Płaćcie! Ale za co?
W ostatnim numerze Tygodnika Powiśla zamieszczono artykuł „Czy Kazimierz Dolny będzie musiał zapłać gigantyczne odszkodowanie inwestorowi?” Anna Filipowska pisze, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie stwierdził, że Gmina Kazimierz uchwalając studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego naruszyła interes spółki Zana House. Chodzi o teren niedoszłej inwestycje na Krakowskiej. W sponsorowanym – jak się wydaje – artykule, Filipowska ustami adwokata spółki, straszy Gminę poważnymi konsekwencjami finansowymi. Jak czytamy, wyrok WSA otwiera inwestorom możliwość ubiegania się o odszkodowanie. Adwokat już zleca biegłym oszacowanie strat jakie spółka poniosła. Jednocześnie zapowiada skierowanie sprawy do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oto mamy przykład, jak porażkę można przedstawić jako sukces...
O wiarygodności redaktor Filipowskiej i skuteczności słynnego mecenasa z Warszawy była mowa wielokrotne. Szkoda też czasu na szukanie powodów dla których dotychczas milczący mecenas Bartłomiej Hejnar odzyskał głos i udzielił komentarza takiemu wiarygodnemu pismu. Sprawa jest w tej kwestii jasna i klarowna – przynajmniej dla mnie.
O przegranej Zana House przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym była mowa na grudniowej sesji Rady Miejskiej https://umkazimierzdolny.bip.lubelskie.pl/upload/pliki//Protokol_Nr_XXVI-16_sesji_RM.pdf. Przypomnę, że Zana House żądało uchylenia studium w całości. Na wspomnianej sesji Burmistrz Pisula oraz Przewodniczący Guz poinformowali nas o rozmowach jakie prowadzą z Zana House. Zasugerowano nawet zakopanie topora wojennego. Obaj panowie wyrazili chęć zorganizowania spotkania z przedstawicielami spółki, by mogli zaprezentować swoje plany. Wspomniano także o piśmie, jakie spółka skierowała do władz w sprawie wieloletniej dzierżawy lub kupna kamieniołomu. Zachęcam do przypomnienia sobie artykułu komentującego tamte wydarzenia: http://www.januszkowalskikazimierz.pl/z-miasta/kilka-slow-refleksji-na-temat-sprawy-kamieniolomu-z-zana-house-w-tle.html
W całej sprawie uderza brak spójności w tym co mówi spółka, przynajmniej w relacji Burmistrza, ze słowami mecenasa zawartymi w gazecie. Z jednej strony właściciele spółki proponują dialog z miastem, przedstawienie dalekosiężnych planów i współpracę, a kilka tygodni później pada jasna deklaracja - idziemy do sądu: i po pieniądze, i dalej walczyć o uchylenie studium. Oczywiście słowa te padają w niezbyt wiarygodnej gazecie, ale jednak...
Za co więc chce odszkodowania spółka? Studium nie jest aktem prawa miejscowego. Ważny jest plan. Pamiętajmy, że spółka podjęła już próbę realizacji inwestycji. Pomimo przychylności Konserwatora sprawa póki co przepadła, ponieważ Minister uchylił decyzję zezwalającą na rozpoczęcie robót. Stanowisko Ministra było jasne - to co chcą zbudować jest sprzeczne z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Każdy racjonalnie myślący inwestor, gdyby naprawdę chciał coś zbudować, dążyłby do dialogu. W naszym przypadku chodzi o dialog pomiędzy spółką a Radą Miejską. Skoro jeden organ wypowiedział się kategorycznie, że plany spółki są sprzeczne z ustaleniami planu, są dwa wyjścia. Albo można zmienić plan (i do tego potrzebna jest Rada), albo inwestor powinien zmienić projekt. Tak się jednak nie dzieje. Inwestor twierdzi, że obecnie obowiązujący plan jest dla niego dobry, chodź na podstawie tego planu nie może zrealizować inwestycji. Mało tego straszy milionowymi odszkodowaniami, za niemożność zbudowania czegoś, co jest niezgodne z przepisami. A może najłatwiej byłoby zmienić plan, tak by usunąć zapisy, które obecnie nie pozwalają na rozpoczęcie budowy. O tym jednak mecenas nie mówi.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Z pewnością o pieniądze. O co jeszcze nie wiemy.
J.K
Komentarze
Hipolicie pieprzycie. Już mecenas razem z dziennikarką straszyli i co? Artykuł to kolejna wrzutka bez pokrycia, której celem jest zmiękczenie Rady i burmistrza. Ot tyla.
Sugerujesz,że jakby nie szum..... to dało by się "inwestycję"przepchnąć?
A co mają powiedzieć.
Dewelocwaniak dostał po tyłku w sądzie i od ministerstwa. Teraz się miota i odwołuje sie do koejnych instancji. Pani wielce wiarygodna dzienikarka AF dezinformuje na zlecenie tak zwanego mecenasa i TW Plastyka. O czym poinformował JK w powyższym artykule.
Ciekawe tylko ile dostaje TW Plasyk i AF za swoje zadania
Dlaczego siedzicie cicho tacy wygadani a za razem tacy milczący.
Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego nie jest aktem prawa miejscowego to po pierwsze, po drugie aktem prawa miejscowego jest Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego,którego jeszcze nie ma, po trzecie inwestor gdyby chciał naprawdę budować to budowałby w oparciu o obowiązujący MPZP bodajże z 2003r, który wyraźnie mówi, że obiekt jaki zaproponował inwestor jest niezgodny z prawem, co potwierdził Minister KUltury.
W mojej ocenie od samego początku inwestor chce puknąć gminę na kasę, a raczej na kamieniołomy.
W podobnych sprawach zapadło wiele wyroków o odszkodowanie. Poczytajcie np. wyrok o 40 mln zł odszkodowania Sądu Najwyższego z dnia 22.11.2013 Sygn. akt II CSK 98/13
Dziennikarka nie figuruje w rejestrze skazanych w przeciwieństwie do autora tego bloga, który spędził tam na liście kilka ładnych lat . Tyle w temacie. A to, że cytuje w artykule uzasadnienie wyroku sądu, a nie opowiada jak Kowalski dyrdymały to chyba dobrze. Skoro Sąd Okręgowy uznał, że gmina naruszyła interes prawny inwestora to tak jest. I faktycznie Zana ma otwartą drogę do odszkodowania. Byliby ostatnimi durniami, gdyby z tego nie skorzystali. Mamy tak głupią władzę, że ręce opadają. Może jak zapłaci parę baniek to oprzytomnieje.[/quot
Ale figurowała w Krajowym Rejestrze Karnym. A teraz po przegraniu sprawy w Sądzie Gospodarczym ukrywa się przed komornikiem. I to są fakty.
Widać chłopie, że nie masz pojęcia jak to działa. Wyrok faktycznie z grudnia, ale uzasadnienie sąd sporządza po wielu tygodniach na życzenie strony.Tak to działa. Nie doszukuj się spisku tam, gdzie go nie ma.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.