Kości kazimierskich Żydów wołają o upamiętnienie
Od kilku lat żyjemy sprawą szkoły: wybuchem gazu, rozbiórką i budowa nowej kubatury. Temu tematowi poświęcone są spotkania, rozmowy i pytania, których jest wiele. Co chwilę mieszkańców miasteczka przeszywa dreszcz, z powodu kolejnego problemu związanego z inwestycją: sprawa kapliczki, zabezpieczenia skarpy i inne. Wszystko to generuje olbrzymie zaangażowanie czasowe i finansowe Burmistrza. Zastrzeżeń jest wiele począwszy od sposobu prowadzenia inwestycji (brak inwestora zastępczego) skończywszy na stawianiu znaku równości pomiędzy zabytkową kapliczką i transformatorem elektrycznym. Mgr inż. Andrzej Pisula zamiast intensywniej zajmować się sprawami rozwoju Gminy wizytuje nieustannie teren budowy szkoły, niczym filmowy inż. Karwowski.
Wszyscy się wypowiadają, mają zdanie także nauczyciele, politycy i społecznicy. Mało kto jednak pochyla się nad problemem obecności Cmentarza Żydowskiego, znajdującego się w obrębie obecnego boiska przyszkolnego. Do dziś miejsce pochówków nie zostało upamiętnione w żaden sposób. W tym uświęconym tradycją grzebania zmarłych miejscu dzieci graja w piłkę. To raczej mało edukacyjne.
Na początku okupacji niemieckiej kazimierscy Żydzi zostali zmuszeni do wyrwania macew i utwardzenia nimi terenu przy klasztorze, stanowiącym wówczas siedzibę Gestapo. Wybrukowano nimi dziedziniec ówczesnego kazimierskiego magistratu oraz przydomowe ścieżki funkcjonariuszy niemieckich.
Nawet w tamtych czasach byli odważni, którzy starali się przeciwstawić dewastacji nagrobków. Dzięki zabiegom Antoniego Michalaka wiele macew zostało uratowanych. Podczas wojny przekonywał on Niemców, aby w celu rzekomego przyspieszenia prac, nie skuwać napisów na macewach a chodniki budować z macew ułożonych awersem do ziemi. Umożliwiło to przetrwanie inskrypcji na tablicach.
Po wojnie w czasie budowy skrzydła zachodniego szkoły część macew znalazła swoje miejsce w murach jako materiał budowlany. Kości, które zostały wykopane przy budowie zostały przez robotników załadowane w skrzynie i pod osłoną nocy wywiezione na kirkut na Czerniawach.
Sprawą wystających macew spod tynku szkoły zajmowałem się jeszcze jako policjant ok. roku 2000, co wielu osobom się nie podobało. Poskutkowało to ponownym otynkowaniem.
Kilka lat temu, w czasie omawiania sprawy rozbiórki zniszczonej wybuchem gazu szkoły apelowałem o odzyskanie fragmentów macew. Chciałem sięgnąć do szczegółów, lecz w protokołach sesji nie ma o tym ani słowa. Zadbano o to, aby ich nie zapisać. Po raz drugi temat ten okazał się być dla władz niewygodny.
Kilkanaście lat temu Towarzystwo Przyjaciół Miasta Kazimierza zorganizowało konkurs na upamiętnienie miejsca kirkutu przy szkole. Zrobiono ładny projekt i przekazano magistratowi. Mimo tego kolejni burmistrzowie umywają ręce.
W mojej ocenie jest to przejaw braku zwykłej ludzkiej przyzwoitości i wrażliwości kulturowej zarówno ze strony władz jak i części środowiska pedagogicznego. Nie chciałbym aby ktokolwiek i gdziekolwiek na Ziemi grał w piłkę na polskim cmentarzu, na jakimkolwiek cmentarzu.
Miałem narysować scenę, jak dzieci grają wśród kości ludzkich... wypadających ze skarpy, tak aby wstrząsnąć sumieniami osób decyzyjnych. Jednak nie uczyniłem tego, aby nie dawać nikomu powodów do nienawiści, ironii czy satysfakcji.
W czasie budowy szkoły ten problem znowu nie został podjęty. Cmentarz mieszkańców Kazimierza (i nie ważne jakiej narodowości byli) wciąż nie został upamiętniony. Czyżby wszystkim brakowało odwagi, żeby głośno zadać pytanie czy jest to odpowiednie miejsce na boisko?
Do napisania tych słów oraz tej refleksji skłoniło mnie dzisiejsze święto katolickie, Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, 225 rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja oraz homilia księdza Zdzisława podczas uroczystej Eucharystii z tej okazji. Padły słowa, że nasza Ojczyzna to także pamięć o naszych zmarłych. Obecnie wciąż stykamy się wśród obywateli, także tych pełniących funkcje samorządowe i społeczne, z brakiem odpowiednich postaw o „twardych kręgosłupach moralnych”, które kreują nasza rzeczywistość. W dzisiejszym kazaniu ksiądz Zdzisław cytował słowa Jana Pawła II, który wzywał do budzenia sumień ludzkich.
J.K
Komentarze
Wszyscy myśleli, źe sprzątanie i koszenie trawy na tym terenie to obowiązek miasta, z którego się nie wywiązuje.Trawa na skarpie wyrosła po kolana, potem wyległa jak na ugorze.
Niezasłùżenie obraz zaniedbanego cmentarza przypisywano miastu.
Jakoś z tymi kośćmi jest mi obojętne, skoro społeczność żydowska sama nic nie robi w tej sprawie.
Jeszcze gorzej, jak zrobi podobnie jak z kierkutem.
Nie ściemniaj. Zajmij się realnym wspieraniem męża. Powodzenia. Życzę przemiany
Pierwsza Damo Kazimierska. Wciąż twierdzisz wszem i wobec, w pracy i na ulicy, że nie czytasz tego blogu. Zatem nie pisz tych komentarzy. Wszyscy wiemy ze to ty. To co mówisz na rynku, to piszesz i na blogu. Zajmij się wspieraniem męża, bo takim działaniem tylko mu szkodzisz.
Może pan Kowalski albo Wawer mają sposób, w końcu to ich kandydat
Czemu to znowu? Jest o co?
Pozytki wam w głowie jeno.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.