Wydrukuj tę stronę

OCZEKIWANIE Z NADZIEJĄ …

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Piszę ten artykuł świadomy swojego prawa do wyrażania opinii o otaczającej mnie rzeczywistości, tym razem przed drugą turą wyborczą. Jako sołtys, ale także osoba z wiedzą o samorządzie oraz doświadczeniem w zarządzaniu, bardzo krytycznie oceniam poziom naszej gminnej samorządności. Widząc  działania na rzecz tworzenia koalicji w przyszłej Radzie, przeciągania przyszłych radnych na stronę przyszłego burmistrza, już teraz obawiam się o właściwe jej funkcjonowanie w nowej obsadzie. Przyszła Rada ma wiedzieć kogo reprezentuje i jaką funkcję ma sprawować. Jest najwyższym organem władzy w Gminie (tak jak Zebranie Wiejskie w sołectwie). Nie może być aparatem do głosowania w rękach burmistrza, akceptującym uchwały niezgodne z prawem, jak to zdarzało się za tej kadencji.  Uchwały Rady Miasta są dla burmistrza wiążące wykonawczo (tak jak i Uchwały Zebrań Wiejskich spełniające określone warunki). Funkcja Przewodniczącego Rady jest najwyższą w Gminie. To on ją reprezentuje na zewnątrz. Kieruje pracą rady i przewodzi obradom. Jest pracodawcą dla burmistrza, ustala jego pensję, deleguje go w podróże służbowe i z nich rozlicza. Burmistrz, zaś pełni najwyższą funkcję w Urzędzie Miasta - organu wykonawczego, którym kieruje i zarządza naszymi sprawami. Gmina to nie jest urząd, o czym są przekonani niektórzy pracownicy. Gmina to cała Nasza Wspólnota Samorządowa.

Aktualną sytuację naszych kandydatów można zobrazować w taki oto sposób: pierwszy z nich będzie powtarzał tą samą „szkołę samorządową” i być może skorzysta z dotychczasowego doświadczenia; drugi zaś, pójdzie do „pierwszej klasy po ukończeniu samorządowej zerówki”.  Wybór zostanie dokonany zgodnie z zasadami  demokracji. To o czym piszę nie będzie miało większego znaczenia dla wyborczych wyników, bo kto na wsi ma dostęp do Internetu. Burmistrz zadbał o to, aby Internetu ogólnodostępnego, chociażby w świetlicach wiejskich, nie było. Ale i tak, wyboru dokonają Ci, którzy o tym nie wiedzą, ale obdarzą ufnością i kredytem zaufania jednego z kandydatów. Od Rady będzie zależało, jakie  i jak szybko, zwycięzca będzie robił postępy w „nauce samorządowej”, w działaniu na rzecz naszych wyborców i nie zmarnuje tego społecznego zaufania.

Ryszard Rybczyński

Czytany 6943 razy