Burmistrzu przeproś za "Kazimierz Komentuje"
To co działo się przez ponad rok na profilu „Kazimierz Komentuje” wzbudzało w wielu przerażenie i odrazę. Na jaw wyszło, że anonimowy profil "Kazimierz Komentuje " prowadziły osoby związane z zapleczem politycznym burmistrza Artura Pomianowskiego. Byli nimi Paweł Grabczak i Agnieszka Stachyra-Świderska. Osoby znane w naszym środowisku jako aktywnie wspierający urzędującego burmistrza. Z drugiej zaś strony atakowane były przez nich bezpodstawnie osoby niezależne , chociażby takie jak przewodnicząca Samorządu Kazimierza Romana Rupiewicz, czy proboszcz Naszej parafii.
Ostracyzmowi społecznemu poddawane były osoby , które spontanicznie i w dobrej wierze działali na rzecz lokalnej wspólnoty samorządowej.
J.K
Jeden z wielu ataków hejterskich Bartłomieja Godlewskiego ( obecnego wiceburmistrza Kazimierza Dolnego ) na moją skromną osobę, CDN.
Komentarze
Nie, nie o to mi chodziło...
Chciałem lakonicznie, a wyszło niezrozumiale.
W odpowiedzi na pytanie @Z miasta: "to nic z tego nie rozumiem" dotyczącego niezrozumiałych powiązań i zachowań różnych osób w małym środowisku chciałem powiedzieć, że NIE DA SIĘ TEGO TAK PO PROSTU zrozumieć. Niczego nie tłumaczę i nie usprawiedliwiam, życie takie po prostu jest.
Absolutnie się zgadzam, że "osoby deklarujące działanie w interesie publicznym" powinny zawsze dla dobra wspólnego działać. Tak zresztą jak każda osoba deklarująca cokolwiek. Na tym zwyczajnie polega uczciwość.
Tylko nie każdy musi, może i chce być uczciwy...
Dzisiaj, 04-08-2021 06:40
Co z obowiązkiem szczepień? Ministerstwo Zdrowia odpowiada
Za naszą zachodnią granicą liczba zakażeń ciągle wzrasta, dlatego władze federacji wprowadziły nowe restrykcje. Od niedzieli 1 sierpnia wszystkie osoby powyżej 12. roku życia wjeżdżające do Niemiec muszą posiadać aktualny, negatywny wynik testu na koronawirusa lub certyfikat covidowy. Dotyczy to zarówno podróży samolotem, jak i samochodem czy pociągiem. W programie "Newsroom WP" Waldemar Kraska podkreślił, że jest to "działanie zapobiegawcze, które utrudnia komunikację i przemieszczanie się". - Przyglądamy się, jak to będzie działało. Zawsze jakieś wnioski z tego możemy wyciągać - powiedział. Wiceminister zdrowia odniósł się również do ostatnich rekomendacji Rady Medycznej, która zaopiniowała wprowadzenie obowiązku szczepień dla poszczególnych grup zawodowych. - Podchodzimy do tego ostrożnie. Na razie tej decyzji o obowiązku szczepień nie ma - wskazał wiceszef resortu zdrowia. - Jeszcze mamy troszeczkę czasu, czyli te kilka tygodni, kiedy możemy się zaszczepić. Jestem zwolennikiem delikatnego i perswazyjnego docierania do ludzi. Będę obstawał przy swoim - stwierdził Waldemar Kraska.
Mądrze piszesz. Jednak osoby deklarujące działanie w interesie społecznym nie powinny, a nawet nie mogą przedkładać "bliskich relacji" , "wspólnych interesów" nad szerokorozumiany interes społeczny. W Kazimierzu , jak w "Weselu" tak jest ,„Wyście sobie, a my sobie.
Każden sobie rzepkę skrobie”.
Mała społeczność, bliskie relacje i wspólne interesy. Tego nie można tak sobie po prostu zrozumieć... Chociaż za niegodziwość, to można tak ludzku, zawsze oczekiwać prostego "przepraszam".
W Białymstoku w ciągu jednego dnia wypowiedzenie złożyło 125 ratowników. To prawie 60 proc. całej kadry w wojewódzkiej stacji ratownictwa. W całym kraju wśród ratowników rośnie napięcie. - Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co będzie się działo w chwili nadejścia czwartej fali koronawirusa. Jeśli nic się nie zmieni, może się okazać, że nie będzie jak skompletować zespołów wyjazdowych, a więc nie będzie SOR-ów oraz Izb Przyjęć - opowiada ratownik medyczny Piotr Dymon.
"Ratownicy medyczni od wielu miesięcy są na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Ich praca w bardzo dużym stopniu przyczyniła się do tego, że wiele osób mogło otrzymać pomoc na czas i w ten sposób uratować życie. Adam Piechnik, który pracuje jako ratownik medyczny, był gościem programu "Newsroom WP". Opowiadał między innymi o tym, jak wyglądała jego praca w okresie kwietnia i maja 2021 roku, gdy sytuacja była bardzo poważna. - Ja w kwietniu i w maju pracowałem po 500 godzin, miesiąc ma 720. Pracowałem na Oddziale intensywnej terapii szpitala covidowego, oglądając nieprawdopodobną śmiertelność. [...] Nie boję się użyć słowa rzeźnia'' - powiedział Adam Piechnik. Prowadząca zapytała także o to, jak się czują ratownicy medyczni, gdy słyszą o planach rządu dotyczących podwyżek dla nich samych. Gość Newsroomu stwierdził, że żadne pieniądze tak naprawdę nie są w stanie wynagrodzić tego, co musieli oglądać w ostatnich miesiącach w swojej pracy. - W ciągu tygodnia raptem zmienił się nam całkowicie skład osób, które były naszymi pacjentami. W poniedziałek widziałem dwunastu pacjentów, w piątek widziałem nowych dwunastu pacjentów. To jest rodzaj obciążenia psychoemocjonalnego, którego żadne pieniądze chyba nie są w stanie wynagrodzić - wyjaśnił Piechnik."
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.