Studium w końcu uchwalone.

Oceń ten artykuł
(10 głosów)

Blisko 10 lat właściciele działek położonych w gminie Kazimierz Dolny czekali na uchwalenie fundamentalnego dla planowania przestrzennego dokumentu - Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. Rekord jeśli chodzi o długość procedowania z pewnością został pobity. Tylko czy o to chodziło? Niektórym osobom na czele z byłym burmistrzem panem Grzegorzem Dunią z pewnością tak. Zmęczyć, zniechęcić, odstraszyć to cele jakie w moim przekonaniu przyświecały grupie osób żywo zainteresowanej tym, aby w Kazimierzu i okolicy działki posiadali tylko nieliczni. Wszakże zgodnie z regułami wolnego rynku im mniejsza podaż, czyli im mniej działek budowlanych na rynku tym wąska grupa „szczęśliwców” zwanych też „przyjaciółmi królika” mogła osiągnąć wyższe ceny, a co za tym idzie wyższe prowizje od sprzedaży…   Celowo prześledziłem wiele tego rodzaju dokumentów uchwalanych na terenie Polski i nigdzie nie trwało to tak długo! Niechlubny fakt rekordowego procedowania potwierdziły również obecne na zaproszenie grupy radnych dwie pracownice naukowe  z Uniwersytetu Warszawskiego, które w lipcu 2013r spotkały się z Mieszkańcami w kazimierskim KOKPiTcie.  Podany wówczas przykład jednej z gmin na południu Polski, leżącej w Parku Narodowym, która musiała uzgadniać swoje Studium z samorządem słowackim i zamknęła całą procedurę w półtora roku był wielce wymowny i przekonujący.    To co w innych miastach, gminach zajmuje rok, góra dwa, u nas trwało bez mała dziesięć lat.  Swoiste kuriozum. Okazuje się jednak, że również i w naszej gminie można było ws. Studium działać szybko i sprawnie. Proszę zauważyć, że pierwsze wyłożenie publiczne miało miejsce dopiero w 2011r, a więc 6 lat po przystąpienia do prac. Co zatem przez te sześć lat  zrobiła ówczesna rada? Co zrobił ówczesny burmistrz Grzegorz Dunia? Ile złożono pism, ile było zapytań i interpelacji w tej sprawie?. Przez sześć lat  od 2005 do 2011r nie zrobiono nic lub prawie nic!  Ówcześni radni byli usypiani pięknymi słówkami złotoustego pana Grzegorza. Sytuacja zmieniła się radykalnie w kadencji 2010 – 2014. Znaleźli się wówczas radni, którzy pytali, pisali i działali. A jednocześnie domagali się o jasne, czytelne i jakże ważne - jednakowe dla wszystkich kryteria przekształcania kazimierskiej ziemi. To w kadencji 2010-2014, Studium w ciągu tylko trzech lat było wykładane do publicznej wiadomości dwukrotnie (nie licząc pierwszego wyłożenia)! Można było? Można! Między bajki należy zatem włożyć tłumaczenia o 6 letnim oczekiwaniu na pierwsze wyłożenie spowodowane rzekomo zmianami przepisów.  Faktem na który należy zwrócić również uwagę to to jak zmieniała się liczba terenów budowlanych w kolejnych wyłożeniach. Przypomnę zatem, iż w czasie publicznych wyłożeń

w 2011r było 306 terenów budowlanych,

w 2013r było 320 terenów budowlanych,

w 2014 aż 562 tereny budowlane.

Jak łatwo policzyć wzrost terenów budowlanych w porównaniu z pierwszym wyłożeniem nastąpił, aż o ponad 70% Oczywiście samo się to nie zrobiło. Jeśli prześledzicie Państwo uważnie blog to około 30 % artykułów zostało poświęconych Studium, a raczej patologiom z jakimi przyszło się zmierzyć grupie uczciwych radnych. Pisma, petycje, maile, wizyty w Lublinie, marsz do Wojewody przyniosły rezultat.  Z perspektywy czasu nie powiem, że było lekko, łatwo i przyjemnie.  Ciężka była to batalia wymagająca odwagi, wiary, cierpliwości jak również dużej znajomości psychologii. Przyszło się nam zmierzyć nie tylko z machiną urzędniczą i procedurami, ale przede wszystkim z niewidzialną grupą wpływowych osób  dążącą do zmarginalizowania rdzennych Mieszkańców. Bardziej wtajemniczeni, nie wiem czy słusznie, nazywają ową grupę osób „warszawką” Wprowadzenie dla tych osób sztucznych zapisów, z pogwałceniem procedur, a dotyczących ustanowienia określonych form ochrony przyrody, co w decydujący sposób ograniczało możliwości przekształcania ziemi w Mięćmierzu czy Okalu, to tylko próbka ich możliwości... Przy Studium nie odbyło się też bez intryg, manipulacji czy prowokacji mających zdyskredytować tych radnych dla których interes gminy i Mieszkańców był najważniejszy i priorytetowy. Taką próbką sił i możliwości było bez wątpienia nagrywanie moich  czy też Janusza prywatnych rozmów.  (Nie) przypadkowo nagrana rozmowa  została upubliczniona w Tygodniku Powiśla dopiero po kilku miesiącach od nagrania, a  tuż przed wyłożeniem Studium w 2013r. Dlaczego tak „ jednostronnie wyczulona” w kwestiach etycznych pani redaktor Filipowska nie upubliczniła tej  rozmowy od razu? Dlaczego zwlekała z publikacją przez kilka miesięcy?  Co chciano w ten sposób osiągnąć? Zapewne to, o co przez szereg miesięcy toczyła się zakulisowa gra – Suszek siedź cicho.  Cicho nie siedziałem, nie dałem się zaszantażować. Co więcej moja prowokacyjna wypowiedź pozwoliła na dekonspirację części osób i misternie tkanych od wielu miesięcy intryg wokół mojej osoby.  Dalej zabiegałem o uczciwe zasady przekształcania kazimierskiej ziemi. Pieszy marsz do Wojewody nagłośniony przez media był kolejną cegiełką na drodze do uwzględnienia interesu Mieszkańców w Studium. Upływający czas kiedy na światło dzienne wychodzą nowe fakty pokazuje że właściwe oceniliśmy z Januszem sytuacje, jak również osobę/y kopiące pod nami dołki.   Zapewne (nie) przypadkowo  po przegranym procesie jaki toczył się w Sądzie Rejonowym w Puławach o kierowanie względem mnie gróźb karalnych, gdzie oskarżona i uznana za winną pani redaktor Filipowska broniła się sama, w postępowaniu apelacyjnym będzie ją reprezentowała znana warszawska kancelaria. Nie adwokat z Puław, Lubina, ale aż z Warszawy. Jak mawiają doświadczeni, dobrze znający życie ludzie  trzeba mieć gruby portfel, albo szczęście. Z uwagi na toczący się obecnie w Sądzie Gospodarczym proces o zapłatę zaległych za druk gazety kilkudziesięciu tysięcy złotych należności  domniemuję, że pani redaktor zalicza się do grona szczęśliwców. Czy to ta sama grupa szczęśliwców o których pisałem na początku artykułu, oceńcie Państwo sami.

Celowo przestawiam obok spraw merytorycznie związanych ze Studium również niewielki fragment jego kulis, aby choć w części zobrazować Państwu w jakich warunkach i okolicznościach  pracowały osoby którym zależało na Mieszkańcach. Oczywiście można było dla przysłowiowego spokoju przyklaskiwać burmistrzowi Duni, można było udawać, że się nic nie widzi i nic nie wie co się wokół dzieje. Tak by było najwygodniej. Tylko czy wówczas byłoby blisko 600 terenów budowlanych? Z pewnością nie. Dziś z podniesioną głową mogę powiedzieć, że sprawując mandat radnego zrobiłem wszystko aby w Studium zadbać o interes Mieszkańców. Wbrew połajankom, krzykom, tupaniom itd zarzutom o populizm i Bóg wie o co jeszcze udało się wywalczyć, tak wywalczyć (to najodpowiedniejsze w tym kontekście słowo) przyzwoitą liczbę terenów budowlanych. Otwarta nadal pozostaje sprawa Miejskich Pól jak również sprawa terenów położonych bliżej niż 100m od rzek i cieków wodnych. Można był także przyjąć okrojone i zarezerwowane dla wybrańców Studium już w 2011r jak chciał tego pan Grzegorz Dunia i cześć radnych. Zgłoszony wówczas przez radnego Kowalskiego wniosek o uchwalenie na tej samej sesji Studium i podjęcia uchwały o nowym Studium nie zyskał akceptacji włodarza i części radnych. Tym samym pokazując prawdziwe intencje ówczesnej kazimierskiej władzy.

Dziś Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta i Gminy Kazimierz Dolny zostało uchwalone. Zgodnie z obietnicami władz w najbliższym czasie ma być podjęta uchwała o nowym Studium, które w głównej mierze obejmie właścicieli Miejskich Pól oraz terenów położonych bliżej niż 100m od rzek i cieków wodnych. Być może równocześnie będą trwały prace nad Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego oraz nowym Studium. Jest duża szansa, że w tej kadencji taki scenariusz zostanie zrealizowany, co z pewnością przełoży się na rozwój gminy i wzrost tak potrzebnych dochodów, z tytułu podatków. 

Rafał Suszek

Czytany 3526 razy

Komentarze

+4
#4 małojec 26-03-2015 11:53
Cytuję sfrustrowany:
To jest poniżenie demokracji! to co za burmistrza Duni było złe, było blokowane i atakowane w kampanii wyborczej dziś okazuje się sukcesem burmistrza Pisuli! Ile głosów uzyskała obecna władza krytykując to studium i obiecując że nie pozwolą go uchwalić .... pewnie większość.

Właśnie sukcesem burmistrza Pisuli, Rady było uchwalenie Studium.Zrobili to w niespełna 3 miesiące po zaprzysiężenia.Burmistrz "ten niedoświadczony"Musiał od początku wszytko sprawdzić i przeanalizować całe studium.Burmistrz Pisula zrobił,to w trzy miesiące.Burmistrzowi Dunii zajęło to 10 lat.
Ciśnie się na usta myśl....
Przyszedłem,zobaczyłem uchwaliłem..... :lol: .
-12
#3 sfrustrowany 25-03-2015 07:28
To jest poniżenie demokracji! to co za burmistrza Duni było złe, było blokowane i atakowane w kampanii wyborczej dziś okazuje się sukcesem burmistrza Pisuli! Ile głosów uzyskała obecna władza krytykując to studium i obiecując że nie pozwolą go uchwalić .... pewnie większość.
+14
#2 $$$ 24-03-2015 07:37
"warto było czekać na tak piękne czasy, warto było czekać, klepiąc biedę tyle lat"
+13
#1 Dominik 23-03-2015 09:02
Nareszcie !!!!!!!!!! Tyle trzeba było czekać

Dodaj komentarz