Zarażamy radością – 50 km marsz oraz atrakcje w Galerii Zielona.

Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Zdjęcia-Paweł Nocek

W sumie ponad 500 osób wzięło udział w sobotnim wydarzeniu poświęconemu przełamywaniu stereotypów związanych z postrzeganiem  osób niepełnosprawnych. Zważywszy na weekend i rewelacyjną słoneczną pogodę, która z reguły przyczynia  się do licznych wyjazdów za miasto, należy uznać liczę uczestników za przyzwoitą. Wszystko rozpoczęło się rankiem, kiedy 12 osobowa grupa wyruszyła z kazimierskiego rynku w 50 km marsz, który wiódł przez Bochotnicę, Wąwolnicę, Nałęczów, Piotrowice, Klementowice, Końskowolę, z metą w Puławach przy Galerii Zielona. Rześkie poranne powietrze oraz bezchmurne niebo zachęcało wręcz tego dnia do maszerowania. Pogoda dopisywała, humory również, zatem pierwsze kilometry upływały bardzo szybko i sprawnie. W międzyczasie jedni uczestnicy w zależności od kondycji, po przemaszerowaniu kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu kilometrów schodzili z trasy, zaś w ich miejsce pojawiały się kolejne osoby. Co ciekawe, ku mojemu zaskoczeniu prym wiedli nie panowie, ale panie. W tym miejscu na szczególne wyróżnienia zasługują dwie Panie, które bardzo dzielnie wytrzymały dość szybkie tempo i pokonały odpowiednio ponad 20 km i blisko 30km. Gratulacje.  Nie wiem zaś co było przyczyną deficytu panów.  Obawa o urażoną dumę, kiedy przyjdzie zejść z trasy? A może inne powody i przyczyny? Aż chciałoby się powiedzieć za Danutą Rinn- Gdzie ci mężczyźni, wspaniali tacy? W sobotę niestety ich zabrakło. Niewielu podjęło wyzwanie, a jeszcze mniej dotarło do mety.  Mam nadzieję, że w przyszłości panowie  nie przestraszą się dystansu, potrenują trochę, podciągną formę i w większej liczbie wezmą udział w marszu. Ktoś przecież musi dawać przykład męstwa i wsparcia w radzeniu sobie z trudami dnia codziennego, a długodystansowy marsz jest tego jedynie namiastką. W sobotę honoru męskiego rodu przyszło mi bronić wraz z 3 panami. Honor co prawda został obroniony, ale żal, że w tak okrojonym składzie.

Niepełnosprawny polarnik i podróżnik w jednej osobie – Jasiek Mela mawia, iż każdy z nas ma swój biegun. Każdy z nas zmaga się z różnego rodzaju wyzwaniami, problemami i bolączkami dnia codziennego. Zupełnie inne problemy mają osoby niepełnosprawne, które każdego dnia muszą wkładać maximum wysiłku w najprostsze czynności i których czas najczęściej koncentruje się między domem a zajęciami rehabilitacyjnymi, a zupełnie inne problemy osoby sprawne. Idea jaka przyświecała mi przy organizacji długodystansowego marszu i udziale w nim, była swojego rodzaju metaforą mającą choć na kilka godzin ukazać uczestnikom walkę z bólem, własnymi słabościami i ograniczeniami, z którymi osoby niepełnosprawne muszą mierzyć się przez całe życie lub dużą jego część. Marsz kiedyś się skończy, stopy nawet otarte, z bąblami się zagoją, zmęczenie minie. A niepełnosprawność?

Z autopsji wiem jak płynna i cienka jest granica pomiędzy byciem osobą sprawną i niepełnosprawną. Jedno zdarzenie, wypadek może wywrócić do góry całe życie. Pryskają plany, marzenia, trzeba wszystko przewartościować i nauczyć się żyć od nowa. Mnie się udało. Wprawdzie mocno połamany jednak  szczęśliwie wyszedłem z dość ciężkiego wypadku. Mam zatem gdzieś „na Górze” rachunek do spłacenia. Chciałbym go zatem spłacić, o ile Bóg da, zdrowie pozwoli i sił wystarczy organizując i uczestnicząc w marszu na rzecz osób niepełnosprawnych. 

Jak po nocy przychodzi dzień, po zimie wiosna, tak również i w sobotnim wydarzeniu  na rzecz osób niepełnosprawnych, obok trudów marszu pojawił się miły i radosny akcent o który zadbała Galeria Zielona. Już w trakcie marszu - od godziny 14 do 18  można było wziąć udział w licznych atrakcjach jakie tego dnia przygotowali właściciele Galerii.  Ponad 100 osób na trasie marszu (z czego blisko 80 uczestniczyło na odcinku puławskim, pomiędzy Groszkiem, a Galerią Zielona) jak również ponad 400 osób korzystających z atrakcji przygotowanych przez Galerię Zieloną upoważnia mnie do jednoznacznego stwierdzenia. Udało się! |Jest to dodatkowy bodziec i zachęta aby wydarzenie powtórzyć w przyszłym roku. Do czego się publicznie zobowiązuję.

Korzystając z okazji,  na zakończenie chciałbym w imieniu swoim, rodziców, osób niepełnosprawnych serdecznie podziękować Panom Policjantom z puławskiej drogówki, wszystkim sponsorom i donatorom- właścicielom sklepu spożywczego, panu Michałowi Zubrzyckiemu właścicielowi piekarni z Nałęczowa, którzy walnie przyczynili się do pomyślności sobotniego wydarzenia.

Rafał Suszek   

Zdjecia wykonałał Paweł Nocek

 

Czytany 7320 razy

Komentarze

0
#4 Staszek z Mięćmierza 19-04-2015 08:55
Panie Grymas 50 to nie dziki, to krety tak ryją, niszcząc miasteczko i gminę.
0
#3 grymas50 19-04-2015 08:10
O łowiestwie tez nie ? To niedobrze.
Nasz rejon jest niesamowicie NASYCONY dużą ilościa dzikow. Są wszędzie.
+1
#2 J.K 19-04-2015 07:54
Grymas 50 na blogu pisze o sprawach lokalnych samorządowych.Nie piszę zazwyczaj o politykach i celebrytach.Nie pisze też o łowiectwie -jak wiesz-Natomiast Bronisław Komorowski jest "prezydentem" ! "Jaki prezydent taka informacja."
A to że nie można komentować.... Pan Prezydent ma służby pod za sobą....
-1
#1 grymas50 19-04-2015 07:35
Dlaczego nie ma informacji i relakacji z pobytu Prezydenta Polski w Kazimierzu Dolnym n/ Wisła. Wydarzenie NIECODZIENNE, a na blogu cisza.
ps. portal www. kazimierz wprawdzie napisał, ale ZABRONIL KOMENTOWANIA.
Wstyd.
Czekam, kiedy ukaże sie stosowny artykuł w lokalnej gazecie puławskiej pióra " ulubienicy " p. Janusza

Dodaj komentarz