Wydrukuj tę stronę

Geopark. Co to takiego?

Oceń ten artykuł
(15 głosów)

Co właściwie kryje się pod nazwą Geopark lub Geocentrum? W Polsce takich Geocentrów powstało albo ma zamiar powstać już kilka. Jedno jest np. w Kielcach a drugie powstaje pod Chęcinami. Kolejny obiekt tworzony jest we Wrocławiu, projektowany przez studio Kuryłowicza. Już na przykładzie obiektów z Kielc oraz Chęcin widać, że różne rzeczy mogą kryć się pod tą nazwą. Pierwsze z nich jest placówką edukacyjną z naukami o Ziemi adresowaną do wycieczek szkolnych, podobną w charakterze do Centrum Kopernik w Warszawie. Drugie Geocentrum jest placówką naukową, tworzoną przez Uniwersytet Warszawski, będący terenowym laboratorium z miejscami noclegowymi dla prowadzących badania oraz salą konferencyjną. Czym ma być to Kazimierskie budowane przez to spółkę Zana House, nie bardzo wiem i chyba też nikt nie wie. Można domniemywać, że skoro tworzy je deweloper z ambicjami hotelarskimi, a nie na przykład uniwersytet, to funkcja pokoi i sali konferencyjnej będzie w nim dominować. Może się mylę i będzie to ośrodek edukacyjny…?

Partnerstwo publiczno-prywatne powinno tworzyć obiekty, które są potrzebne w gminie. Zgodnie z prawem oraz procedurami to my powinniśmy sformułować naszą potrzebę na początku, jako ofertę dla potencjalnych partnerów. Tu wszystko jest na odwrót. Najpierw przychodzi partner, mówi co by to chciał zbudować tylko dajcie mu kamieniołom. Już samo złamanie procedur dotyczących PPP może stać się powodem zainteresowania prokuratury i kłopotów prawnych i co poniektórych osób.

Po co być wspólnikiem w przedsięwzięciu, z którego nic się nie będzie miało? Należy więc odpowiedzieć na pytanie, czy potrzebna jest gminie kolejna placówka muzealno-edukacyjna, którą po 20 czy 30 latach eksploatacji będziemy musieli utrzymywać, a wcześniej oczywiście wyremontować. Jaką będziemy mieli korzyść z tworzenia tego rodzaju przedsięwzięcia albo co zrobimy z wyeksploatowanym hotelem? Oczywiście wszystko przy założeniu, że spółka wywiąże się z umowy i nie będzie robiła prawnych zabiegów o przejęcie całego kamieniołomu na własność na zawsze. Dotychczasowe działania, np. groźby prawne pod adresem mieszkańców gminy i Radnych, proces dotyczący studium zagospodarowania przestrzennego, powodują uzasadnione wątpliwości co do szczerych intencji spółki. Kim jest właściwie ten oferent? Czego dokonał w biznesie? Boje się, że może skończyć się jak z Coprosą… Zana House (co za pretensjonalna nazwa, nazwisko wielkiego Polaka w jakiejś angielskiej zbitce) znana jest w Kazimierzu z tego, że usiłuje coś wybudować, ale im to nie wychodzi, bo zamiar jest niezgodny z prawem. Czy to może być poważna firma? Być może coś fajnego im gdzieś wyszło, ale ja nic o tym nie wiem.

Pokazano nam jedynie architektoniczną wizję. Prezentacja obiektu skupiała się na jakości i wyjątkowości architektury. O gustach nie dyskutujmy. Jednak efekt tej prezentacji jest taki, że każdy z Radnych, który będzie głosował w tej sprawie, ma inne wyobrażenie na temat tego, co kryje się pod nazwą Geocentrum. Jak więc rozeznać, czy taki obiekt naprawdę jest nam potrzebny? Zwolennicy powiedzą, że Kazimierz wzbogaci się o nowy spektakularny obiekt architektoniczny. Dziś wiele miast zabiega o tego rodzaju budowle. Tworzą one tożsamość miejsca i przyciągają wielu odwiedzających. Ale czy Kazimierz nie ma ikonicznej architektury, czy nie ma tożsamości? Albo czy w Kazimierzu potrzebny jest kolejny obiekt edukacyjny dla wycieczek szkolnych? Powiedzmy sobie szczerze, każdy z nas wybierze się raz na przykład do Centrum Nauki Kopernik w Warszawie ze swoimi dziećmi, a nasze dzieci będą w nim drugi raz ze swoimi dziećmi. W Kazimierzu już mamy jedną placówkę o podobnym charakterze edukacyjnym, Muzeum Przyrodnicze. Być może wystarczy zadbać o jego rozwój i uatrakcyjnienie? Muzeum nie jest utrzymywane przez gminę, co jest niewątpliwą zaletą. Jednak to nie muzeum przyrodnicze jest powodem bywania tu wielbicieli Kazimierza, a duch miejsca (genius loci) wyrażający się poprzez różnorodność nawarstwiającej się przez wieki architektury i opowiadaną przez nią przeszłość. To ten duch przyciąga kolejnych architektów pragnących arogancko zaistnieć na tle tej misternie tworzonej przez stulecia żywej tkanki, na którą składa się legenda i historia ludzi tu żyjących, ale również przyroda i krajobraz. To nie pan Stelmach swą architekturą będzie promował Kazimierz, a Kazimierz będzie promował architekta Stelmacha, który wpisze sobie kolejny artystyczny bunkier do portfolio.

Ilość obecnie powstających w Polsce obiektów pod nazwą Geocentum wynika prawdopodobnie z łatwości uzyskania dotacji dla takich przedsięwzięć. Czasem mówi się: „kto bogatemu zabroni jak bogaty chce to niech inwestuje” i „inwestycje trzeba robić”. Tyle że spółka Zana House nie zainwestuje tu swoich pieniędzy, grunty ma dostać od gminy, a większość środków weźmie z funduszy: unijnych, szwajcarskich, norweskich czy jakiś tam. Ten system dotacji w który jesteśmy dziś uwikłani to fikcyjna gospodarka, nie służąca racjonalnemu zaspokajaniu realnych potrzeb, tylko ich stwarzaniu. Nagle jakieś Geocentrum zaczęło być potrzebne! Coś co nazywa się Geocentrum, ale nie wiadoma co w nim jest… Warto to sobie uświadomić zanim zrobimy spółce prezent przekazując grunty o potężnej wartości, bo może skończy się tak, że w najlepszym wypadku po 30 latach kamieniołom dostaniemy z powrotem z obiektem, który trzeba będzie sprzedać, albo zburzyć, bo gmina nie będzie przecież remontować i prowadzić hotelu z salą kongresową. Sprzedaliśmy już wcześniej łaźnię, amfiteatr, przetwórnie itd. Nie wierzę i chyba nikt nie wierzy, że powstanie tam placówka popularyzująca wiedzę o naszej planecie. Jedyną korzyścią jaką może przynieść to „partnerstwo” jest uporządkowanie terenu kamieniołomu. Jednak czy warta jest skórka wyprawki? Dać teren na własność w zamian za to, że ktoś posieje na nim trawę? Kamieniołom powinien pozostać rezerwą dla rozwoju miasta, a być może i niestety rezerwą finansową wobec obecnego zadłużenia gminy.

 

Jarosław Janowski

Czytany 5338 razy