SS „Traugutt” na mieliźnie

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

Styczeń 2015

SS „Traugutt” na mieliźnie

Koniec roku 2014 w Kazimierzu Dolnym upamiętniony został zakończeniem montażu kół łopatkowych ongiś służących do napędu parostatku „Traugutt”. Fakt ten skłonił mnie do podsumowania moich wieloletnich starań o realizację tej idei. Na ten temat napisałem tyle różnych tekstów, że do tego celu posłużę się wyjątkami z moich licznych publikacji. Ponad 40 lat temu nabyłem w Męćmierzu kawałek ziemi, na której postawiłem przeniesioną z Dębowego Lasu chałupę.
Wioska usytuowana prostopadle do Wisły w głębokiej dolinie. Ze światem zewnętrznym łączy ją jak pępowina tylko jedna droga zwana ulicą Słoneczną. W okresie letnim przejeżdżałem tą ulicą kilka razy tygodniowo. Na trasie mojego przejazdu nie działo się nic godnego uwagi, aż do momentu, kiedy przybył tu Henryk Skoczek. Najpierw wybudował zaprojektowany przez Rudolfa Buchalika dom. Budynki tego architekta wyróżniają się wyrafinowaną prostotą. Potem na rozległym placu obok domu zaczęły się pojawiać zardzewiałe kadłuby wiślanych barek
i innych starych statków. Wokół tych obiektów kręciło się mnóstwo robotników.
Te stare rupiecie pozornie wyglądające na złom, w rękach fachowców od piaskowania, spawania i malowania, przeistaczały się w nowe statki. Tak Henryk Skoczek zaczął tworzyć swoją białą flotę. Od niepamiętnych czasów Interesuję się wszystkimi sprawami mającymi związek z wodą. Na wiosnę roku 1945 ukończyłem pierwszy kurs żeglarski, zorganizowany w Lublinie przez Ligę Morską. Latem tego roku, wraz z liczną grupą Lublinian, wyjechałem do Łuczan (obecnie Giżycko). Tam Liga Morska zorganizowała Centralny Ośrodek Wodny. W pierwszym okresie zajmowaliśmy się wydobywaniem zatopionych jachtów żaglowych kajaków i wszelkich innych jednostek pływających. Po uporaniu się z tymi pracami przechodziliśmy szkolenia żeglarskie na wyższe stopnie. W późniejszym czasie odbywałem rejsy po Bałtyku i Morzu Czarnym. Przy końcu lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku wszedłem w posiadanie kabinowego jachtu typu Rambler w wersji mieczowej. Odbyłem na nim mnóstwo wspaniałych rejsów po Jeziorach Mazurskich, Zalewie Wiślanym, oraz spływów z Piszu do Dęblina i z Kazimierza Dolnego do Gdańska. Jacht ten o nazwie "Jago” przewiozłem na Wisłę w Męćmierzu. Uprawianie żeglarstwa na rzece o wartkim prądzie i licznych płyciznach, stawia przed sternikiem wysokie wymagania, więc każdy udany rejs przynosi dużą satysfakcję. Po sezonie wyslipowywałem go na brzeg. Rozpoczęta budowa domu była tak bardzo absorbująca, że musiałem rozstać się z żeglarstwem. Swój jacht przekazałem w dobre ręce. Tę drastyczną zmianę trybu życia symbolizuje, zamocowana na ganku mojego domu, kotwica od wiślanych barek. Kotwicę tą podarował mi śp. Janusz Kośmiński, prekursor spacerowych rejsów łodzią motorową po Wiśle.

ss-traugutt-na-mieliznie-1

Mój dom w Męćmierzu, wiosna 2014

Chcę dodać, że widoczny tutaj staw wykonany w technice siatkobetonu nie wymaga opróżniania na zimę.
W kontekście moich zainteresowań, zupełnie naturalne było kibicowanie Henrykowi Skoczkowi w jego poczynaniach przy budowie śródlądowej floty. W czasie jednego z licznych przejazdów obok polowej stoczni Henryka Skoczka, a było to ok. roku 2000, zauważyłem nowy obiekt o kształcie zupełnie odbiegającym od kadłubów statków. Zatrzymałem auto i począłem to dziwo oglądać. Były to właśnie łopatkowe koła napędowe od parostatku. Koła od ,,Traugutta”, które obserwowałem, były już końcowym tworem ewolucji. Konstrukcja ich nie uległa zmianie od półwiecza. Można więc, bez przesady stwierdzić, że były one szczytowym osiągnięciem techniki w tej dziedzinie. O ich trwałości świadczy to, że pracowały bez wymiany przez 47 lat. Na łopatach widoczne są liczne ubytki, spękania, wygięcia i wytarcia świadczące o niezwykle ciężkiej pracy. Kształt tych kół-niezwykle harmonijny- przypomina nowoczesną rzeźbę niefiguratywną. W wielu miejscach różnych miast na świecie metalowe formy plastyczne, upiększające place i ulice. Aby nie sięgać daleko warto przypomnieć chociażby Elbląg. W tym mieście -chyba w latach siedemdziesiątych -artyści plastycy wykonali formy plastyczne ze złomu metali, które wrosły w pejzaż grodu i do dziś są podziwiane.
A oto mamy w Kazimierzu cudowne urządzenie, dowód myśli inżynierskiej, mogące jednocześnie być atrakcyjną rzeźbą. Warto sobie zdać sprawę z podwójnego znaczenia symboliki tego obiektu. Jest to jednocześnie zabytek techniki i przypomnienie historii wiślanych parostatków ,,Traugutta „ w szczególności. Ale koła łopatkowe powinny być właściwie wyeksponowane, po prosty stać się pomnikiem. Tą myślą podzieliłem się z panem Henrykiem Skoczkiem, aby słyszeć w odpowiedzi, że z taką właśnie nadzieją ratował ostatnia pamiątkę po parostatku ,,Traugutt”. Pan Henryk nie tylko chętnie odstąpi miastu koła od ,,Traugutta”, ale też udzieli bezinteresownej pomocy w dziele realizacji pomysłu. Pomoc ta to: oczyszczenie konstrukcji metodą piaskowania, drobne naprawy powyginanych fragmentów, pomalowanie, oraz wykonanie konstrukcji wsporczej i montaż kół na tej konstrukcji. Wszelako Pan Henryk postawił jeden warunek: nie będzie brał udziału w załatwianiu spraw ,,urzędowo-papierkowych”. Wziąłem je więc na siebie.
Zacząłem od wykonania szczegółowych pomiarów inwentaryzacyjnych. Pomógł mi w tym Maciej Piątkowski, który latem 2004 roku przebywał w Polsce. Wykonał pierwsze szkice techniczne w oparciu o nasze pomiary. …. ….Wspólnie z Marianem Grytą, oraz z Andrzejem Serafińskim z Kazimierza, zaczęliśmy szukać lokalizacji dla tego obiektu. Po wykonaniu licznych wizji terenowych wybrane zostało miejsce, które naszym zdaniem spełnia wszystkie warunki lokalizacji. Miejsce to znajduje się na trawniku w pobliżu Muzeum Przyrodniczego. Wybrana lokalizacja jest pod każdym względem optymalna dla instalacji kół. Bliskość Muzeum umożliwi wykorzystanie waloru dydaktycznego tego obiektu, można go bowiem zaliczyć do eksponatu tego Muzeum.
Koła łopatkowe lepiej będą widoczne i lepiej będą się prezentowały w otwartym nie zabudowanym terenie. Projekt ekspozycji przewiduje doprowadzenie do obiektu wody i energii elektrycznej. Niewielka odległość od budynku muzeum, umożliwi wykonanie odpowiednich przyłączy stosunkowo niewielkim kosztem. Nie bez znaczenia jest to, że w tym miejscu istnieje większa możliwość zabezpieczenia metalowego obiektu przed złodziejami złomu. Zwiększaniu stopnia bezpieczeństwa mogłaby służyć zamontowana w odpowiednim miejscu kamera. Uważam, że najkorzystniej będzie oprzeć koła na dwóch rurach ze stali nierdzewnej, odpowiednio posadowionych. Opracowanie projektu koncepcyjnego powierzyłem arch. Natalii Przesmyckiej z Lublina. W opracowaniu swym przyjęła, że koła będą usytuowane nad betonowym basenem wypełnionym wodą. Ponadto koła byłyby obmywane wodą kaskadowo spadającą na łopatki..... …..04.10.2005r.
Złożyłem na ręce burmistrza miasta, pana Andrzeja Szczypy, projekt ekspozycji zabytku techniki jaki stanowią koła napędowe od parostatku ,,Traugutt”. Projekt ten został przesłany przez burmistrza do zaopiniowania Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków. Opinia podpisana dnia 03.11.2005 r. przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków panią dr. Halinę Landecką jest pozytywna. Przytoczę jej fragment: ,,...w sprawie opinii konserwatorskiej na temat budowy fontanny w Kazimierzu Dolnym w oparciu o koła napędowe parostatku rzecznego ,,Traugutt” (1926) wyrażam opinię, iż w kontekście historii i kultury Kazimierza Dolnego - portu rzecznego żeglugi wiślanej- realizacja pomysłu byłaby znakomitym i atrakcyjnym dla miasta sposobem ,,udokumentowania” i podkreślenia zależności rozwoju miasta od położenia na trakcie handlowym jakim była Wisła.
12 grudnia 2005 r. w Urzędzie Miasta Kazimierza Dolnego odbyło się posiedzenie Komisji Budżetu i Ładu Przestrzennego. Na posiedzeniu tym zapoznałem członków komisji z koncepcją budowy pomnika. W protokole z posiedzenia komisji znalazł się następujący zapis dotyczący tego zagadnienia:... "Komisja wnioskuje, aby burmistrz (...) przygotował koncepcję zagospodarowania terenu, o którym mowa we wniosku pana Przesmyckiego, uwzględniającą realizację obiektu zabytkowego z możliwością funkcjonowania parkingu, oraz wyliczenie kosztów, jakie ma ponieść gmina na realizację i utrzymanie obiektu”. Tak rzecz się miała na początku 2006 r., gdy pisałem te słowa. Czy i kiedy pomysł upamiętnienia ,,Traugutta” i żeglugi na Wiśle doczeka się realizacji -zobaczymy.
Po tym obiecującym spotkaniu z radnymi nie dało się zauważyć żadnych dalszych działań w Urzędzie Miasta. Wobec tego, pod koniec roku 2006 napisałem w imieniu Henryka Skoczka list z monitem do burmistrza, na który nie było żadnej reakcji. W 2006 roku burmistrzem miasta Kazimierza Dolnego został Grzegorz Dunia. Już w kwietniu 2007 postanowiłem poinformować nowego burmistrza o konieczności realizacji projektu instalacji kół łopatkowych od parostatku Traugutt.
Następnie 2 maja 2007 wysłałem do burmistrza list, którego fragmenty przytaczam: "W nawiązaniu do naszej rozmowy przeprowadzonej w kwietniu 2007 r. dotyczącej projektu budowy pomnika na bazie kół łopatkowych parostatku ,,Traugutt” informuję, że projekt techniczny architektury wykonała mgr inż. arch. Natalia Przesmycka".
Projekt wstępny opracowany przez Natalię Przesmycką uzyskał bardzo dobrą opinię Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie. Został on również dobrze oceniony przez Radę Miasta i Gminy Kazimierza Dolnego na posiedzeniu w dniu 12 grudnia 2005 r. Do opracowania projektu niezbędne są następujące dokumenty:
1/ wypis z planu miejscowego,
2/ mapa do celów projektowych w skali 1:500
Uprzejmie proszę o dostarczenie w/w dokumentów. Żądane materiały otrzymałem, lecz w następnej rozmowie burmistrz oznajmił mi, że z powodu braku środków finansowych nie może rozpocząć instalacji kół łopatkowych. Nastąpił prawie sześcioletni okres całkowitej stagnacji. Dla spokoju sumienia od czasu do czasu niepokoiłem burmistrza pytaniami o stan finansów. W miarę jak czas upływał, mnie lat przybywało. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że mogę nie doczekać się realizacji tego projektu. W takiej sytuacji koła łopatkowe od Traugutta zgniją w pokrzywach w pobliżu domu Henia Skoczka. By temu zaradzić postanowiłem znaleźć jakiegoś „substytuta”, który podjąłby się kontynuować starania o budowę pomnika –zabytku starej techniki. Odpowiedniej osoby nie musiałem szukać, gdyż w pobliżu mieszkał znany mi od lat Tadeusz Strzępek.
Znalazł on w pobliżu Puław niezamieszkały budynek dawnej leśniczówki. Stał on w szczerej pustyni, gdyż rosnący ongiś wokół las masztowych sosen został skutecznie zatruty toksycznymi wyziewami z nowo wybudowanych zakładów azotowych. Niepotrzebny budynek nadleśnictwo sprzedało Tadeuszowi Strzępkowi, który po rozbiórce przewiózł go do Męćmierza a następnie wspólnie z Rudolfem Buchalikiem ów dom postawili. Tadeusz Strzępek żyje z pracy własnych rąk i umysłu, nigdy nie podpisywał tzw. listy obecności. Po ukończeniu studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przez pewien czas zajmował się ceramiką artystyczną wypalaną we własnym piecu. Do budowy tego pieca przekazałem mu komplet kształtek szamotowych. Obecnie zajmuje się projektowaniem, malarstwem, remontami domów i ich wyposażaniem. W przedstawionej sytuacji nie dysponuje nadmiarem wolnego czasu, a mimo to bierze udział w różnych patriotycznych akcjach.
Od zamieszkałego w Puławach Kazimierza Parfianowicza, wybitnego historyka i znawcy Powstania Styczniowego, dowiedział się o historii i symbolice krzyża stojącego przy rozstajnych drogach obok lasu na Albrechtówce. Z przekazów historycznych wynika, że w tym miejscu zgromadzili się powstańcy z Kazimierza Dolnego i studenci z Instytutu Politechnicznego i Rolniczo –Leśnego z Puław, wśród nich byli Adam Chmielowski (późniejszy Brat Albert) i Maksymilian Gierymski. Powstańcy zgromadzili się w tym miejscu przed przeprawą przez rzekę Wisłę. Ten historyczny krzyż był bardzo zniszczony, więc Tadeusz Strzępek postanowił go odnowić. Za uzyskane ze zbiórki fundusze zakupił potrzebne materiały, opłacił pomocnika i zamówił pamiątkową tablicę granitową. Następnie po oczyszczaniu z resztek starej farby krzyż został pomalowany a wokół zasadzono drzewa. W 150 rocznicę Powstania Styczniowego w styczniu 2013 przy krzyżu zgromadziła się młodzież szkolna i starsi mieszkańcy Kazimierza Dolnego na okolicznościowej uroczystości.

ss-traugutt-na-mieliznie-2

Apel pod powstańczym krzyżem młodzieży z Kazimierza Dolnego, 20 stycznia 2013.

Byłem więc pewien, że pan Tadeusz jest właściwą osobą, która w razie potrzeby, może kontynuować sprawę instalacji kół. Na moją propozycję współpracy wyraził zgodę. W czasie wspólnej wizyty u burmistrza Grzegorza Duni przedstawiłem Tadeusza Strzępka, jako mojego pomocnika i ewentualnego następcę. Odtąd na zmianę -przynajmniej raz na kwartał wypytywaliśmy burmistrza o możliwości finansowe miasta. Czas upływał i nie widać było żadnych oznak poprawy koniunktury. Wydawało mi się, że muszę władzę w jakiś sposób zdopingować. W tym celu napisałem artykuł o charakterze dydaktycznym. Poniżej przytaczam fragmenty tego opracowania.
Miasto Kazimierz Dolny powstało, rozwinęło się i wzbogaciło dzięki bliskim i silnym związkom z rzeką Wisłą. O dawnej świetności miasta świadczą relikty minionej epoki w postaci nielicznych ocalałych z zagłady spichrzów zbożowych. W okresie najlepszej koniunktury dla handlu zbożem, w XVI- XVII w istniało 30-40 spichrzów. Usytuowane były wzdłuż brzegu rzeki na długości ok 3 km, tworząc najdłuższy port śródlądowy w Polsce. Koniec tej świetnej epoki datuje się od roku 1656, w którym szwedzkie wojska spaliły miasto i zamek. Wielokrotne próby podźwignięcia miasta z upadku, podejmowane min przez króla Jana III Sobieskiego w 1677roku, przynosiły efekt krótkotrwały. Niweczyły go powtarzające się wojny. Ostateczny kres koniunkturze miasta przyniósł brak zainteresowania polskim zbożem w krajach zachodniej Europy. Niekorzystny wpływ na sytuację ekonomiczną miał podział rzeki Wisły pomiędzy trzy państwa zaborcze. Jakby dla przypieczętowania tej złej passy w dziejach miasta, zmienił się przebieg koryta rzeki Wisły. Koryto przesunęło się w kierunku północnym od kilkudziesięciu do kilkuset metrów, pozostawiając spichrze w głębi suchego lądu.
Następnie piszę o poprawie koniunktury wskutek wprowadzenia boczno kołowych parostatków, oraz o ich zagładzie i wreszcie opisuję walory kół łopatkowych od parostatku Traugutt użytych w charakterze pomnika. Niezwykle harmonijny kształt tych kół, przypomina nowoczesną, abstrakcyjna rzeźbę, ale jest jednocześnie zabytkiem dokumentującym osiągnięcia techniczne naszych przodków i przypominającym historię wiślanych parowców a w szczególności ,,Traugutta”. Trzeba sobie zdać sprawę z tego podwójnego znaczenia symboliki tego obiektu. Wymienione tu walory kół powinny być odpowiednio wyeksponowane w przestrzeni publicznej tj. pełnić rolę pomnika.
Miasto Kazimierz Dolny położone w dolinie między wzgórzami pokrytymi bujną roślinnością, jest już tak wyposażone przez naturę, że można by sądzić, iż jakieś sztuczne przyozdobienia w postaci pomników nie są potrzebne. Lecz koła łopatkowe od parostatku Traugutt nie są zwykłym, pomnikiem. Stanowią zabytek starej kultury technicznej naszych przodków, dokumentującym związek miasta z rzeką Wisła. Usytuowane nad wypełnionym wodą basenem -fontanną, wprowadzą niezwykle atrakcyjny czynnik, jakim jest woda. Tym bardziej, że rzeka Wisła została -tym razem przez człowieka -odizolowana od miasta. Oddzielona od niego wysokim wałem jest całkowicie niewidoczna. W ten sposób miasto Kazimierz Dolny straciło swą największą atrakcję. Żeby zobaczyć Wisłę trzeba wdrapać się na wysoki wał. Na wykonanych przez Stanisława Magierskiego fotografiach, widać jaką rolę odgrywała Wisła w życiu mieszkańców miasta Kazimierza Dolnego.

ss-traugutt-na-mieliznie-3

ss-traugutt-na-mieliznie-4
…cd. nastąpi.
Stefan Przesmycki, Lublin 10.01.2015

Czytany 7973 razy

Komentarze

+8
#10 Inga 17-01-2015 20:15
Mięćmierz piękna, a nawet bajkowa wioseczka,która emanuje spokojem, ciszą, niepowtarzalnym miejscem. Mogłabym spędzać w niej cały rok niestety moja praca mi na to nie pozwala. Współczuję tylko mieszkańcom bo takiej drogi dojazdowej i ścieżki do wioseczki nie ma chyba w całej UE. Ludzie są tam cudowni pełni entuzjazmu i nadziei na szansę nowej drogi. Życzę im im wszystkiego najlepszego i jak najszybciej nowej drogi dojazdowej.
-7
#9 grymas50 17-01-2015 16:32
Cytuję zasmucony:
Miło że powstał ten pomnik wizualnie to przyznam wam że jest kiczowaty i wygląda jak część od maszyny rolniczej.historia tego statku jest piękna.Ktoś kto to zaprojektował niech zmieni zawód lub przeniesie się do muzeum w ryku bo tam są eksponaty tego typu.

www.youtube.com/.../
-5
#8 grymas50 17-01-2015 08:25
Mięćmierz

Mięćmierz, czasem Męćmierz – część miasta Kazimierz Dolny w województwie lubelskim, w powiecie puławskim{{subst:user:sto/mz1}}

Miejscowość położona jest nad brzegiem Wisły, 3 km na południowy zachód od centrum Kazimierza Dolnego."
Przez takie " czasem Męćmierz" dochodzi do wielu niezreczności i gmatwaniu historii. Oznaczenie nazwy, nazwy w przewodnikach turystycznych, folderach a nawet napis na monumencie upamiętniajacym przywóż arrasów z Krakowa do Miećmierza powoduje ZAMAZYWANIE faktu. Na Kamieniu wyryto " Męćmierz"
Mam przed sobą opracowanie Jadwigi Teodorowicz - Czaplińskiej " Kazimierz Dolny". Na stronie 84 jest fragment mapy " Rzeka Wisła" sporządzonej w zwiazku z zamieroną jej regulacją 1858. Wydaje się, że oznaczono " Mięćmierz"., cchociaż nie jestem pewien
Jest też imie staropolskie Męćmir, a więc wszystko przemawia za Męćmierzem, ale w wykazie miejscowości jest MIĘĆMIERZ.
-1
#7 zasmucony 16-01-2015 23:04
Miło że powstał ten pomnik wizualnie to przyznam wam że jest kiczowaty i wygląda jak część od maszyny rolniczej.historia tego statku jest piękna.Ktoś kto to zaprojektował niech zmieni zawód lub przeniesie się do muzeum w ryku bo tam są eksponaty tego typu.
+8
#6 Tadeusz z Męćmierza 16-01-2015 22:57
Panu Grymasowi (pierwszy wpis) wyjaśniam: W kwitach jest teraz napisane Mięćmierz (to błędna nazwa!), ale jeszcze 20 lat temu wszędzie pisano Męćmierz. Jakiś urzędnik chyba się pomylił? I tak zostało Mięćmierz...
Ze źródeł: "Nazwa Kazimierz pochodzi od imienia księcia sandomierskiego Kazimierza Sprawiedliwego.
Żeby zrozumieć, co oznacza to imię, trzeba cofnąć się do słowiańskiego źródłosłowia Kazi-mir, czyli ten co niszczy (kazi) pokój. Współcześnie przyjęta forma staropolskiego imienia męskiego Kazimir (z odmiankami Kazimirz, Kazimiar, Kazimier, Kaźmir), składającego się z członów: Kazi- („niszcz, psuj, niwecz” od kazić „niszczyć, psuć”, porównaj współczesne od-kazić „od-psuć”) i -mir („pokój, spokój”). Oznacza „ten, który (niech) niszczy pokój” – niszcz pokój!
= kaź mir! (staropolskie kazi mir!). Kazimierz to imię dynastyczne Piastów; pierwszym Kazimierzem wśród Piastów był Kazimierz Odnowiciel, syn Mieszka II i Rychezy.
We wszystkich językach słowiańskich mir oznacza pokój.
Podobną nazwę ma pobliska osada rybacka Męćmierz –od Męci mira, czyli od tego, co mąci pokój.
Męcimir był synem z nieprawego łoża księcia Kazimierza Sprawiedliwego.
Książę nadał swojemu niesfornemu synowi w lennie dochodową osadę koło Kazimierza.
Mieszkańcy tej osady, nazwanej potem Męćmierz trudnili się rybołówstwem, flisactwem i przeprawianiem karawan handlowych przez Wisłę do Janowca -co przynosiło im znaczne dochody. Przeprawa w tym miejscu istniała od setek lat, jak nie od tysiącleci"...
-5
#5 grymas50 16-01-2015 18:43
"Miasto Kazimierz Dolny położone w dolinie między wzgórzami pokrytymi bujną roślinnością, jest już tak wyposażone przez naturę, że można by sądzić, iż jakieś sztuczne przyozdobienia w postaci pomników nie są potrzebne. Lecz koła łopatkowe od parostatku Traugutt nie są zwykłym, pomnikiem. Stanowią zabytek starej kultury technicznej naszych przodków, dokumentującym związek miasta z rzeką Wisła. Usytuowane nad wypełnionym wodą basenem -fontanną, wprowadzą niezwykle atrakcyjny czynnik, jakim jest woda. Tym bardziej, że rzeka Wisła została -tym razem przez człowieka -odizolowana od miasta. Oddzielona od niego wysokim wałem jest całkowicie niewidoczna. W ten sposób miasto Kazimierz Dolny straciło swą największą atrakcję. Żeby zobaczyć Wisłę trzeba wdrapać się na wysoki wał. Na wykonanych przez Stanisława Magierskiego fotografiach, widać jaką rolę odgrywała Wisła w życiu mieszkańców miasta Kazimierza Dolnego."
Kiedy przejeżdżam NIEODPARCIE kieruje swój wzrok. Podziwiam .
Dzięki.
-5
#4 grymas50 16-01-2015 18:38
"By temu zaradzić postanowiłem znaleźć jakiegoś „substytuta”, który podjąłby się kontynuować starania o budowę pomnika –zabytku starej techniki. Odpowiedniej osoby nie musiałem szukać, gdyż w pobliżu mieszkał znany mi od lat Tadeusz Strzępek."
-7
#3 grymas50 16-01-2015 18:33
"Nie bez znaczenia jest to, że w tym miejscu istnieje większa możliwość zabezpieczenia metalowego obiektu przed złodziejami złomu. Zwiększaniu stopnia bezpieczeństwa mogłaby służyć zamontowana w odpowiednim miejscu kamera. "
haha. Złodzieje mają swój HONOR. W tym momencie zwany on jest PATRIOTYZMEM.
Daje głowę. Nikt "Romualda" nie ukradnie, a jak ukradnie to "da głowę".
-3
#2 grymas50 16-01-2015 18:27
"A oto mamy w Kazimierzu cudowne urządzenie, dowód myśli inżynierskiej, mogące jednocześnie być atrakcyjną rzeźbą. Warto sobie zdać sprawę z podwójnego znaczenia symboliki tego obiektu. Jest to jednocześnie zabytek techniki i przypomnienie historii wiślanych parostatków ,,Traugutta „ w szczególności. Ale koła łopatkowe powinny być właściwie wyeksponowane, po prosty stać się pomnikiem. Tą myślą podzieliłem się z panem Henrykiem Skoczkiem, aby słyszeć w odpowiedzi, że z taką właśnie nadzieją ratował ostatnia pamiątkę po parostatku ,,Traugutt”"
Czytalem o odznace " Zasluzony dla Kazimierza Dolnego". Sa one jeszcze wręczane ?.
-2
#1 grymas50 16-01-2015 15:53
Panie Stefanie
:"Ponad 40 lat temu nabyłem w Męćmierzu kawałek ziemi, na której postawiłem przeniesioną z Dębowego Lasu chałupę."
" Traugutt" znalazł godne miejsce. Dzięki i też miedzy innymi dlatego nisko sie kłaniam.
Może by tak wreszcie USTALIĆ. Męćmierz ?. Mięćmierz ?
Płaci Pan podatki ?. Co pisze we " kwitach" ?
ps. napisy drogowe " Męćmierz" już wyblakły przez co są OBSKURNE. Czas je odnowić, ale z JAKIM NAPISEM ?. Panie Burmistrzu. Czas to wyjaśnić.

Dodaj komentarz