Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie

Oceń ten artykuł
(19 głosów)

Ta myśl, Johna Emericha Actona , bardzo pasuje do obecnych czasów. Nie inaczej jest na kazimierskiej ziemi.

Niewątpliwie środowa sesja  przejdzie do tych,  które  zapomnieć  będzie trudno. Pięć  uchwał,  które głosowaliśmy, zajęły nie więcej niż godzinę, łącznie z dyskusją. Reszta to klasyka obrad sesji obecnej kadencji. Przewrotnie  podkreśla to również burmistrz, że takiej kadencji jeszcze nie było. I nie  można nie przyznać mu racji - żart. Nigdy nie było  tak,  aby ktoś zadawał pytania merytoryczne bardziej istotne niż wycięcie krzaków, wymiana żarówki w latarni, czy opróżnienie koszów na śmieci, a nawet sprawa psich odchodów. Nikt wcześniej  nie zadawał, jak to określa pan burmistrz,  tak głupkowatych pytań.

Wg niego takim pytaniem było to dotyczące szkoły, a  w szczególności, co zrobił burmistrz z 2,5 mln odszkodowania za ubezpieczenie. Wiadomo, kwota ta była przychodem i znalazła swoje miejsce w budżecie miasta. Tylko na co została przeznaczona? Bo wygląda tak, że poszła do wspólnego wora bez zastrzeżenia, iż zostanie przeznaczona na wydatki związane ze szkołą. Zgadzam się, że doraźnie można było te pieniądze przeznaczyć  na inny cel, ale w perspektywie powinny jednak być przeznaczone na wydatki związane ze szkołą. Tak jednak się nie stało. Wygląda na to, że Suszek miał rację - wybuch szkoły uratował gminne finanse. Bo co byłoby, gdyby nie owe 2,5 mln zł za odszkodowanie? Pożyczka, kredyt? Obecnie trzeba zapłacić za projekt szkoły, a pieniędzy nie ma.  Burmistrz wyciąga rękę po jałmużnę do instytucji państwowych. To niepokojące!  Żebrzemy  na projekt, a to zaledwie  5% ogólnych kosztów inwestycji.

Kolejnym głupkowatym pytaniem był tzw.  Aspekt „Rywinowski” dotyczący ogłoszonego przetargu na rozbiórkę środkowej części  i zachodniego skrzydła szkoły. W specyfikacji przetargu na rozbiórkę  w jednym dokumencie jest informacja, że szkołę należy rozebrać do 20 grudnia 2013 roku, a w drugiej specyfikacji  widnieje  zapis, że szkołę będzie można rozbierać dopiero od 20 grudnia, taki drobny szczegół… Identycznie jak słynne „ lub czasopisma”.

Drwina burmistrza nie dziwi. Jednak  zdumiewa  reakcja  prawnika magistratu, pana Janusza Mazurka, który ironicznie zareagował na moje pytanie. Skwitował je dokładnie tak, jak  w owym czasie Adam Michnik odrzucał zarzuty  Komisji Śledczej. Czyżby obecnie panu Mazurkowi było po drodze z panem nadredaktorem?

Innym z głupkowatych pytań, które zadajemy,  to  pytanie dotyczące Renovacji… wzgórza zamkowego, gdzie na ten rok miały być przeznaczone kolejne pieniądze - w sumie 11 mln zł. Nie udało się jednak  wyłudzić kasy, więc stwierdzono ustami pani Skarbnik Kiełbasy, że  kwota 11 mln zł w budżecie na rok 2013 to błąd człowieka (sic).

Na przykładzie obrad  naszej  Sesji RM  można  pokusić się o stwierdzenie, że stało się jak w zwierzyńcu  Orwella.  To, co wczoraj było  groteską, dziś jest  czymś naturalnym, normą, którą, wydawałoby się, akceptuje większość ludzi. Tymczasem takie standardy  uznają  ludzie, którzy w codziennym życiu zajmują ważne funkcje. Chamstwo i buta stają się normą. Ubliżanie, kpina,  czy sarkazm są  synonimem męstwa i odwagi. Z przyczyn partykularnych i własnych interesów radni  skupieni  wokół burmistrza są w stanie przekroczyć każdą granicę, nie mają barier ani zahamowań. Jak u Machiavellego – cel uświęca środki.

Mnie trudno się z tym pogodzić. Zakrzyczeć i zdeprecjonować każdą, ale to każdą inicjatywę, nawet tę najbardziej szlachetną?

Są tego przykłady. Ostatnie, bezprecedensowe wydarzenie jakie miało miejsce to protest  mieszkańców Kazimierza,  wyeksponowany 50 km marszem do wojewody z  petycją. Ta manifestacja była głosem sprzeciwu  co do czasu i sposobu „ opracowywanego”(bez cudzysłowu nie da się tego napisać) od ośmiu lat Studium. Studium, które jest  projektem autorskim burmistrza, Grzegorza Duni. Studium, które w każdym fragmencie jest kontrolowane  i aranżowane  przez tego człowieka. Studium, które faworyzuje ludzi  uległych burmistrzowi i niszczy niepokornych.

To Studium niemerytoryczne. Szczegółowo odniosę się do tej sprawy w kolejnej notce.

W całej tej sprawie nie chodziło o formę petycji, czy  ilość podpisów. Chodziło dokładnie o coś innego, o treść. Treść która dotarła do ludzi burmistrza, by prawidłowo zrozumiał  ją establishment skupiający się wokół niego. Reakcja musiała być prawie natychmiastowa. Atak bezpardonowy. Efekt  przedsięwzięcia Suszka był większy niż  oczekiwano, olbrzymie zainteresowanie i monitoring instytucji, które, przed nadchodzącymi wyborami, będą starały się uzasadnić swoje znaczenie. Piętno petycji odczuł burmistrz. Widać to było po minach i reakcji radnych skupionych wokół „wodza”. Zaciśnięte wargi i pięści. Kiedy na sesji  Leszek Furtas dziękował w imieniu Rady Rafałowi Suszkowi zapanowało długie milczenie.  Nikt ,kompletnie, nie zabrał głosu. Dalszych słów  podziękowań  nie było, ani od  Radnych ani burmistrza. Znaczenie przedsięwzięcia miało być zignorowane. Niestety  obecność Bartka Pniewskiego zdradziła to, co wydarzyć  się miało. Intencje  Pana Bartka, Prezesa Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza, niegdyś szacownej instytucji, a dziś… , były przejrzyste. Pan  Pniewski zaczął spokojnie od pytań  i wątpliwości, a skończył na zarzutach popełnienia przez nas (mnie i Rafała) przestępstwa. Pan prezes sugerował, że  będąc odurzonym i otumanionym… (z zaburzeniami  psychomotorycznymi?), nieświadom, co robi, podpisał się pod protestem. Zapewne nieświadom, że jego podpis ujrzy światło dzienne i, że  to wywoła burzę wśród establishmentu. Zbulwersowany  przystąpił do ataku. Wyszkolony i wyspecjalizowany  w bojach-powiedział, że  Janusz Kowalski, największy manipulant gminy, sfałszował  jego intencje. Stwierdził, że  forma protestu umieszczona na blogu sugeruje, iż on podpisał się pod opinią, że wielokrotnie użyliśmy jego podpisu, co jest przestępstwem. W sukurs przyszli mu burmistrz i Radni. Pan burmistrz stwierdził, że czyn Suszka i Kowalskiego  nosi znamiona przestępstwa. Oczywiście wszystko było planowane i zorganizowane,  dopracowane w każdym calu.

A jak wyglądało, posłuchajcie Państwo sami.

J.K

 

Leszek Furtas

Bartłomij Pniewski i radni....

Czytany 6773 razy

Komentarze

-11
#27 minio 10-10-2013 22:06
widzisz Piotr bo pewnym osobom co piszą te petycje to się nie da przemówić do ro sadku aby zaprzestali takich działań wiec się przewieźli na ostatniej petycji może teraz zmądrzeją
+8
#26 z Kazimierza 09-10-2013 18:51
@minio, @Piotr macie rację, wyszło szydło z worka i to konkretnie.Teraz pan Kazimierz, który zbierał podpisy w Mięćmierzu oraz pan Leszek, który zbierał podpisy na Okalu będą mieli nauczkę, podobnie jak reszta mieszkańców tych dwóch uroczych miejscowości.
+3
#25 małojec 09-10-2013 07:19
@Frania A ile zarabia burmistrz?
0
#24 Frania 08-10-2013 16:23
Ile wynosi dieta radnego w Kazimierze?Skoro wiemy ile zarabia burmistrz to dowiedzmy się coś o radnych. :-?
+12
#23 Piotr 08-10-2013 05:02
@Minio-masz całkowitą rację ,sami szukają wroga ,wiedzą jaki jest Pniewski i idą do niego jak do Rabina.
+14
#22 minio 07-10-2013 22:14
ależ macie problem z tym prezesem wiec pytam do jasnej cholery po co mu dawaliście i zabiegaliście o jego podpis jak każdy wie ze to człowiek dwulicowy a teraz robicie z tego aferę na cala gminę
+5
#21 chłop z Okala 07-10-2013 20:37
Zamiast tego była nagonka pana Bartka i burmistrzowych radnych, którzy naskoczyli na Suszka ws. zbierania podpisów, a przecież w piśmie jest wyraźnie napisane z kim w tej sprawie trzeba się kontaktować i nie jest to radny Suszek.
Pytanie po co była ta cała hucpa? Wygląda na to że został poruszony kolejny niewygodny temat i trzeba było odwrócić kota ogonem.
+2
#20 chłop z Okala 07-10-2013 20:37
W piśmie adresowanym do Pana Przewodniczącego, które zawiera ekspertyzę prawną dotyczącą tematu powołania rezerwatów przyrody na terenie Mięćmierza i Okala wyraźnie jest napisane:

Domagamy się

-rozpatrzenia naszego pisma na Sesji Rady Gminy

-Wyjaśnienia przez Burmistrza Kazimierza Dolnego przyczyn nie uwzględnienia naszych wniosków w wyłożonym projekcie studium i nie podjęcia rzeczowej polemiki ze stanowiskiem RDOŚ w Lublinie z grudnia 2012r

Pan Przewodniczący nie tylko, że nie wprowadził do porządku obrad tematu poruszonego w piśmie ale nawet go nie przeczytał. Podobnie Burmistr nie zająknął się w niewygodnym temacie nawet na jotę.
-3
#19 grymas50 07-10-2013 19:51
Tal sie zastanawiam nad tymi MINUSAMI. Przecież to jest ukazana syntetycznie treść pism, Czyzby pisma były do bani?. Moim zdaniem - nie.
Jedynie BAŁAGAN w ich ułożeniu doprowadził do ZGRZYTU.
Czekam na MINUSY
-5
#18 grymas50 07-10-2013 15:02
@ LS
" Rozmawiamy" o artykule, cz o CAŁOKSZTAŁCIE?
I znowu mam minusy. .
No i pytanie. Czy te pisma - prezentowane na blogu - w tym samym kształcie - trafiły na biurko Wojewody?.

Dodaj komentarz