Wydrukuj tę stronę

„Dożynanie” Kazimierza Część III - Jak ustanawiano „prawo” dla króla…

Oceń ten artykuł
(12 głosów)

W związku z tym, że Wojewódzki Konserwator Zabytków w Lublinie początkowo nie uwzględnił potrzeb inwestorów, burmistrz Kazimierza Dolnego w październiku 2004 r. powołał do życia Gminną Komisję Urbanistyczną, jako organ doradczy przy pracach związanych z planowaniem przestrzennym. Mało istotne kto wystawiał kandydatury osób zasiadających w organie doradczym, wszak uczciwość powinna być cechą wszystkich specjalistów. Sama Komisja jest powołana do doradzania burmistrzowi w podejmowaniu ważnych decyzji, dotyczących zmian w MPZP, a burmistrz może, ale nie musi słuchać uwag tej komisji. Warto też wiedzieć, że WKZ w myśl ustawy jestcarem, władcą absolutnym. Taki status daje konserwatorowi ustawa o ochronie zabytków, która jest szczególnym zapisem - Lex specialis. Tyle prawo.

Poniżej przedstawię część dokumentów, które wytworzyła komisja, łącznie z antydatowanym protokołem z posiedzenia, z dnia 26.11.2004 r., który został przygotowany na potrzeby prezentacji radnym sylwetki burmistrza. Wbrew temu co powszechnie jest mówione, burmistrz decyduje, która działka ma być budowlana, a która nie. Powtórzę - burmistrz w 100% decyduje o tym, komu zmienić przeznaczenie terenu, a komu nie - to niepodważalny argument! Burmistrz musi tylko przekonać … wojewódzkiego konserwatora! Zachęcam do porównania m.in. źródłowych dokumentów konserwatora (pismo z dnia 26 lipca 2004r.), opinii GKU oraz konfrontacji tych spostrzeżeń z końcowym efektem znajdującym sięna ulicy Puławskiej.

Przejdźmy do prac związanych ze zmianami w MPZP działek po byłej przetwórni. Na tym terenie konserwator widział (poza adaptacją spichlerza) niską zabudowę nowopowstałych budynków (parter plus użytkowe poddasze). Dlaczego konserwator zmienił zdanie? Były radny na zadane przeze mnie pytanie odpowiedział: ”Nigdy się o tym nie dowiesz”. Zapewne miał dużo racji. Myślę, że zagadka tkwi w fakturze VAT męża pani konserwator, jednego z podwykonawców inwestycji przy ul. Puławskiej (Gazeta Wyborcza, 16.08.2007 r., „Zgodę na budowę hotelu wydała pani konserwator”). Co więcej, poza zmianą stanowiska konserwatora w kwestii wielkości hotelu w całość sprawy wkradł się „skandal”, związany z odkryciem archeologicznym, zignorowanym przez tegoż konserwatora (Rzeczpospolita, 20.03.2010 r., „Kiedyś zabytek, dziś tylko hotel”). Według członka GKU Jerzego Żurawskiego, w czasie prac w spichlerzu natrafiono na fragmenty budowli świadczące o tym, że spichlerz „Przetwórnia” nie pochodzi z XVII w. jak dotychczas sądzono, ale przypuszczano, że jest o 100 lat starszy. Mimo, że tezę Pana Jerzego Żurawskiego poparł prof. Jerzy Kowalczyk z PAN i szczegółowo opisano fakty w pismach do konserwatora zabytków, ten zbagatelizował rewelacje archeologiczne. Co więcej WKZ prace „badawcze” zleciła - Uwaga! - współprojektantowi hotelu panu arch. Tadeuszowi Michalakowi, członkowi Gminnej Komisji Urbanistycznej (patrz załączniki). Jakie były efekty tych drugich, poprawnych politycznie „badań” archeologicznych – nie trudno się domyśleć. Nadmienię tylko, że zgodnie z zaleceniami pani konserwator (uzgodnienia zakończone uchwałą RM nr. XXX/193/05 z dnia 13 maja 2005 r.), spichlerz podwyższono o jedną kondygnację, z adaptacją poddasza i możliwością zamiany dachu. Natomiast nowo powstałe obiekty hotelowe dostosowano - Uwaga! - do wysokości atrapy spichlerza (sic!) z warunkiem, że nie mogą być niższe niż trzy kondygnacje.Co gorsze, co najmniej w 4 ważnych kwestiach zlekceważono zapisy obowiązującego Studium, w szczególnościprzekroczono zalecaną liczbę 50 osób dla obiektów turystycznych. Zlekceważono także zapis mówiący o możliwości budowy najwyżej dwóch kondygnacji !!!. Zgodnie z podjętą uchwałą nr. XXX/193/2005 z dnia 13 maja 2005 roku, dot. zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, wysokość zarówno zabytkowego spichlerza (czytaj atrapy) mogła być jeszcze wyższa niż obecna. Istniejąca atrapa spichlerza jest wyższa od historycznej formy o około 6 m. Niestety takie są zapisy w MPZP tego terenu i na takie, a nie inne uwarunkowania wydała zgodę pani konserwator, oczywiście zgodnie z prawem, ale nie zgodnie ze sztuką i zasadami konserwatorskimi.

Oczywiście sam projekt hotelu jest niezgodny z MPZP tego terenu, między innymi w kwestii usytuowania nowopowstałych budynków, które powinny być o 10 m cofnięte od istniejącego spichlerza. Projekt hotelu nie uwzględnia terenów zielonych, przewidzianych Planem, zignorowano zakaz podcinania skarp, nie dostosowano odległości ustawowej 50 m od nowoprojektowanych obiektów względem wałów. Naruszono obowiązującą procedurę tzw. odstępstw od obowiązujących przepisami ustawy. Dodam, że pismo WZM i UW jest niezgodne z prawem, ponieważ na etapie uzgodnień WZM i UW nie wnosił uwag. Na etapie uzgodnień umocowania prawne ma ustawa zabraniająca wznoszenia takich obiektów w odległości mniejszej niż 50 m. Dopiero po uchwaleniu planu świstkiem usunięto przeszkodę prawną.

To tylko część uwag pozornie drobnych, lecz dla przeciętnego zjadacza chleba nie do przejścia. I coś jeszcze szczególnego! Z informacji jaką uzyskałem od kolegów z „wyższej formacji policji” wynika, że w toczących się śledztwach w zakresie wydawania zmiennych opinii i decyzji, LWKZ uchyla się od odpowiedzi na pytania związane ze zmianą stanowiska podejmowanych decyzji,korzystając z przywileju prawa art.183 § 1 kpk.: „Świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe”.Jeśli jest to prawda, mamy do czynienia nie ze skandalem, lecz kolejnym dowodem lekceważenia zasad panujących w naszym kraju, bowiem takie postępowanie funkcjonariuszy państwa świadczy o jego upadku, jest sprzeczne z zasadami państw o utrwalonej demokracji, leżącymi na zachód od Bugu, jest także przejawem dramatycznej nieodpowiedzialności tychże osób, tj. funkcjonariuszy publicznych, urzędników państwowych powołanych do ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego. Dodatkowym skandalem jest brak nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, w zakresie kadencyjności konserwatora zabytków i jego prawnej odpowiedzialności, której de facto nie ma. Oddanie w jedne ręce władzy absolutnej (LWKZ), bez jakiejkolwiek kontroli, jest przejawem patologii i świadomego działania skierowanego w celu uzyskania konkretnych rezultatów zainteresowanych osób. Natomiast zgoda specjalistów i autorytetów na takie poczynania konserwatora jest dowodem skrajnej nieodpowiedzialności i upadku moralnego tychże osób. Co powstało na ulicy Puławskiej wszyscy wiemy, dla części społeczeństwa, ciemnogrodu (do którego ja się zaliczam) jest to przejaw głupoty, braku poczucia smaku, gustu i wstydu. Natomiast dla innej części społeczeństwa powstały obiekt jest przejawem nowego, właściwego kierunku rozwoju Kazimierza Dolnego, jest synonimem nowoczesnego społeczeństwa stadnie drepczącego do mitycznej Europy.

J.K

alt alt alt

Czytany 10359 razy