Gwałt ze szczególnym okrucieństwem na Kazimierzu D.- za duże pieniądze.

Oceń ten artykuł
(18 głosów)

Przed paroma dniami, 6 sierpnia 2015r w kazimierskim KOKPITcie, w ramach festiwalu filmowego „Dwa Brzegi odbył się ważny wykład zorganizowany przez TPKD (Towarzystwo Przyjaciół Kazimierza Dolnego), a przeprowadzony przez architekta prof. Kucza Kuczyńskiego. Temat – „Nowe w Starym Kazimierzu”. Pod niepozornym, niewiele mówiącym przeciętnemu zjadaczowi chleba zagadnieniem, wśród wielu spotkań i wydarzeń festiwalowych ukryto prawdziwą bombę informacyjną – budowa największej komercyjnej inwestycji w dziejach Kazimierza Dolnego. Tak dużej, że budzący kontrowersje u wielu miłośników Miasteczka - Hotel Król Kazimierz, to „mały pikuś”.

http://www.dwabrzegi.pl/wp-content/uploads/2015/08/DB_2015_AFISZ_SPOTKANIA_2015.08.06.pdf

Pomimo skali i rangi inwestycji oraz powodowanych tym faktem skutków społecznych, ekonomicznych, środowiskowych, krajobrazowych etc próżno było szukać informacji o spotkaniu na portalach (Portal Kazimierski, strona internetowa TPKD itp.), w gazetach, czy też na tablicach informacyjnych. A może ja coś przeoczyłem? Nieodparcie odnosi się wrażenie tak jakby organizatorom, a może właściwiej organizatorowi i lobbyście przedsięwzięcia w jednej osobie – Prezesowi Bartłomiejowi Stanisławowi Pniewskiemu zależało na aurze tajemniczości i niedopowiedzeń ograniczających niepowołaną publikę. Z niewielkimi wyjątkami przyszli Ci, którzy mieli przyjść... Chciałbym wierzyć, że wybór w środku tygodnia godziny -14, okoliczności – spotkanie w ramach wielu imprez i wydarzeń odbywających się w trakcie festiwalu filmowego, jak również brak informacji, to tylko potknięcie i niedociągnięcie ze strony organizatora, a nie zaplanowane działanie. Jestem jednak na tyle dorosły i jeszcze na tyle młody, aby odróżnić wiarę od naiwności. Pozostaje zatem „chciałbym”… A to stanowczo za mało jak na spotkanie w tak poważnym temacie.

Obok referenta - prof. Kucza- Kuczyńskego, organizatora - Prezesa TPKD Bartłomieja Pniewskiego, udział w spotkaniu wziął projektant wielozadaniowego obiektu pt. Ośrodek Usług Turystycznych – Wielofunkcyjny Zespół Centrum Sportu i Rekreacji, dr. Bolesław Stelmach. Czołowy przedstawiciel polskiego modernizmu w architekturze, stylu, który zakłada całkowite odejście nie tylko od stylów historycznych, ale również od wszelkiej stylizacji, ma być rzekomo gwarantem połączenie tradycji z nowoczesnością. Czy w tak delikatnej wielowiekowej tkance historycznej jaką jest Kazimierz Dolny istnieje możliwość połączenie starego z nowy? Czy Kazimierz to odpowiednie miejsce na tak gigantyczny obiekt – 16 tys metrów kwadratowych powierzchni użytkowej? Czy zdobycie wielu nagród i wyróżnień jest gwarantem powstania estetycznej budowli komponującej się z otoczeniem? Czy też w końcu - bycie lubelskim architektem sprawia jednocześnie, że „czuje” Kazimierz, Jego ducha, klimat i skalę? Pytań jest oczywiście dużo więcej i to nie tylko jeśli chodzi o estetykę, poszanowanie przyrody i historycznego otoczenia, ale również dotyczących gminnych wydatków infrastrukturalnych związanych z tym przedsięwzięciem.

Wiele do myślenia daje język jakim w trakcie spotkania posługiwał się prof. Kucza - Kuczyński –„pani Jemiołkowska z komisji konserwatorskiej to moja znajoma” „temu dawaliśmy nagrody za to…, a tamten to projektował owo… A temu daliśmy za to wyróżnienie… Z tym projektowaliśmy to, a z tamtym architektem kolejny gmach…” Nieodparcie odnosi się wrażenie, że mamy doczynienia z towarzystwem wzajemnej adoracji, które jest w stania zrobić i przeforsować wszystko -nawet największą architektoniczną szmirę, jeśli jest taka potrzeba. Ba, znajdą się nawet pseudonaukowcy i pseudoautoryteci, którzy zapewne kierowani „wzniosłymi ideami i bezinteresownie” wszystko to uzasadnią i udowodnią… a na koniec dadzą jeszcze prestiżową nagrodę.

Prace architektoniczne Stelmacha, a w zasadzie już gotowe budynki znam nie tylko z internetu, ale również z autopsji. W niedalekim Nałęczowie, który podobnie jak Kazimierz znajduje się pod „ochroną” Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków” można „podziwiać” dwie budowle – położone naprzeciwko komisariatu policji sanatorium oraz ulokowane w centrum parku zdrojowego Atrium.

gwalt-ze-szczegolnym-okrucienstwem-na-kazimierzu-d.-za-duze-pieniadze-1

gwalt-ze-szczegolnym-okrucienstwem-na-kazimierzu-d.-za-duze-pieniadze-2

O gustach podobno się nie dyskutuje, ale oglądając powyższe „dzieła” nie sposób nie zauważyć dysharmonii i brutalnej ingerencji w subtelną historyczną tkankę uzdrowiskowego miasteczka. Nachalny modernizm bije wręcz po oczach przysparzając palpitacji serca każdej osobie o wrażliwości większej od radzieckiego młotka i przecinaka. Prymitywizm formy oraz czarne barwy nijak nie pasują do Nałęczowa. Wielu kuracjuszy, w tym też moi znajomi z Polski, których miałem okazję kilkukrotnie oprowadzać po uzdrowisku pyta się wręcz czy to aby nie są jakieś zakłady… pogrzebowe. Co innego jak takie obiekty powstają w dużych nowoczesnych miastach, a co innego jak w zabytkowym, unikatowym mieście. Nie sama budowla wszak, ale kontekst, czyli uwarunkowania historyczne, przyrodnicze, terenowe, a więc miejsce, gdzie będą się znajdowały jest w tym przypadku najważniejsze. Stawiam dolary przeciw orzechom, że każdy inny architekt spoza towarzystwa wzajemnej adoracji przedstawiając Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków projekty zaprezentowanych powyżej obiektów nie uzyskałby akceptacji. O braku jasnych, czytelnych reguł działań WKZ, o uznaniowości i nadużywaniu kompetencji w kontekście Studium, ale również niektórych kazimierskich inwestycji powstało mnóstwo artykułów zamieszczonych na blogu Janusza Kowalskiego. Miał rację nagrany polityk stwierdzając teoretyczne istnienie państwa. Powołane do ochrony krajobrazu, przyrody oraz kulturowego dziedzictwa instytucje państwowe istnieją teoretycznie. Tak samo jak towarzystwa i stowarzyszenia niosące na sztandarach szumne hasła obrony Kazimierza przed… niewłaściwymi inwestorami. Z przykrością należy stwierdzić, że to nie merytoryczne przesłanki, ale nazwisko architekta czy inwestora mają decydujące znaczenie przy wydawaniu administracyjnych decyzji. Jedni mogą w Kazimierzu wszystko inni nic, lub prawie nic. Kluczem do zrozumienia zaistniałej sytuacji jest wypowiedź Prezesa TPKD Bartłomieja Stanisława Pniewskiego na jednym z posiedzeń Komisji Planistycznej w poprzednie kadencji. Przy okazji omawiania zmian dla Wikarówki padło wtedy znamienne sformułowanie – My możemy u Konserwatora uzyskać określone zmiany, czego ksiądz nie jest w stanie zrobić. Właśnie – My. Kto kryje się za tajemniczym MY? Podział na MY i ONi jest w Kazimierzu nad wyraz widoczny. Prezes TPKD nawet nie kryje się z tym, ze reprezentuje interesy poważnej, wpływowej grupy osób, która wiele może. Przekonał się o tym nie jeden Kazimierzak. A to dlatego, że interesy owej grupy nigdy nie były, nie są i nie będą zbieżne z interesem Miasteczka i Jego Mieszkańców. Co więcej, są to interesy sprzeczne. Wynika to wręcz z charakteru, specyfiki i celu, którym w moim przekonaniu jest marginalizacja i sprowadzenie do roli taniej siły roboczej miejscowej społeczności. Jak inaczej nazwać propozycje z rodzaju tych nie do odrzucenia - zakupu ziemi rolnej po 5 zł, gdzie następnie tereny po zmianie właściciela w cudowny sposób stają terenami budowlanymi. Przebitka jest gigantyczna. Opisany powyżej mechanizm to nic innego jak kapitalizm kompradorski, pojęcie sformułowane przez znanego publicystę Stanisława Michalkiewicza. W swoim felietonie zatytułowanym „Polityczny kapitalizm kompradorski” (warto się z nim zapoznać aby zrozumieć to co dzieje się obecnie w Polsce), którego linkę prezentuję poniżej

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2584

pisze miedzy innymi tak:

„Starsi, pamiętający jeszcze marksistowsko-leninowską politgramotę, mogą pamiętać jeszcze ten przymiotnik. Marksiści- leniniści określali nim tubylców w koloniach, którzy w zamian za wzorową kolaborację z kolonialną administracją obdarzani byli przywilejami natury gospodarczej, tworząc dzięki nim niewielkie enklawy bogatych tubylców, których marksiści z przekąsem nazywali „burżuazją kompradorską”. W kapitaliźmie kompradorskim – i to właśnie różni go w sposób istotny od zwyczajnego kapitalizmu, zarazem nieuchronnie gospodarkę politykując – o dostępie do rynku i możliwości funkcjonowania na rynku decyduje przynależność do sitwy, której najtwardszym jądrem są tajne służby a w szczególności – wywiad wojskowy z komunistycznym rodowodem. Sitwa ta, za pośrednictwem agentury nie tylko kontroluje kluczowe segmenty gospodarki, ale za pośrednictwem agentury w aparacie państwa i mediach zabezpiecza tę kontrolę nie tylko przed wszelką interwencją osób niepowołanych, ale również – przed wtargnięciem niepowołany osób na obszar zastrzeżony dla sitwy. Dlatego też agentury w strukturach państwa, ani w społecznych kręgach opiniotwórczych za żadne skarby nie tylko wyeliminować, ale nawet ujawnić nie można. Z tego punktu widzenia niezwykle pouczający jest przykład pana Romana Kluski, który nie tylko przeborował sobie dostęp do rynku, ale również odniósł na nim spektakularny sukces. Wtedy okazało się, że nie należy on do żadnej sitwy, że w tym segmencie rynku jest intruzem – wiec został natychmiast stamtąd wyciśnięty – ale nie przez konkurencję, tylko przez aparat państwowy, który – co się okazało w ciągu następnych 10 lat – złamał wszystkie prawa przez siebie ustanowione”

Dalej publicysta Michalkiewicz pisze tak:

„Decyzja o budowie w naszym nieszczęśliwym kraju kapitalizmu kompradorskiego została wsparta działaniami legislacyjnymi. „ Pierwszy niekomunistyczny” rząd znanego ze swej „postawy służebnej” premiera Mazowieckiego rozpoczął odwrót od zasad sformułowanych w ustawie Wilczka.”

Ktoś mógłby powiedzieć, iż nic nikomu do tego co prywatny inwestor realizuje na swojej prywatnej działce. Nawet mógłbym się z tym zgodzić, gdyby nie drobny fakt – Kazimierz Dolny to nie Pcim Dolny, gdzie można budować wszystko. Ponadto sprawa mega inwestycji odbywała się w określonym kontekście, którego nie można pominąć. Wielce zastanawiające jest zachowanie i reakcja niektórych publicznych osób – te same osoby, które obecnie są gorącymi orędownikami budowy Wielofunkcyjnego Zespołu Centrum Sportu i Rekreacji przed paru laty „troskliwie” zablokowały sprzedaż gminnej działki – położonego obok kamieniołomu. Zablokowano profilaktycznie – nikt przecież z protestujących nie wiedział co zbuduje potencjalny inwestor, który mógł zbudować tylko to na co pozwalał MPZP. Poruszono wówczas niebo i ziemię. W Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł Magdaleny Grzebałkowskiej pod kłamliwym mającym wywołać określone i pożądane reakcje czytelnika tytułem – „Gwałt na Kazimierzu D.”

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,6361700,Gwalt_na_Kazimierzu_D_.html

Warto się z artykułem zapoznać w całości, choćby po to co mówił prezes TPKD – Bartłomiej Stanisław Pniewski. A mówił tak: „…Nadeszły czasy kiedy ludzie zaczęli się bogacić, i trzeba było szczególnie pilnować, by inwestorzy z dużymi pieniędzmi (a często bez gustu) nie rozsadzili swymi pomysłami skali miasteczka”

„Marzeniem niektórych jest stworzenie tu Las Vegas, z neonami, plastikiem i kiczem.”

„Kto zagwarantuje, że nabywca kamieniołomów nie dołoży tam kolejnego gargamela”

Dziś już Prezesowi Pniewskiemu z przyjaciółmi nie przeszkadza bezguście inwestora, nie frymarczy na skalę inwestycji, która rozsadzi Miasteczko, nawet gargamelowata architektura Stelmacha urosła do rangi wzniosłej nowoczesności. Co takiego się stało, że w podobnych warunkach ludzie zachowują się tak skrajnie? Znawcy życia tłumaczą to tak – jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze…

Zablokowanie sprzedaży kamieniołomów to nie jedyny objaw schizofrenii „obrońców” Kazimierza. Te same osoby – zwolennicy budowy molocha przy Krakowskiej przyczyniły się również do zablokowania powstania w kamieniołomach dużo mniejszej inwestycji- Centrum Sztuki Audiowizualnej. Przedsięwzięcie którego pomysłodawcą i inwestorem był znany reżyser i Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich w jednej osobie – Jacek Bromski miało na celu organizację w Kazimierzu wielu festiwali filmowych i artystycznych. Pomysł storpedowano w zarodku, nie dając inwestorowi i Miasteczku jakichkolwiek szans. Obecnie pomysł Bromskiego nie tylko został przejęty przez nową inwestycję, ale został jeszcze znacznie rozszerzony o sferę usług medycznych, winiarnię, Spa itd. Oczywiście dawnym oponentom to nie przeszkadza, są wręcz zachwyceni, kierując na lewo i prawo ochy i achy.

Centrum Sztuki Audiowizualnej oraz Wielofunkcyjne Zespołu Centrum Sportu i Rekreacji to jaskrawy przykład opisanego powyżej kapitalizmu kompradorskiego objawiającego się nierównym dostępem do rynku, w tym przypadku do rynku turystycznego w Kazimierzu Dolnym. Używając semantyki publicysty Michalkiewicza sitwa mająca pieniądze, media, znajomości w instytucjach publicznych jest w stanie zrobić wszystko, aby tylko właściwe osoby, ( czytaj MY- o których mówi Prezes TPKD) miały zabezpieczony interes przed wtargnięciem niepowołanego intruza.

Ps. Do sprawy Wielofunkcyjnego Zespołu Centrum Sportu i Rekreacji jeszcze powrócę.

Rafał Suszek

Czytany 5326 razy

Komentarze

+7
#21 historyk z IPN 15-08-2015 22:16
Panie Grymas mam proste pytanie i proszę o odpowiedź - czy osoba, która donosiła za pieniądze na swoich sąsiadów, znajomych służbie bezpieczeństwa może obecnie pełnić funkcje społeczne?
-4
#20 grymas50 15-08-2015 14:12
Panie Januszu.
Skończ Pan z tym blogiem. To bez sensu. Ta jednostronność NIE MA SENSU.
-6
#19 grymas50 15-08-2015 14:01
Moderatorze.
Prosze mi wyjaśnić, ile to razy JEDNA osobka może kliknać + lub -
_ raz i nigdy więcej,
- raz na dobę. ?
+13
#18 historyk z IPN 13-08-2015 07:58
Burmistrzowie się zmieniają a TW Plastyk jak rządził, tak rządzi...
-8
#17 grymas50 13-08-2015 07:47
Cytuję tubylca:
po co wracac to tego co bylo rok temu Nie wpuścili przez pomyłkę trzech z Okala a robi sie szum jedynie co szum robil to Grymas50 przy studni

Tubylca. Przypomnij na czym to polegało, bo ja nie wiem. Chłopie, łżesz.
+8
#16 tubylca 12-08-2015 20:15
po co wracac to tego co bylo rok temu Nie wpuścili przez pomyłkę trzech z Okala a robi sie szum jedynie co szum robil to Grymas50 przy studni
-8
#15 grymas50 12-08-2015 19:27
Panie Rafale. Co Pan na to ?
bryla.pl/.../...
-10
#14 grymas50 12-08-2015 16:20
Cytuję realista:
Panie Grymas wyszło szydło z wora... a te głuche telefony do pana Skocza po publikacjach prasowych ws niewpuszczenia mieszkańców Okala na mięćmierski koncert Budki to pewnie misio Koralgol wykonywał?

Dobrze wiemy panie Grymas, żeś maczał palce w urwaniu łba sprawie, ale na szczęście się nie udało. I wszyscy się dowiedzieli jakiego mamy sąsiada...

Panie Skocz.
Pańskie nazwisko " padło" publicznie. Jest Pan radnym. Bardzo proszę o wypowiedz na INSYNUACJĘ pod moim adresem, i odpowiedz wprost- czy otrzymywal Pan takie telefony ?.
ps. rozumiem, że zna Pan " realistę"
+7
#13 realista 12-08-2015 10:57
Panie Grymas wyszło szydło z wora... a te głuche telefony do pana Skocza po publikacjach prasowych ws niewpuszczenia mieszkańców Okala na mięćmierski koncert Budki to pewnie misio Koralgol wykonywał?

Dobrze wiemy panie Grymas, żeś maczał palce w urwaniu łba sprawie, ale na szczęście się nie udało. I wszyscy się dowiedzieli jakiego mamy sąsiada...
-11
#12 grymas50 12-08-2015 08:22
Cytuję Adam:
...panie Sztukmistrz, żałosny jesteś w tym wpisie (a może jesteś z Lublina?).
Czy wiesz skąd się wzięło powiedzenie: "tylko świnie siedzą w kinie"?
Festiwal "Dwa Brzegi" jest bezideowym spłukiem zasługującym na bojkot.

A mowią, że Adam zgrzeszył, bo " ugryzł jablko". Widać, że nic nie zrozumiał, a i kreuje sie na Jedynego PRAWDZIWEGO.

Dodaj komentarz