Władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie
Ta myśl, Johna Emericha Actona , bardzo pasuje do obecnych czasów. Nie inaczej jest na kazimierskiej ziemi.
Niewątpliwie środowa sesja przejdzie do tych, które zapomnieć będzie trudno. Pięć uchwał, które głosowaliśmy, zajęły nie więcej niż godzinę, łącznie z dyskusją. Reszta to klasyka obrad sesji obecnej kadencji. Przewrotnie podkreśla to również burmistrz, że takiej kadencji jeszcze nie było. I nie można nie przyznać mu racji - żart. Nigdy nie było tak, aby ktoś zadawał pytania merytoryczne bardziej istotne niż wycięcie krzaków, wymiana żarówki w latarni, czy opróżnienie koszów na śmieci, a nawet sprawa psich odchodów. Nikt wcześniej nie zadawał, jak to określa pan burmistrz, tak głupkowatych pytań.
Wg niego takim pytaniem było to dotyczące szkoły, a w szczególności, co zrobił burmistrz z 2,5 mln odszkodowania za ubezpieczenie. Wiadomo, kwota ta była przychodem i znalazła swoje miejsce w budżecie miasta. Tylko na co została przeznaczona? Bo wygląda tak, że poszła do wspólnego wora bez zastrzeżenia, iż zostanie przeznaczona na wydatki związane ze szkołą. Zgadzam się, że doraźnie można było te pieniądze przeznaczyć na inny cel, ale w perspektywie powinny jednak być przeznaczone na wydatki związane ze szkołą. Tak jednak się nie stało. Wygląda na to, że Suszek miał rację - wybuch szkoły uratował gminne finanse. Bo co byłoby, gdyby nie owe 2,5 mln zł za odszkodowanie? Pożyczka, kredyt? Obecnie trzeba zapłacić za projekt szkoły, a pieniędzy nie ma. Burmistrz wyciąga rękę po jałmużnę do instytucji państwowych. To niepokojące! Żebrzemy na projekt, a to zaledwie 5% ogólnych kosztów inwestycji.
Kolejnym głupkowatym pytaniem był tzw. Aspekt „Rywinowski” dotyczący ogłoszonego przetargu na rozbiórkę środkowej części i zachodniego skrzydła szkoły. W specyfikacji przetargu na rozbiórkę w jednym dokumencie jest informacja, że szkołę należy rozebrać do 20 grudnia 2013 roku, a w drugiej specyfikacji widnieje zapis, że szkołę będzie można rozbierać dopiero od 20 grudnia, taki drobny szczegół… Identycznie jak słynne „ lub czasopisma”.
Drwina burmistrza nie dziwi. Jednak zdumiewa reakcja prawnika magistratu, pana Janusza Mazurka, który ironicznie zareagował na moje pytanie. Skwitował je dokładnie tak, jak w owym czasie Adam Michnik odrzucał zarzuty Komisji Śledczej. Czyżby obecnie panu Mazurkowi było po drodze z panem nadredaktorem?
Innym z głupkowatych pytań, które zadajemy, to pytanie dotyczące Renovacji… wzgórza zamkowego, gdzie na ten rok miały być przeznaczone kolejne pieniądze - w sumie 11 mln zł. Nie udało się jednak wyłudzić kasy, więc stwierdzono ustami pani Skarbnik Kiełbasy, że kwota 11 mln zł w budżecie na rok 2013 to błąd człowieka (sic).
Na przykładzie obrad naszej Sesji RM można pokusić się o stwierdzenie, że stało się jak w zwierzyńcu Orwella. To, co wczoraj było groteską, dziś jest czymś naturalnym, normą, którą, wydawałoby się, akceptuje większość ludzi. Tymczasem takie standardy uznają ludzie, którzy w codziennym życiu zajmują ważne funkcje. Chamstwo i buta stają się normą. Ubliżanie, kpina, czy sarkazm są synonimem męstwa i odwagi. Z przyczyn partykularnych i własnych interesów radni skupieni wokół burmistrza są w stanie przekroczyć każdą granicę, nie mają barier ani zahamowań. Jak u Machiavellego – cel uświęca środki.
Mnie trudno się z tym pogodzić. Zakrzyczeć i zdeprecjonować każdą, ale to każdą inicjatywę, nawet tę najbardziej szlachetną?
Są tego przykłady. Ostatnie, bezprecedensowe wydarzenie jakie miało miejsce to protest mieszkańców Kazimierza, wyeksponowany 50 km marszem do wojewody z petycją. Ta manifestacja była głosem sprzeciwu co do czasu i sposobu „ opracowywanego”(bez cudzysłowu nie da się tego napisać) od ośmiu lat Studium. Studium, które jest projektem autorskim burmistrza, Grzegorza Duni. Studium, które w każdym fragmencie jest kontrolowane i aranżowane przez tego człowieka. Studium, które faworyzuje ludzi uległych burmistrzowi i niszczy niepokornych.
To Studium niemerytoryczne. Szczegółowo odniosę się do tej sprawy w kolejnej notce.
W całej tej sprawie nie chodziło o formę petycji, czy ilość podpisów. Chodziło dokładnie o coś innego, o treść. Treść która dotarła do ludzi burmistrza, by prawidłowo zrozumiał ją establishment skupiający się wokół niego. Reakcja musiała być prawie natychmiastowa. Atak bezpardonowy. Efekt przedsięwzięcia Suszka był większy niż oczekiwano, olbrzymie zainteresowanie i monitoring instytucji, które, przed nadchodzącymi wyborami, będą starały się uzasadnić swoje znaczenie. Piętno petycji odczuł burmistrz. Widać to było po minach i reakcji radnych skupionych wokół „wodza”. Zaciśnięte wargi i pięści. Kiedy na sesji Leszek Furtas dziękował w imieniu Rady Rafałowi Suszkowi zapanowało długie milczenie. Nikt ,kompletnie, nie zabrał głosu. Dalszych słów podziękowań nie było, ani od Radnych ani burmistrza. Znaczenie przedsięwzięcia miało być zignorowane. Niestety obecność Bartka Pniewskiego zdradziła to, co wydarzyć się miało. Intencje Pana Bartka, Prezesa Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza, niegdyś szacownej instytucji, a dziś… , były przejrzyste. Pan Pniewski zaczął spokojnie od pytań i wątpliwości, a skończył na zarzutach popełnienia przez nas (mnie i Rafała) przestępstwa. Pan prezes sugerował, że będąc odurzonym i otumanionym… (z zaburzeniami psychomotorycznymi?), nieświadom, co robi, podpisał się pod protestem. Zapewne nieświadom, że jego podpis ujrzy światło dzienne i, że to wywoła burzę wśród establishmentu. Zbulwersowany przystąpił do ataku. Wyszkolony i wyspecjalizowany w bojach-powiedział, że Janusz Kowalski, największy manipulant gminy, sfałszował jego intencje. Stwierdził, że forma protestu umieszczona na blogu sugeruje, iż on podpisał się pod opinią, że wielokrotnie użyliśmy jego podpisu, co jest przestępstwem. W sukurs przyszli mu burmistrz i Radni. Pan burmistrz stwierdził, że czyn Suszka i Kowalskiego nosi znamiona przestępstwa. Oczywiście wszystko było planowane i zorganizowane, dopracowane w każdym calu.
A jak wyglądało, posłuchajcie Państwo sami.
J.K
Leszek Furtas
Bartłomij Pniewski i radni....
Komentarze
Pytanie po co była ta cała hucpa? Wygląda na to że został poruszony kolejny niewygodny temat i trzeba było odwrócić kota ogonem.
Domagamy się
-rozpatrzenia naszego pisma na Sesji Rady Gminy
-Wyjaśnienia przez Burmistrza Kazimierza Dolnego przyczyn nie uwzględnienia naszych wniosków w wyłożonym projekcie studium i nie podjęcia rzeczowej polemiki ze stanowiskiem RDOŚ w Lublinie z grudnia 2012r
Pan Przewodniczący nie tylko, że nie wprowadził do porządku obrad tematu poruszonego w piśmie ale nawet go nie przeczytał. Podobnie Burmistr nie zająknął się w niewygodnym temacie nawet na jotę.
Jedynie BAŁAGAN w ich ułożeniu doprowadził do ZGRZYTU.
Czekam na MINUSY
" Rozmawiamy" o artykule, cz o CAŁOKSZTAŁCIE?
I znowu mam minusy. .
No i pytanie. Czy te pisma - prezentowane na blogu - w tym samym kształcie - trafiły na biurko Wojewody?.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.