Co może redaktor Anna Filipowska,czyli kulisy kampanii wyborczej.
W sumie inspiracją do napisania kilku zdań dot. zachowań redaktor Anny Filipowskiej była moja wczorajsza rozmowa z Bogdanem Tuźnikiem, puławskim felietonistą, który ostatnio na moim blogu zmieścił dwa artykuły. Bogdan Tuźnik to jeden z najuczciwszych ludzi których poznałem. Mimo, że mamy odmienne poglądy z różnych płaszczyzn patrzymy na świat w kwestiach etycznych rozumiemy się bez słów. Jak można się domyślać chodzi o artykuł, który ostatnio ukazał się na blogu pt. „Destrukcja pomówienia”
http://www.januszkowalskikazimierz.pl/z-miasta/destrukcja-pomowienia.html
Mimo, że artykuł nie odnosi się wprost, dotyczy zachowania redaktor pani Anny Filipowskiej w kontekście nagrywania i szantażu Rafała Suszka. Na ostatniej rozprawie karnej przeciwko redaktor naczelnej TP,jaka odbyła się 5 listopada, Rafał Suszek zeznał, że w czasie „słynnej” rozmowy z Arturem Kwapińskim w jednym ze zdań, celowo blefował aby sprawdzić, czy (Artur Kwapiński) treści tego wątku przekazuje Annie Filipowskiej. Jak przypuszczał radny,Anna Filipowska nie tylko otrzymała informację ze spotkania ale także całe nagranie z rozmowy. Wykorzystała to do szantażu i próby wyłudzenia pieniędzy. W mojej ocenie cała ta sprawa była zaplanowana i uknuta przez Annę Filipowską. Otóż po środowej rozprawie karnej redaktor Anna Filipowska w swoim nieopamiętaniu wysyłała niusowe sms-y do osób zaprzyjaźnionych z Suszkiem z „rewelacją” ,że ten pod przysięgą konfabulował w sprawie Filipowskiej. Treść „rewelacji” Filipowskiej miała być taka, że odbiorca miał odnieść wrażenie, że wszytko to co dotyczy faktów w sprawie redaktor A. F, to nieprawda i blef Suszka. Podobną informację…-niestety- również otrzymał Bogdan Tuźnik, który zmanipulowany przez sprytną dziennikarkę wystosował przeprosiny (sic).Jak śmiem przypuszczać ukażą się one w środowym Tygodniku Powiśla. Dlaczego o tym piszę. Pani redaktor w mojej ocenie jest jedną z bardziej utalentowanych intrygantek. Sprawa jest o tyle istotna, że pani redaktor ma znaczny wpływ na opinię publiczną. Nie tylko za pośrednictwem swojej gazety ale także jest ona aktywna na forach internetowych pod różnymi nickami (np przestraszony). To odrobina tego co w głębokiej nieświadomości ( że piszą To wszytko osoby publiczne....) mogliście Państwo przeczytać w intrenecie i wydawanej przez Filipowską gazecie.Wątek dotyczy wyboru dyrektora KOKTiP z grudnia 2012 roku. Anna Filipowska kreowała się na osobę o olbrzymich wpływach i możliwościach. Czy zatem mogła mieć wpływ na decyzjie w kazimierskim magistracie? Czy decyzje związane z unieważnieniem wyników konkursu na dyrektora KOKPiT były wynikiem działalności pani redaktor? Czy w tamtym czasie burmistrz słuchał podpowiedzi pani Filipowskiej? To tylko cżęść pytań które poinniśmy sobie zadać. Niestety ale część ludzi ulegała manipulacji tej pani,część się przestraszyła. Obecnie trwa kampania wyborcza. Pewne fakty wskazują jednoznacznie na to, że Pani redaktor jest także zaangażowana w kampanię wyborczą burmistrza Grzegorza Dunii.Miedzy innymi w realizację filmu -spotu wyborczego.
https://www.youtube.com/watch?v=XnSx2AZSn1I
Film pokazuje osiągnięcia burmistrza, insynuuje, działa na podświadomość wyborcy, że wszystko to o czym w filmie mówi burmistrz, to jego zasługa. Budowa wałów przeciw powodziowych, budowa muzeum, to inwestycje Urzędu Marszałkowskiego. Magistrat, burmistrz nie miał na te inwestycje wpływu . To jest w mojej -ale nie tylko- ocenie manipulacja wyborcza.Film ten był prezentowany na spotkaniu wyborczym w Jeziorszczyźnie. Od tego momentu nie jest już prezentowany na spotkaniach.Czy zatem burmistrz boi się konsekwencji -proces wyborczy? Jednak nie każdy....-panie burmistrzu –nawet w tak oczywistych sprawach-lubi się procesować (sic).A może ma to związek z moim pytaniem dotyczącym udziału w realizacji filmu redaktor Anny Filipowskiej. Burmistrz Grzegorz Dunia udzielając enigmatycznej odpowiedzi na moje pytanie miał rację twierdząc, że każdy ma prawo do współpracy z firmami, czyli także z firmą Anny Filipowskiej. Z jakiego powodu film ten nie jest już prezentowany na spotkaniach wyborczych nie wiem , Państwo oceńcie to sami.
J.K
Komentarze
A przez dziurkę ulotki ciurkiem sypią się za Grzesiem.
"Ulotek mniej - żyć lżej!" cieszy się biedaczek.
Do urzędu wrócił, płaszczyk zrzucił, ale po co tu tyle taczek?
Cdn
Będzie "kopytkowanie" od domu do domu?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.