Wydrukuj tę stronę

Wypasione priorytety.

Oceń ten artykuł
(14 głosów)

Budowa portu jachtowego to inwestycja w ramach projektu „Wykorzystanie walorów rzeki Wisły". Założeniem przedsięwzięcia było stworzenie na terenie Puław, Kazimierza Dolnego i Janowca konkurencyjnych i innowacyjnych produktów turystycznych. Jak wiemy na Kazimierz przypadł ochłap z pańskiego stołu, tj. około 5% środków ogólnej sumy projektu. W kazimierskim wymiarze projekt przewiduje oprócz „makro toalet” (za 1.3mln zł; metr kwadratowy kazimierskich toalet przekracza koszt budowy krytego basenu (sic!) - bez ornamentów i złotych polichromii), budowę potu jachtowego, a także zagospodarowanie bulwaru z fragmentem drogi na ulicy Sadowej.

Zastanawiałem się, dlaczego w projekcie uwzględniono jedynie fragment ulicy, która na całej długości wymaga remontu. Odpowiedzi chyba należy szukać w pomyśle sprzedaży Amfibaru. Prawdopodobnie chodziło o stworzenie korzystnego entourage dla przyszłego inwestora, który zapewne będzie budował kolejny hotel w miejscu, gdzie przez ponad 30 lat słynne zapiekanki były chlubą miasta. Niepokojące jest też to, że w programie „Wykorzystanie walorów rzeki Wisły” nie uwzględniono zagospodarowania całego terenu związanego z obsługą ruchu turystycznego na Wiśle, tj wykonanie drogi na ulicy Słonecznej do przeprawy promowej, a także infrastruktury drogowej Granicznik-Krakowska, zapinającej ruch komunikacyjny w tej części miasta. Uważam, że wykonanie zimowiska dla statków, czy też budowa nabrzeża portowego, powinno być priorytetem. To ciekawe, dlaczego w mieście, które posiada największą flotę śródlądową w Polsce – nie ma portu dla statków turystycznych i gondoli, czy też zimowiska dla statków. Wyobraźcie sobie Państwo Okęcie bez zaplecza. To musi zastanawiać. Nie ma miejsca dla statków, które powinny znaleźć schronienie przy dużych wodach i w okresie zimy!

Przez takie zaniedbanie WZMiUW w Lublinie postawił ultimatum. Nie ma portu - nie ma statków! Został jeszcze rok. Jeśli w tym czasie nie zostanie wykonane nabrzeże, obsługa ruchu turystycznego na Wiśle w Kazimierzu przestaje istnieć. Natomiast w Puławach, gdzie praktycznie nie ma turystyki Wiślanej, inwestuje się kilkadziesiąt milionów złotych w infrastrukturę portową, a na Kazimierz przypada kwota ok. 3 mln złotych... Środki zostały rozdysponowane nieracjonalnie, nie uwzględniając obecnych potrzeb miasta. Port jachtowy jak już wielokrotnie podkreślałem, to inwestycja mająca zaspokoić potrzeby wąskiej grupy osób. Chociaż sam pomysł zagospodarowania tego fragmentu nabrzeża słuszny i potrzebny, to należy zadać pytanie, kto ustala w tym mieście priorytety inwestycyjne, bo sądząc po „owocach”…

Czy komuś zależy na tym, aby w mieście nie było turystyki Wiślanej? Trudno uwierzyć, że obecny burmistrz z własnej woli podjął takie fatalne i zgubne w skutkach decyzje. Otóż w mojej ocenie burmistrz otoczył się ludźmi, którzy chcą z miasta wyeliminować turystów i robi się to stopniowo, ale konsekwentnie. Uważam, że o tym co w mieście ma powstać decyduje grupa osób, która tylko w weekendy przyjeżdża „wypasionymi wozami” do Kazimierza i relaksuje się w „wypasionych” willach, pobudowanych na skraju wąwozu, bądź w innym niegdyś atrakcyjnie krajobrazowo miejscu. A wieczorkiem przyjemny spacer bulwarem, w kojącej ciszy oświetlonej korowodem latarni…

Warto zwrócić uwagę na szczegół, który dobitnie pokazuje siłę rażenia tych wpływowych osób. Wróćmy do zimowiska dla statków. Sprawa ta była procedowana w 2004 roku. W tym czasie podjęto słynną już uchwałę nr 105/04, gdzie podjęto temat zimowiska. Otóż w czasie procedowania zmian w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, dotyczących zimowiska dla statków w byłym porcie w kamieniołomach, stanowisko władz miasta było jednoznaczne. Nie chcemy zimowiska, czyli docelowo nie chcemy statków w Kazimierzu. Instytucje i organa wydały negatywne opinie w tym zakresie (poza królem i znajomymi obecnego burmistrza). Wojewódzki konserwator zabytków, zawarł swoje stanowisko w piśmie z dnia 26 lipca 2004, którego fragment przytaczam: „Działka nr 799 Rzeka Wisła Mięćmierz Okale. Nie dopuszcza się przekwalifikowania tego obszaru dla funkcji zimowiska jednostek pływających zajmujących się obsługą ruchu turystycznego na rzece Wiśle. Zgodnie z wnioskiem projektowane na tym terenie inwestycje wiązałyby się z pogłębieniem oczka wodnego oraz zabetonowaniem kilku kół cumowniczych. W opinii urzędu konserwatorskiego wprowadzenie jakichkolwiek antropogenicznych ingerencji w naturalny teren zbocza wzgórza Albrechtówki spowoduje utratę jego obecnej wartości jako terenu pobrzeża Wisły kształtowanego jedynie przez warunki naturalne o wybitnych walorach krajobrazowych”.

W podobnym tonie wypowiadała się Gminna Komisja Architektoniczna - organ doradczy burmistrza. Dla wyjaśnienia dodam, że koła cumownicze to urządzenia wielkości kartki papieru A4, patrz zdjęcie nr 1. Po drugie, pogłębienie oczka wodnego polegać miało na odmuleniu dna, które przez ostatnich 40 lat zostało zamulone. Po wtóre, konserwator oraz inne instytucje z gminnymi na czele, zapomniały, że terenu kamieniołomów nie kształtowała natura, a dynamit.

Komisja urbanistyczna w zależności od potrzeb i „widzimisię” burmistrza może swoją opinię wydawać dowolnie, oczywiście w zależności od potrzeb ją zmieniając (tak jak obecnie jest ze studium). Otóż te szacowne gremia z uporem maniaka podkreślały, że koła cumownicze będą kolidowały z krajobrazem. Minęło kilka lat. Pani konserwator jest ta sama, co kilka lat temu (niczym prezydent przyjaznego mocarstwa). Popatrzcie Państwo na port jachtowy. Praktycznie w centrum, nikomu nie przeszkadzają monstrualne 5 metrowe larseny (patrz zdjęcia poniżej). Nikt nie protestuje! Port jachtowy wygląda tak, jakby do miasta miał zawitać transatlantyk Queen Mary 2.Ta perspektywa czasu i priorytetów pokazuje dobitnie, kto decyduje o kształcie i kierunkach rozwoju miasta.

J.K.

 

Czytany 4541 razy