JERZY ŻURAWSKI O KAZIMIERSKICH ZABYTKACH I KAZIMIERZU...

Oceń ten artykuł
(13 głosów)

Postać Jerzego Żurawskiego znają wszyscy. W kartach historii Kazimierza Dolnego zapisał się przede wszystkim jako wieloletni dyrektor i twórca Muzeum Nadwiślańskiego, a także Konserwator Kazimierza Dolnego, który funkcję tę pełnił od 1972 do 2000 roku. Jego praca, pełna poświęcenia, przynosiła owoce. W tamtych latach Kazimierz rozwijał się w sposób przemyślany, zgodny ze sztuką konserwatorską. Jerzy Żurawski kontynuował politykę Jana Koszczyca-Witkiewicza i Karola Sicińskiego. Ci dwaj wielcy poprzednicy stawiali sobie za cel zachowanie charakterystycznego uroku miasteczka, w którym dominantę odgrywały zabytkowe kamienice, kościoły, spichlerze, baszta czy też ruiny zamku.

Pana Jerzego Żurawskiego poprosiłam o rozmowę na temat dawnych i współczesnych zabytków miasta.

Romana Rupiewicz: Plan zagospodarowania przestrzennego uchwalony 17 czerwca 1998 roku obejmował (poza ścisłym centrum miasta) cała gminę Kazimierz Dolny. Wówczas nadzwyczaj zliberalizowano przepisy dotyczące wznoszenia nowych obiektów. Plan ten określił szereg terenów budowlanych w miejscach o dziewiczej przyrodzie. Były to wysoczyzny, jary i wąwozy. Zignorowano uchwalone wiele lat wcześniej bardzo dobre studium kierunków i uwarunkowań. W 2003 roku uchwalono tak zwany plan szczegółowy. Obejmował on samo miasto, bez otoczki przyrodniczej. Jeszcze bardziej zliberalizowano przepisy wrysowując kolejne tereny budowlane w miejscach wcześniej niedozwolonych. Plany wykonała Jadwiga Jamiołkowska.

Jerzy Żurawski: Po krytyce planu z 1969 roku, na mój wniosek rozpoczęto opracowanie nowego planu, którego inwestorem było Muzeum. Otrzymaliśmy wówczas na ten cel pieniądze od Rządu. Generalny Konserwator, Wojewoda i dwaj ministrowie: Kultury i Sztuki oraz Budownictwa, powołali pięcioosobową komisję konsultantów, monitorującą prace nad planem, aż do zatwierdzenia. Komisja ta sformułowała szereg dobrych wytycznych o przestrzennym zagospodarowaniu miasta. Nikt dziś do tych teczek nie sięga. Zostało tam zapisanych dużo mądrych i istotnych rzeczy.

R. R.: Gdzie obecnie znajdują się te teczki?

J. Ż.: W archiwum Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Po rezygnacji z pełnienia funkcji Konserwatora Powiatu Puławskiego, w całości przekazałem tam kazimierskie archiwum. Można być mądrzejszym od poprzedników, ale wypada zawsze wiedzieć, co na konkretny temat myśleli, aby móc doskonalić plany działania.

R. R.: Idąc ulicą Góry, wychodzimy prosto na nowo wybudowany hotel “Kazimierzówka”. Wyrasta tuż przy linni drogi, gdy tymczasem cała pozostała zabudowa tej ulicy jest cofnięta w głąb działek. Przed domami rosną drzewa i kwiaty. Mam wrażenie, że ta nowa budowla na trwałe zniszczyła urok dzielnicy, zwanej potocznie Górami.

J. Ż.: Kiedy dokonywano zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego, dotyczącej tejże działki, byłem członkiem gminnej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. Gdyby zabudowa powstała tam w myśl wytycznych owej komisji, nie byłoby tego, o czym Pani mówi. Prawdopodobnie prace wykonano niezgodnie z rekomendowanymi przez Komisję warunkami zabudowy. Podobna sytuacja zaistniała przy budowie “Króla Kazimierza”. Tam również poczyniono zmiany w planie, do których komisja formułowała wytyczne. Nowa zabudowa na działce miała być cofnięta od tylnej ściany spichlerza o 10 metrów i mogła być z nim połączona tylko łącznikiem. Tymczasem zabytek został całkowicie zniszczony. Podwyższono go, robiąc atrapę manierystycznej architektury. Nikt nie przestrzegał wytycznych. W rezultacie dziś hotel wygląda na klasztor przerobiony na więzienie. Nie ma nic wspólnego z historycznym spichlerzem i jego otoczeniem.

R. R.: W Kazimierzu widzimy tendencję do budowania atrap. Esterkę celowo doprowadzono do ruiny, po to by zrobić atrapę, która w rzeczywistości zapewne będzie budynkiem spełniającym wyłącznie założenia inwestora.

J. Ż.: Znam projekt i jest dobry. Odtwarza architekturę dawnego Hotelu Polskiego z końca XIX wieku. W Kazimierzu łamie się nie tylko wytyczne konserwatorskie, ale też podstawowe wytyczne wynikające z ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym. Na przykład, każdy obiekt hotelowy musi mieć parking, który ma pomieścić samochody gości. Żaden hotel nie spełnia tych wymogów. Działki są zabudowywane nieadekwatnie do ich wielkości a ulice zostały zatłoczone przez bezprawnie parkujące samochody. Nie przestrzega się przepisów odległości zabudowy od podstawy wału przeciwpowodziowego.

R. R.: Tak się stało chociałby w przypadku hotelu “Król Kazimierz”, który co prawda ma niewielki, podziemny parking, jednak praktycznie nieużywany. Z racji bliskości Wisły, wciąż istnieje ryzyko jego zalania. Dlatego też ulica stała się parkingiem...

J. Ż.: W związku z tym nie należało wydawać zgody pod budowę takiej inwestycji, skoro działka albo projekt nie spełniały podstawowych wymogów.

R. R.: Czy w Kazimierzu jest potrzba budowy tak ogromnej ilości hoteli o dużych kubaturach?

J. Ż.: W połowie lat 70-tych ubiegłego wieku na posiedzeniach wspomnianego zespołu konsultantów jednogłośnie zgodziliśmy się z tym, że w Kazimierzu nie powinny być budowane hotele w ogóle. Hotel z istoty rzeczy nie mieści się w tak małej i delikatnej strukturze urbanistycznej, jaką jest Kazimierz Dolny. Przykładem rozsadzenia struktury urbanistycznej był wówczas „Dom Prasy”. Uważaliśmy, że turystykę należy rozwijać poprzez pokoje gościnne i małe pensjonaty, na pewno nie o powierzchni 2 000 m². Wciąż dochodzi do karkołomnej interpretacji zapisów w planie. Innym przykładem jest hotel “Bohema”. Plan przewidywał tam niewielki pensjonat. Działka miała sumbol UT-Usługi Turystyczne. UT to cała gama usług, to może być pensjinacik, ale i wynajm kajaków czy rowerów, a nie od razu hotel. Konserwatora nie powinien obchodzić interes inwestora. Powinien godzić się na taką funkcję, której kubatura będzie wpisywała się w otoczenie w sposób harmonijny, stosowny do skali otoczenia.

R. R.: Przyjżyjmy się hotelowi wybudowanemu na przeciwko stacji benzynowej, niemal w ścisłym centrum.

J. Ż.: Gdyby on był o jeden segment krótszy, mieściłby się w całości na ¼ działki. Tymczasem jest za długi i konkuruje z ruinami spichlerza. Nie podobają mi się dwie równolegle wobec siebie kalenice i pomarańczowe szczyty, a także “barokowe” w kształcie lukarny

R. R.: Jakie jest Pana zdanie na temat obecnie przebudowywanej Faktorii Angielskiej, usytuowaną przy Wiśle, w drodze do promu?

J. Ż.: Na początku lat 80-tych przeprowadzono tam badania archeologiczne i architektoniczne. W ich wyniku okazało się że był to mały pałacyk z epoki wazowskiej, na piętrze z apartamentem mieszkalnym, z zabiegowymi schodami prowadzącymi do wejścia wprost na piętro. Wykonano projekt odbudowy tego oryginalnego, jedynego w swoim rodzaju zabytku Kazimierza. Było błędem pozwolenie na to, co teraz się tam dzieje. Albo należało faktorię pozostawić w trwałej ruinie, albo odbudować jako wczesobarokowy pałac zgodnie z wynikami badań. Obecnie uczyniono z niego nowy, konstruktywistyczny obiekt – matal, szkło – oparty o kamienny mur. Nad tym “beret” ze szkła. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nakłada obowiązek budowania wysokich okapów, nie dopuszcza płaskich. Jak więc można było w ten sposób zadaszyć zabytek wpisany do rejestru? Faktoria przestała być zabytkiem, wypruto otwory drzwiowe tam, gdzie ich nie było i uczyniono wiele innych zniszczeń. Dla konserwatora podmiotem musi być zabytek a nie interes czy gust inwestora.

R. R.: W Kazimierzu widać ogromne zagęszczenie zabudowy, która w agresywny sposób wkracza w ścisłe centrum. Takim przykładem jest Góra Trzech Krzyży, gdzie za chwilę rozpoczną się inwestycje deweloperskie.

J. Ż.: To jest sprawa zadawniona. W planie z 1976 roku była przewidziana możliwość zabudowy tego terenu. Ale wówczas obowiązywały inne warunki uzgadniania projektów i interpretacji planu. Konserwator decydował, jakiej skali budynek może tam powstać, jakiej może być wysokości i jak ma wyglądać. Mając to w świadomości zgodziliśmy się na budowę tam kilku małych domów parterowych w dużych ogrodach. Tymczasem zapis ten został przeniesiony później do nowego planu zagospodarowania przestrzennego, co umożliwiło daleko posunięte interpretacje. Aktualnie trwa na ten temat wręcz walka Towarzystwa Opieki nad Zabytkami z Wojewodzkim Konserwatorem. Nie można dopuścić do zniszczenia tego zakątka. Nikt nie przypuszczał w 1976 roku, że w przyszłości będą deweloperzy wykupujący powierzchnię wielu działek aby następnie kompleksowo je zabudować. Osiedle można zdudować raz, dlatego trzeba na tym zarobić – tak myśli deweloper. Nadto inwestor chce zasypać wąwóz, ale tu także prowadzimy walkę o to, aby nie dopuścić do tego, lecz rozpiąć nad nim akwedukt. Obecnie na wzgórzu są wycinane drzewa, które według projektu miały być zachowane. Jest to niedopuszczalne. Domy będą dominantą w pejzażu miasta, na pewno widoczną z koryta Wisły, a może i z wału przeciwpowodziowego.

R. R.: Jak ocenia Pan stan konserwacji zabytków w Kazimierzu Dolnym? 

J. Ż.: Z tym nie jest najgorzej, z wyjątkiem zabytków które już zniszczono. Kamienice Przybyłłów zostały dobrze odnowione, choć może lepiej byłoby skontrastować nieco kolorystykę elewacji tych dwóch bliźniaczych budynków. Kolejna kamienica, Celejowska, również została dobrze odrestaurowana przez Muzeum Nadwiślańskie. Mury obwodowe klasztoru wymagają remontu, praktycznie od strony Plebanki przestały istnieć. Ruiny zamku są doskonale odnawiane i zabezpieczane, ale...  schody prowadzące do wieży i do zamku są niedobre, podobnie jak barierka, która stała się małą architekturą. Powinna być niezwykle dyskretna. Jednak podobno tę wybrała Pani Konserwator z kilku wersji balustrad. Schody zaś powinny być wymurowane z niewielkich, nieociosanych bloczków granitowych. Wtedy miałyby swą fakturę, a tak, stanowią obcy, sztywny element, rzucony na zbocze wgór.

R. R.: Czy według Pana służby konserwatorskie należycie wypełniają ustawowo swoje obowiązki o ochronie zabytków?

J. Ż.: Nie, nie wykorzystują swych możliwości w ramach obowiązującego prawa. Wojewodzi Konserwator Zabytków jest zdania, że jeżeli pozwolenie na budowę wydało starostwo, to wszelkiego rodzaju niezgodności budowy z projektem musi egzekwować starostwo. Ja się z tym nie zgadzam. Obie te instytucje wydają pozwolenia na budowę, i obie powinny równolegle i niezależnie od siebie zapobiegać odstępstwom i łamaniu prawa. Nowo powstające domy są straszne. Nie ma kontynuowania tradycji budowlanej w Kazimierzu w dobrym tego słowa znaczeniu, chociaż jest to zapisane w planie i to jest smutne. Wszyscy próbują zastosować formy tradycyjne, które nimi nie są: blachodachówki, daszki okapowe niezgodnie z poziomami kondygnacji i tym podobne. Dachy w rzeczywistości stanowią osłony najwyższych kondygnacji.

R. R.: Jakie jest Pana zdanie na temat promocji naszego miasta?

J. Ż.: Rdzenni Kazimierzanie cierpią chyba na nieuzasadniony kompleks niższości, czego wyrazem są tablice typu “Norowy Dół street. Od początku lat 50-tych do Kazimierza zjeżdżała inteligencja twórcza. Przyjeżdżali najwybitniejsi twórcy kultury i pisarze, architekci, filmowcy, malarze, profesorowie politechnik i uniwersytetów ze swymi uczniami. To oni nadawali ton temu miastu. Ton też nadawała turystyka PTTK-owska. Porządni turyści “plecakowi”, no i oczywiście studenci. W owym czasie Kazimierz był dla takiej publiczności. Dawniej przyjeżdżano, żeby przemyśleć problem naukowy, napisać ksążkę i odpocząć. Dziś przyjeżdża do Kazimierza klasa średnia (i niżej), która nie ma aspiracji poznawczych. Ich interesuje piwo na rynku. Kazimierzanie chcą i muszą sprostać wymaganiom takiej publiczności. Ja ich rozumiem, ale uważam że zajmowanie takiej przestrzeni rynku przez ogródki kawiarniane jest niedopuszczalne. Niezwykle miło wspominam swój pobyt w Dubrowniku. Siedziałem rano na pięknym placu obserwując targ z mnóstwem owoców i warzyw. Gdy wybiła godzina 10.00, w przeciągu dziesięciu minut, tag się skończył, szybko przystąpiono do sprzątania, a potem wystawiono na bruk stoliki kawiarniane. Powinniśmy się uczyć od krajów, które mają długą tradycję obsługi turystów. Nie podobają mi się ogródki na budowanych podestach, zabarykadowanych balustradami. W najpiękniejszych kamienicach pod Krzysztofem i Mikołajem, w kramach sprzedaje się tandetną chińszczyznę. Stragany te szpecą rynek główny. Dominuje tu kicz reklam.

            To tyle, jako zwykły obserwator życia w śródmieściu miasta. Sądzę, że ograniczeniami administracyjnymi możnaby ten stan zmienić na lepszy. Problemem nie do rozwiązania jest ruch samochodowy. Nikt nie przestrzega znaków drogowych, bo ich przestrzeganie nie jest możliwe. Jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby zatrzymanie samochodow na parkingach “buforowych”, a pomiędzy nimi wprowadzenie komunikacji miejskiej o napędzie elektrycznym. Wówczas znowu moglibyśmy mówić o kameralności śródmieścia. Pomysł ten wysuwałem już w 1973 roku; przez urbanistów został wyśmiany. Poczekajmy, stanie na moim.

Czytany 10318 razy

Komentarze

+1
#25 Adam 27-06-2012 23:47
...przeczytałem z dużym zainteresowaniem artykuł o panu Żurawskim -to temat rzeka
i bardzo kontrowersyjna postać. Uważam, że Kazimierz wciąż, od wielu lat (od czasów konserwatora Sicińskiego) upada i trwa jako "perła" Lubelszczyzny jedynie dzięki uporowi garstki pracowitych ludzi, którzy jeszcze tu są. To wszystko co tutaj powstaje i o czym się z taką estymą rozprawia jest żałosne. Ulice brudne, pełne wybojów... Generalnie nie ma tu atmosfery do jakiegokolwiek działania
i pracy...
+2
#24 małojec 14-03-2011 19:17
Z Dołów-Część "rady"pójdzie z a burmistrzem bo on musi wykonać zobowiązania wyborcze a część za ludźmi.Dzięki temu blogowi będziemy wiedzieć na pewno wszystko,jak będzie trzeba "ruszymy" na magistrat.
+4
#23 z Dołów 14-03-2011 16:42
Zobaczymy co zrobi Pan Burmistrz i Rada ze Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, gdzie takich "kwiatków" w postaci gigantycznych obiektów hotelarskich nie brakuje...
+7
#22 Gaweł 14-03-2011 13:59
Panie Januszu tym artykułem rozsierdził Pan kazimierski establishment. Szkoda że tylko Pan widzi potrzebę ochrony miasta przed złymi inwestycjami i niszczeniem zabytków a inne portale(kulturotwórcze)np. zajmujące się ściekami.
+5
#21 mieszko 14-03-2011 10:58
Było by cudownie, gdybyśmy mieli własnego konserwatora, przynajmniej Kazimierz wyglądałby porządnie. Szkoda że czasy miodem i mlekiem płynące się skończyły. Pan Żurawski był wspaniałym konserwatorem. Panie Żurawski, dziękuję za wszystko.
+6
#20 lala 14-03-2011 10:53
Czasem mam wrażenie, że oni wszyscy są zbyt uwikłani, i dlatego nic nie może się zmienić. Są jak betony... Ale sami wybraliśmy betony. Dzięki tej stronie możemy się teraz zmobilizować, a co najważniejsze, wyrazić własne zdanie i poglądy. Mam nadzieję że Burmistrz to czyta.
+2
#19 borys 14-03-2011 08:50
Dlatego co do zatwierdzenia planu ludzie powinni się postawić tak jak to zrobili w sprawie szkół, władze powinny patrzeć przedewszystkim na mieszkańców a nie robić bezkarnie naco mają ochote.Co do studium to w urzędzie niczego się niemozna dowiedzieć wogóle to tam mają większy bałagan niż przy wieżdzie do Kazimierza , dla mieszkańców to całe studium to wielkie TABU i gdyby nie ten blog i pan Janusz to o niczym byśmy nie wiedzieli, także pan Dunia powinien wiedzieć że nam się ten blog podoba , a jeśli nic władza niema do ukrycia to niepowinni się czepiać pana Janusza że taki blog założył.
+4
#18 @@@ 14-03-2011 08:40
Gość23//nawet jak studium będzie wyłożone to marne szanse zwykłych ludzi na to aby postawili dom na swojej działce to może zrobić tylko inwestor , i na dodatek na nieswojej działce tylko na zakupionej działce rolnej której zwykły rolnik niemógł przekształcić , bo tak prosperuje nasz urząd , przez tyle lat tworzą to studium że to na gołe oko jest podejrzane.
+5
#17 lala 14-03-2011 08:36
I tu jest problem, mieszkańcy są traktowani jak wrogowie, nie mogą budować domów, a inwestorom pozwala się na wszystko. Taka jest polityka Duni. Póki plan jest nie zatwierdzony, z tego co wiem, burmistrz może robić odstępstwa od planu, i wydawać różne decyzje (być może się mylę, ale chyba nie) Ale on nie robi ich dla nas, tylko dla inwestorów. Takim przykładem odstępstwa jest właśnie "Kazimierzówka", ale i zatwierdzone plany pod zabudowę przy nowym wyciągu narciarskim (dlaczego?) Ja też ubolewam nad tym, że mieszkańcy mają tyle ograniczeń, a wciąż myśli się o turystach, o promocji i inwestorach. To jest nam nie potrzbne.
+5
#16 Gość 23 14-03-2011 06:22
A tak na marginesie to ciekawe kiedy to studium zagospodarowania przestrzennego zostanie wyłożone ???? Czekać ładnych parę lat na to żeby można wybudować dom na własnej działce? Śmiech na sali ...

Dodaj komentarz