Makrokibel czyli szalet miejski za miliony.
Od ponad roku trwa burzliwa dyskusja dotycząca szaletu miejskiego w mieście. Kontrowersje jakie towarzyszą to nie tylko architektura ale przede wszystkim koszt jego budowy. Szalet będzie kosztował około 1 225 691,52 zł. Udział własny gminy to porażająca kwota 625 415,23 zł. Takie informacje widnieją na tablicy informacyjnej dotyczącej w/w przybytku. Chodź burmistrz mówił: Panie Suszek wierzysz Pan w to co pisze na tablicach…?, to tym razem Grzegorz Dunia potwierdza: szalet miejski w Kazimierzu Dolnym kosztuje ponad 1,2 mln złotych. Powyższe sumy zwalają z nóg, ale to nie wszystko. Fatalna lokalizacja szaletu będzie skutkowała tym, że rejon Rynku będzie pozbawiony toalet, a ciężar problemu przeniesiony zostanie na właścicieli lokali gastronomicznych.
Jak to się dzieje, że po raz kolejny dochodzi do skandalu związanego z inwestycją miejską. Po raz kolejny założenia i plany inwestycji nie są prezentowane radnym. A być powinny, ponieważ to radni głosują za budżetem dot. każdej inwestycji (głosują w ciemno). Niestety nawet kiedy prosimy o spotkanie aby przeanalizować zagadnienie danej inwestycji (o takie spotkanie zabiegałem w sprawie rewitalizacji wzgórza zamkowego), burmistrz Dunia stosuje obstrukcje licząc, że się zmęczę i dam sobie spokój. Niestety myli się.
Ale skąd takie olbrzymie koszty kazimierskich inwestycji? Każda inwestycja wyceniana jest stopniem złożoności projektu w tym rozwiązań konstrukcyjnych, trudności technologicznych itp. Na koszt inwestycji rzutuje również rodzaj zastosowanych materiałów. W tym przypadku sprawa jest prosta. O tym wszystkim mówi Plan zagospodarowania przestrzennego. W Kazimierzu Dolnym powinny to być materiały naturalne, rodzime, stosowane od lat jako główny materiał budowlany. Dalej jest tak, że są normy na podstawie których kosztorysanci wyliczają na podstawie projektu koszt danej inwestycji. To wszystko mnożone jest przez metry kwadratowe i mamy cenę. To właśnie ilość metrów kwadratowych decyduje o koszcie inwestycji. Dochodzą do tego przyłącza mediów i koszt zagospodarowania działki, ale to nie wiele podraża koszt całej inwestycji.
Co stanowi o tak olbrzymim koszcie miejskiego szaletu ‒ nie mam pojęcia. Z informacji uzyskanych w UM Kazimierz Dolny wynika, że szalet to budynek mieszkalno-usługowy (sic). Powierzchnia całkowita zabudowy (wiata drewniana po obrysie) wynosi 246,50 m2. Powierzchnia całkowita zabudowy (trzon budowanego budynku) nie wiele ponad 100 m2. Dane dotyczące kosztów można sprawdzić w Katalogu Nakładów Rzeczowych, wydawanych przez GUS i co roku aktualizowanym. Z KNR wynika, że koszt metra kwadratowego przeciętnego budynku wynosi około 3 tys. zł. Koszt basenu krytego to kwota około 6 tys. zł. W przypadku złożonych obiektów oraz ponadprzeciętnych rozwiązań konstrukcyjnych (terminale lotnicze itp.), koszt metra kwadratowego może sięgnąć nawet do 10 tys. złotych i więcej. W przypadku naszego kibla koszt metra kw. powierzchni całkowitej (nie mylić z pow. zabudowy) wynosi około 12 tysięcy złotych. Kwota ta zwala z nóg tym bardziej, że jest to kwota bez wyposażenia (wyposażenie miasto otrzymało w prezencie między innymi od firm Koło i Cersanit). Ile kosztowałby kibel z wyposażeniem aż strach pomyśleć.
To wszystko musi zastanawiać! Pytań nad którymi musimy się zastanawiać jest wiele. Mam nadzieje, że tym razem radni będą mieli odwagę aby „wymusić” na burmistrzu odpowiedzi oraz zwrócić się o audyt do instytucji, które współfinansowały kazimierskie inwestycje.
Ile w takim razie będzie kosztowała szkoła skoro jej planowana powierzchnia wynosi 8000 m2? Szkoła, konstrukcyjnie to obiekt nieporównanie bardziej złożony od parterowego kibla, a więc droższy w budowie. Wiąże się to z rozwiązaniami konstrukcyjnymi i wielkością obiektu (kondygnacje, rozpiętość konstrukcji nośnych itp.). Jeśli przyjąć i porównać koszt budowy szaletu i szkoły, to szkoła będzie kosztować około 100 mln złotych (12 tys. za metr × 8 tys. metrów kwadratowych). To są fakty. Mówienie, że szkoła będzie kosztowała 20 mln złotych to mrzonki. W takim razie zadajmy pytanie czy kibel jest za drogi, czy szkoła celowo niedoszacowania?
Na koniec zważmy jedno. Wszystkie koszmary architektoniczne jakie nam się funduje to efekt konkursów organizowanych przez SARP. Począwszy od szklonych obiektów sportowych (2,5 mln złotych utopione w dumie Grzegorza Duni) po makro kibel i makro szkołę. Czy z pośród wielu kryteriów jakie przyjął sąd konkursowy, były również aspekty estetyczne i ekonomiczne? Monopol SARP-u i brak orientacji burmistrza jest przyczyną zalewających miasto koszmarów architektonicznych, przy których przepompownia ścieków rysuje się jako cacko architektoniczne. W konkursach ciągle wygrywa tandeta.
J.K.
Galeria
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
-
Ilustracja Ilustracja
https://www.januszkowalskikazimierz.pl/z-miasta/354-makrokibel-czyli-szalet-miejski-za-miliony.html#sigProId4e84498791
Komentarze
“ tragedii ”, istnieje jeszcze wiele innych..... do ktorych nie chce sie odnosic, poniewaz stanowia je sprawy natury rodzinnej.
Panie Januszu. Jestem architektem i również brałem udział w konkursie "Koło" na szalet w Kaziemirzu. Nasza propozycja odrzucała warunki konkursowe, w których zapisano, że budynek ma mieć 80m2 pow. użytkowej (40 na toalety i 40 na "część gospodarczą"). Odrzuciliśmy ją, bo znam Kazimierz dobrze, i nie wyobrażałem sobie tak dużego klocka w tym miejscu. W zamian proponowaliśmy rozdzielenie funkcji na 2 budynki - tj. jeden dostępny od strony wału (toaleta - 40m2) oraz drugi na terenie przepompowni (za płotem), też o pow. 40m2. Dzięki temu, znacznie zmniejszaliśmy bryłę pojedyńczego obiektu, a co za tym idzie, zmniejszaliśmy dach. Dodatkowo proponowaliśmy prostą konstrukcję drewnianą (z jakiej słynie Kazimierz), oraz pokrycie dachu i elewacji gontem (który by sobie ładnie ściemniał z czasem). Nasza propozycja była nowoczesna, ale dużo bardziej "wiejska" i osadzona w realiach i estetyce Kazimierza. Nie dostaliśmy nawet wyróżnienia. Zgadzam się z Panem, że postawiono szkaradziejstwo, które z założenia miało być ultranowoczesne i minimalistyczne... tym zapewne kierował się sąd konkursowy, chcąc zapewnić wszystkich o swojej "nowoczesności". Cóż mogę powiedzieć. Możecie tylko sobie samym współczuć, że sąd konkursowy (a zatem i władze miasta) nie wybrały naszej pracy która jako jedyna wyłamywała się z konwencji i regulaminu i proponowała 2 małe zamiast 1 dużej bryły. Tyle w temacie. See You!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.