwagę taką sytuacje, że Budoplan powie: "to nie My". Pokażcie nasz podpis". I co?. Należalonbu wszcząć postepowanie, zabezppieczyć komputery w firmie, przesłuchać wszystkich pracownikow. Przecie to byłaby NIEDORZECZNOŚĆ
Do wniosku o pozwolenia załącza się wypis i wyrys z zatwierdzonego przez Radę planu potwierdzony za zgodność przez upoważnionego urzędnika
Zajrzyj do ustawy i zobacz kto sporządza projekt planu/studium - BURMISTRZ.
A to czy komuś to zleci to inna bajka.
Jeżeli w SIWZ nie było wymogu podpisu autorów to nie możesz ich do tego zmusić.
Jeżeli byłaby konieczność podpisu na mpzp lub studium to projektanci na pewno by się podpisali pod rygorem unieważnienia dokumentu przez Wojewodę.
Nie sądzę by ryzykowali.
Grunt to dobra specyfikacja.
Podsumowując - bez względu na to czy się podpiszą czy nie i tak za dokument odpowiada organ, który go uchwalił - RADA MIASTA.
I wszystkie skargi na plan kieruje się do Rady Gminy/Miasta a nie Burmistrza.
Pozdrawiam wszystkich i życzę więcej spokoju :)
Generalnie, chciałabym wiedzieć o co chodzi w tym studium. To, że o pokazanie mieszkańcom, że za nic maja ich tzw.decydenci - to już wiem. Ale o co jeszcze? Kim jest mieszkaniec Kazimierza, który płacąc tu podatki nie ma nic do powiedzenia, nie wolno mu decydować o swojej własności...Jak się czuje, kiedy ktoś spoza Kazimierza kupuje ziemię jako orną za grosze, a za miesiąc ta sama ziemia jest warta kilkadziesiąt razy wiecej bo lokalna władza zechciała mu zrobic prezent w wysokości kilkuset tysięcy złotych przekwalifikowując tę działkę na budowlaną
Dlaczego takich prezentów nie robi nam, mieszkańcom Kazimierza?
"żaden przepis prawa nie narzuca na autora studium/planów podpisywania się pod projektem. To jakieś nieporozumienie"
Nieporozumienie?.
Rownież zaden przepis prawny nie nakazuje by podpisywać sie np. pod podaniem.
W prawie sa tzw " rzeczy oczywiste" np, Sąd n ie musi przeprowadzać dowodu, że Jesteś człowiekiem.
Wracając do rzeczy. Każda rzecz zlecona za pieniadze ma swojego wykonawcę. KIedy płacę żadam pokwitowania.,faktury itp na ktorym jest wyszczeólnione: kto i co wykonał. Jest to odniesienie do podpisu na dokumencie z wykonanie zlecenia.
P.S. Niepokoją mnie zmiany w Parchatce - dlaczego na granicy z Puławami dokonano przekształcenia tylko fragmentu działki a w dalszej części wsi, jadąc w kierunku Kazimierza przekształcenie jest w całości do skarpy? Inny Park, inna otulina?
O co tu chodzi?
Na granicy z Puałwami działki powinny być aż do skarpy budowlane - skoro tak może być w samych Puławach to dlaczego u nas tak nie może być?!
Przecież ten sam RDOŚ to uzgadnia!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.