Non possumus łajdaki.

Oceń ten artykuł
(40 głosów)

alt

W historii zwalczania kazimierskiej opozycji oraz prawych ludzi zaangażowanych w sprawy Miasteczka (a przez to niewygodnych) przez poprzednie władze było wszystko. Były sprawy sądowe oraz straszenie sądami i prokuraturą. Było nasyłanie kontroli Urzędu Skarbowego. Były intrygi, szantaże, kłamliwe i zmanipulowane artykuły prasowe itd. Teatralne gesty, wielopoziomowe gry miały zastraszyć, zamknąć usta, ośmieszyć a w ostateczności skutecznie wyeliminować i zniechęcić wszystkich tych, którzy patrzyli panu Duni na ręce i głośno mówili o patologii i arogancji władzy. Konsekwencja, stanowcza i zdecydowana postawa oraz wierność uniwersalnym wartościom – elementarnej uczciwości, przyzwoitości, prawdzie sprawiły, iż mimo furiackich, bezpardonowych ataków zwyciężyła prawda i wolność słowa. Ostatnie wybory samorządowe ukazały niebywałą mądrość i dojrzałość kazimierskiego społeczeństwa. Nikt nie dał nabrać się na piękne słówka, sztuczne uśmiechy i drogie garnitury za którymi krył się cynizm, bezczelność i bezwzględność. Tysiąc głosów różnicy to nie przegrana, to polityczna śmierć pana Duni. Jednak nawet „zza grobu”, kilka miesięcy po wyborach, poprzedni włodarz i jego ludzie nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Ledwie przed trzema tygodniami Sąd Okręgowy w Lublinie uznał redaktor Filipowską winną szantażu i gróźb karalnych (sprawę po raz kolejny dokładnie opiszę w następnej notce po otrzymaniu odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem) względem mojej osoby, a już 2 lipca Sąd Rejonowy w Puławach rozpatrywał sprawę przeciwko panu Andrzejowi Rodzikowi. Ten zacny i zasłużony dla kazimierskiej społeczności człowiek, wieloletni strażak i społecznik został oskarżony przez pełnomocnika Komitetu Nasza Mała Ojczyzna (z tego komitetu startował pan Grzegorz Dunia) pana Jarosława Cendrowskiego o agitację wyborczą. Miał się jej rzekomo dopuścić w dniu wyborów w rzeczyckim lokalu wyborczym, gdzie pełnił funkcję Męża Zaufania z ramienia Komitetu pana Andrzeja Pisuli. Na czym niby polegało złamani ciszy wyborczej? Zdaniem świadka zdarzenia pana Kamila Seroki, pan Andrzej Rodzik poinformował jedną z głosujących osób o sposobie głosowania, jak również w trakcie rozmowy, już po oddaniu głosu, sugerował na kogo należy głosować. Oczywiście zgodnie z prawem wyborczym o żadnej agitacji nie mogło być mowy. Po pierwsze, bez względu na charakter rozmowy miała ona miejsce już po głosowaniu. Po drugie, wyrażanie opinii, nawet negatywnych o władzy nie jest agitacją. Niemniej jednak cała machina biurokratyczna została uruchomiona. Kamil Sroka poinformował o całym „zajściu” Kubę Pruchniaka, ten z kolei widząc skalę „występku” poinformował pełnomocnika, pana Jarosława Cendrowskiego, który prawdopodobnie sądząc, że na całej sprawie uda się zbić jakiś kapitał polityczny, a przy okazji dokuczyć niewygodnej osobie,  sprowadził do lokalu wyborczego Policję. Rozpoczęła się bezpardonowa nagonka na Bogu Ducha winnego, schorowanego człowieka. Dwa udary, zawał, wycięta jedna nerka, druga operowana, problemy z poruszaniem, nadciśnienie, nie przeszkadzały żądnym władzy panom aby pod pozorem przestrzegania prawa uruchomić gnojenie człowieka. Tylko dlatego, że był Mężem Zaufania z ramienia przeciwnego Komitetu Wyborczego oraz twardo i zdecydowania sprzeciwiał się publicznie poczynaniom kazimierskiej władzy. Innych powodów nie widzę, gdyż trudno uwierzyć mi w to, aby pan Cendrowski sprawując poważną funkcję Pełnomocnika Wyborczego nie znał prawa wyborczego oraz konsekwencji i skutków jakie niosło poinformowanie przez niego Policji. Uważam, iż zrobiono to świadomie, z pełną premedytacją. Wizyty na Policji, czy w Sądach nie należą do przyjemnych. Są czynnikiem stresogennym, który jest dodatkowo potęgowany świadomością bycia osobą oskarżoną i co za tym idzie z daleko idącymi konsekwencjami karno – finansowymi. Gehenna mocno schorowanego pana Andrzeja Rodzika rozpoczęła się w dniu wyborczym. W kolejnych dniach, niczym w filmach Alfreda Hitchcocka była tyko potęgowana. Z uwagi, iż sprawa była oczywista wydawało się, że zakończy się już na etapie umorzenia przez Policję. Tak się nie tylko nie stało, ale co więcej „oskarżony” był namawiany do dobrowolnego poddania się karze, co zdaniem przesłuchującego policjanta miało zmniejszyć wymiar represji.  Czyżby pan Policjant również nie znał prawa wyborczego? Aż trudno w to uwierzyć… Myśl, że pół lub nawet więcej pieniędzy ze skromnej renty (niespełna 1200zł) może pójść na grzywną spędzała sen z powiek. Pomimo tylu przykrych przeżyć, „oskarżony” przekonany o swojej niewinności zachował swoją godność,  nieugięcie i konsekwentnie odmawiając poddania się karze, a tym samym przyznania się do winy. Tym samym cała hucpa znalazła swój finał w Sądzie. Tu już nie było wątpliwości i dylematów. Po godzinnej rozprawie i godzinnym oczekiwaniu zapadł wyrok. Mógł być tylko jeden. Uniewinnienie! Kosztami postępowania został zaś obciążony Skarb Państwa. Pan Andrzej po siedmiu miesiącach permanentnego stresu mógł odetchnąć z ulgą… Po raz kolejny draństwo przegrało i po raz kolejny kosztami pieniactwa został obciążony polski podatnik. Niemniej jednak została przekroczona pewna granica, o czym trzeba mówić głośno i zdecydowanie. Tym razem działa zostały wytoczone przeciwko starszemu, schorowanemu człowiekowi. W każdej kulturze, na każdej szerokości geograficznej takich ludzi się szanuje i ceni. W Kazimierzu było inaczej. Walec gniótł niepokornych nie patrząc na wiek i stan zdrowia. Brak mi słów aby to opisać. Mógłbym powiedzieć coś jeszcze nieparlamentarnego, co z pewnością nie uszło by uwadze „wyczulonej na krzywdę ludzi” pewnej dziennikarki…  Powiem zatem tylko tyle, nazywając rzecz po imieniu – to jest łajdactwo.

Mogliście wyżywać się do woli  na mnie czy na Kowalskim, ale ludzi starszych, schorowanych powinniście zostawić w spokoju. Jeśli dojdzie do kolejnego tego rodzaju wydarzenia, to znając nastawienie wielu prawych ludzi zaręczam spotka Was los Reymontowskiej Jagny…

Rafał Suszek

Czytany 4644 razy

Komentarze

-1
#21 Barbara 23-09-2015 18:58
Pozdrawiam Kazimierz . Odwiedzamy Was 3 razy do roku. Poznalam p.Andrzeja ,przyjaznimy sie juz 3 lata,znam troche cala ta historie .POWODZENIA!! Prosze przekazac uklony dla Andrzeja Radzika. Basia i Ludwik ze Slaska.
+13
#20 wyborca 15-07-2015 18:42
@romek jak widać, słychać i czuć smoli cholewki na posła, ale nawet jakby monitor zapluł to nic z tego nie będzie, nawet na liste romku się nie załapiesz :D :D :D
-12
#19 grymas50 15-07-2015 08:54
@XXX
"publiczne nakłanianie lub zachęcanie, .."
Napisz co oznacza PUBLICZNE ?
-12
#18 grymas50 15-07-2015 08:53
@ xxx
"....publiczne nakłanianie lub zachęcanie, ..."
Napisz co oznacza PUBLICZNE ?
+13
#17 xxx 14-07-2015 21:23
@romku ucz się, czytaj, i znowu ucz się. nigdy nie jest za późno. Myśleie nie boli.



art. 105 Kodeksu wyborczego.

Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie, do głosowania w określony sposób lub do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego.
-15
#16 romek 14-07-2015 15:25
A czy mężowi zaufania wolno sugerować, na kogo wyborca ma głosować? Czy w Kodeksie Wyborczym jest to dozwolone po oddaniu głosu? Można konkretny artykuł, panie b. radny Suszek, dawniej PiS, dawniej Z(P)SL?
-10
#15 A.J 10-07-2015 23:36
@rollo, Gomułka Władysław (pseudonim Feliks Duniak, nie mylić z Dunia), piszemy przez u proste!
+11
#14 xxx 10-07-2015 17:51
@Zofio, a co Pani zrobiła pożytecznego dla ludzi? Słuchamy. Na wsi mówią - krowa, która dużo ryczy daje mało mleka... Dostrzegam podobieństwo w Pani "tfurczości"

@rollo w pięty poszło, oj poszło :D
-5
#13 zofia 09-07-2015 22:36
Biedny człowiek??? wszyscy Go znamy i pamiętamy jakim był, a teraz jest namaszczony i święty? Trochę samokrytycyzmu!
-9
#12 rollo 09-07-2015 17:00
Panie Suszek! Gratulacje! Pierwszy Pana tekst, który mnie nie zanudził. Za to ubawiłem się po pachy :D
Mógłby Pan pisać przemówienia Gomółce :lol:

Dodaj komentarz