Sprawa "Zana House" pod lupą Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków
W dniu wczorajszym (6.IV) miałam okazję uczestniczyć w posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków, zwołanej przez Wojewódzkiego Konserwatora, Dariusza Kopciowskiego, w celu zaopiniowania dwóch projektów architektonicznych. Pierwszym zaprezentowanym projektem był Ośrodek Usług Turystycznych SPA, mający powstać przy ul Krakowskiej. Inwestorem jest znana mieszkańcom z pism przedsądowych firma "Zana House" Sp. z o.o. Okazało się, że Inwestor zamierza zrealizować pierwszy etap tej megalitycznej budowli, czyli hotel, oczywiście pozbawiony jakiegokolwiek parkingu.
Drugi projekt dotyczył budowy domu jednorodzinnego, na działce na przedmurzu klasztoru franciszkanów.
Kazimierz Dolny był licznie reprezentowany przez mieszkańców:
-Włodzimierz Otulak i Jerzy Żurawski reprezentowali TOnZ
-Bartłomiej Pniewski i Grażyna Legwant byli jako przedstawiciele TPMKD
-Romana Rupiewicz, Krzysztof Wawer i Tadeusz Strzępek reprezentowali mieszkańców
-Małgorzata Kurzawska reprezentowała Burmistrza, który na radzie się nie pojawił z powodu ważniejszych spraw.
Obrady trwały wiele godzin, wszyscy zachwycali się pięknem i nowoczesnością architektury proponowanej przez Inwestora. Była długa prezentacja, piękna makieta... i w ogóle wszyscy bardzo uprzejmi. Już na wstępie przewodniczący prof. Myczkowski poprosił zwłaszcza mnie o nieuleganie emocjom i o merytoryczną rozmowę. Słyszałam także docinki z jego strony, na temat konkursu na kamieniołom. Pan Profesor chciał bardzo, żeby wygrała wówczas praca Bolesława Stelmacha, nadwornego architekta firmy "Zana House". Miał być to projekt ze szkła i betonu wartości 40 mln zł., w którym ku szczęśliwości mieszkańców miałoby mieścić się m. in. centrum geologii na europejskim poziomie. Niestety tak się nie stało, praca Pana Stelmacha zdobyła drugą nagrodę i ja mimo, że byłam przeciwna, nie miałam na to żadnego wpływu. Komisja była kilkunastoosobowa, a każdy miał tylko jeden głos. Przytoczę Państwu to, co najbardziej utkwiło mi w głowie, oczywiście niedosłownie i parafrazując, tak aby oddać klimat wczorajszego spotkania.
Bartłomiej Pniewski stwierdził, że nazwisko architekta, Bolesława Stelmacha jest gwarantem jakości i estetyki tej architektury. Prof. Myczkowski uznał że Stelmach, Budzyński i Kucza-Kuczyński to najwspanialsi architekci naszej ojczyzny. Naturalnie w wewnętrznym sprzeciwie kalaniu tego co piękne zaprotestowałam, mając w myślach dom który stoi w Kazimierzu na przedłużeniu Małachowskiego i zasłania kościół św. Anny (kiedyś już nazwałam to barbarzyństwem). Poprosiłam Pana prof. Myczkowskiego, żeby nie zestawiał najwybitniejszego architekta Marka Budzyńskiego z panem Kucza-Kuczyńskim... ale usłyszałam, że się nie znam.
Pani Jadwiga Jamiołkowska (autorka obowiązującego planu) powiedziała coś w stylu, że czas skończyć z tą sicińszczyzną i Koszczycem-Witkiewiczem, bo to co się buduje to jakieś popłuczyny i Disneyland (fakt kilka budynków to koszmarki, ale przecież Pani Jamiołkowska od lat jest w radzie, więc ma wpływ na to co powstaje). Teraz wreszcie mamy do czynienia z prawdziwie nowoczesną architekturą... którą ona jest wprost zachwycona. I nieważne, że w planie sama zapisała, iż wyklucza się stosowanie nazbyt awangardowej architektury w zabytkowym Kazimierzu i że należy stosować lokalne materiały.
Włodzimierz Otulak przyznał, że proponowana architektura jest ciekawa i ładna. Zaprotestował przeciwko braku parkingu oraz skali tej zabudowy, która jest wyrazem chciwości Inwestora. Zauważył, że ul. Krakowska tego nie udźwignie, że gmina nie ma żadnych pieniędzy, żeby powstał dogodny dojazd przez ul. Słoneczną, że planowane zniszczenie wąwozu Granicznik w celu połączenia Słonecznej z Krakowską jest niedorzeczne.
Profesor Gawlicki stanowczo podkreślił, że inwestycja jest za dużai stanie się precedensem dla podobnch tego typu budowli które ostatecznie przyczynią się do zniszczenia i tak już "zdeptanego" Kazimierza.
Na temat zgodności z planem Państwo rozmawiać nie chcieli, powołując się wielokrotnie na zaświadczenie Burmistrza, w którym mowa że inwestycja jest zgodna z planem. Na ratunek ruszyła Małgorzata Kurzawska, tłumacząc nieobecnego Burmistrza. Krzysztof Wawer wielokrotnie zabierał głos, powołując się na MPZP, na ustawy i paragrafy i wykazując, że tego zaświadczenia absolutnie pod uwagę brać nie należy, ponieważ Burmistrz przekroczył w nim swe kompetencje. Zatem rozmowa była jednokierunkowa... jakie to piękne i wspaniałe. Oczywiście zabrałam głos rzeczowo wykazując, że planowana inwestycja jest niepotrzebna, stanowi zagrożenie dla Kazimierza pod każdym względem: estetycznym, ekonomicznym i gospodarczym. Skala jest nie do przyjęcia. Przypomną, że budynek z betonu i szkła na całej długości działki będzie miał wysokość do 13 metrów, z czego pierwsze 6 zostanie obsypane ziemią.
Fragmenty nagrań przedstawiam poniżej.
Romana R.
PS. Na prośbę LWKZ nagrania ze spotkania zostały zdjęte.
Komentarze
Dokładnie tak, wyp..aj do Puław!!
To mówiąc krótko w..p...laj
a pan jesteś sam i nieszczęśliwy.
Halo! Tu Ziemia!
Kpię, bo są jednak pewne zachowania, które nie przystoją burmistrzowi... I do nich, według mnie zalicza się publiczne granie na liściu...
Wyraznie zazdrościsz z tej umiejetnosci. :Letnie wieczory nad Wisła w Miećmierzu i prośby; panie Jurku / Jurek M. z Radomia/. : bardzo prosimy, zagraj pan na lisciu". I zagrał. Naprawde bylo milo i kazdy patrzył z podziwem, a Ty Kolego WYBORCO kpisz ?. Umiesz COJSIK innego niz KPINA?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.